Wśród najważniejszych nowości, jakie wprowadza nowelizacja ustawy o planowaniu i gospodarowaniu przestrzennym z 7 lipca br. najczęściej wymienia się: zastąpienie studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego nowym rodzajem dokumentu planistycznego – planem ogólnym, ograniczenia w wydawaniu decyzji o warunkach zabudowy (jedno i drugie od końca 2025 r.) oraz właśnie wprowadzenie nowych ram współpracy między samorządami a firmami, które chcą inwestować na ich terenie.
Na wniosek inwestorów samorząd będzie mógł przyjąć Zintegrowany Plan Inwestycyjny (ZPI), która ma być szczególną formą planu miejscowego. Towarzyszyć mu będzie tzw. umowa urbanistyczna, w której strony będą mogły określi wzajemne zobowiązania związane z realizacją ZPI – np. zobowiązania przedsiębiorcy do inwestycji w infrastrukturę publiczną.
Obawy przedsiębiorców związane z ZPI
Zwolennicy tego rozwiązania mówią przede wszystkim o zwiększeniu transparentności w relacjach między samorządami oraz inwestorami. ZPI i umowa mają pomóc w uniknięciu ewentualnych nadużyć czy nieprawidłowości. Nie oznacza to, że obie strony nie mają obaw. Na pierwszy rzut oka – jest ich więcej wśród przedsiębiorców.
Czytaj więcej
Gminy prognozują, że wielu inwestorów będzie chciało otrzymać decyzje o warunkach zabudowy na starych zasadach. W niektórych samorządach wzmożone zainteresowanie popularnymi wuzetkami jest już widoczne.
- Inwestorzy mogą być zainteresowani pozyskiwaniem ZPI, ale
sama procedura jego przyjęcia, koszty i wymogi, jakie mogą zostać postawione w
związku z realizacją inwestycji uzupełniającej, mogą zniechęcać do tego rozwiązania
- mówi Martyna Siemiatycka, ekspert ds. społeczno-gospodarczych Pracodawców RP.
- Gmina jako podmiot posiadający silniejszą pozycję negocjacyjną, może próbować
nakładać na inwestora nadmierne wymogi, co z kolei wiązać się będzie ze
zwiększonymi kosztami inwestycji po stronie inwestora. Co więcej, sam proces
uchwalania ZPI może blokować realizację inwestycji. Wszystko tak naprawdę
będzie zależało od stanowiska gminy i reprezentujących ją osób, w tym składu
rady gminy. Nietrudno przecież wyobrazić sobie sytuację, w której rada gminy
prezentuje swoim składem osobowym różne poglądy i grupy interesów. W takim
przypadku sam proces uchwalania ZPI może być problematyczny i długotrwały.