W mikołajki był pan w jednym z olsztyńskich szpitali. Z jednej strony – sprawił pan chorym dzieciom radość, ale z drugiej to chyba ciężkie przeżycie. Część małych pacjentów jest poważnie chora…
To prawda. Wraz z moimi współpracownikami staramy się, aby warunki w naszych szpitalach, zarówno te bytowe, jak i warunki leczenia, były jak najlepsze. Idealnie byłoby, aby te dzieci wcale nie musiały być pacjentami, ale jak już dotknie je nieszczęście choroby, to staramy się, aby podczas leczenia były obdarzone zarówno fachową opieką, jak i przyjaznym miejscem. Wracając do mikołajek, widać było, że niektóre dzieci są tam smutne i na pewno taki dzień jak 6 grudnia wolałyby spędzić w domu. Cieszę się, że mogliśmy zrobić im niespodziankę i wywołać na ich twarzach trochę uśmiechu.