W tej chwili czynsz w tych naszych blokach wynosi ok. 14 zł za mkw. plus opłata za media, ale w momencie, gdy uda się wprowadzić stałe oprocentowanie kredytów, to te czynsze mogłyby być jeszcze niższe.
Myśli pan, że ten pomysł z tanimi mieszkaniami na wynajem będzie można skopiować w wielkich miastach?
Samorządy mają sporo nieruchomości i jeśli państwo nie będzie nas zmuszało do tego, by ratować swoje budżety sprzedażą majątku, możemy przeznaczać takie nieruchomości właśnie pod budownictwo wielorodzinne, w tym mieszkania czynszowe na wynajem.
Oczywiście, w Starachowicach mogłem pójść na łatwiznę i sprzedać te nieruchomości, które są położone w bardzo atrakcyjnych lokalizacjach, uzyskać jakże potrzebne dochody do budżetu, a wtedy to deweloperzy mogliby stawiać swoje budynki. Jednak my postawiliśmy na budownictwo czynszowe na wynajem, budownictwo w atrakcyjnych lokalizacjach, po to by gmina posiadała zasób lokalowy dla osób, których nie stać na to, aby zaciągnąć komercyjny kredyt na mieszkanie czy wybudować własny dom.
Jeśli sytuacja naszych lokatorów będzie się w kolejnych latach poprawiać i będzie ich stać, aby kupić sobie mieszkanie na wolnym rynku, to lokal czynszowy zostanie zwolniony i wówczas kolejna osoba, kolejna rodzina będzie się mogła starać o najem w gminnym budynku. Taki model wydaje się obecnie najlepszy w Polsce. A to dlatego, że styl życia Polaków w ostatnich latach się zmienił. Kiedyś jak ktoś kupował mieszkanie, to na całe życie. Teraz obserwujemy, że Polacy zmieniają często miejsca zamieszkania. Dlatego model lokali na wynajem będzie się sprawdzał. Na pewno jest najkorzystniejszy i dla obywatela, i dla państwa, i dla samorządu. I jest sprawiedliwy, bo nie stawia na banki i deweloperów, tylko na mieszkańców.
A skąd brać środki na sfinansowanie takich pomysłów?
Zdecydowanie więcej środków budżetowych wydamy, jeśli zostaną wdrożone pomysły z zerowym oprocentowaniem kredytów, bo w takim przypadku państwo wyda na wsparcie dla banków i deweloperów, a nie na budowę mieszkań.
Model, w którym to samorząd z rządem składają się na takie mieszkania, plus kredyt z Banku Gospodarstwa Krajowego, który jest spłacany w ramach czynszu, to jest rozwiązanie, które nie generuje tak dużych kosztów dla państwa, a samorządy mają motywację, by takie lokale budować.
W tej chwili PiS i PO prześcigają się w pomysłach, co robić. Ale przecież te dwie partie rządzą Polską już od 18 lat i dotychczas nie wdrożyły modelu, dzięki któremu w Polsce zaczęłyby powstawać dostępne mieszkania.
My pokazujemy, że mimo trudności, które są, mimo że te systemy nie są idealne, to staramy się w nich odnaleźć. Te cztery budynki, o których pani wspomniała, to nie wszystko. W tej chwili projektujemy w Starachowicach całe osiedle budynków wielorodzinnych na działce po starym szpitalu oraz w innych miejscach, aby odpowiedzieć na głód mieszkaniowy i po to, by do miasta wprowadzali się nowi mieszkańcy.
Gdyby pomysł z Sejmem nie wypalił, wystartuje pan wiosną 2024 roku ponownie na prezydenta miasta, czy da sobie spokój z polityką?
Wszystkie decyzje polityczne podejmuję zazwyczaj przed wyborami. Tak było w 2018 roku i tak będzie również teraz.