Nawet globalny kryzys z 2009 r. nie spustoszył samorządowych finansów tak, jak może to zrobić pandemia koronawirusa.
Polskę czeka pierwsza we współczesnej historii recesja, a najnowsze dane pokazują, że kryzys może uderzyć w samorządy z ogromną mocą. Już w pierwszych miesiącach zamrożenia gospodarki można mówić o tąpnięciu w podatkach od dochodów PIT i CIT, które stanowią jedno z głównych źródeł wpływów do lokalnych budżetów. Wpływy z PIT w okresie styczeń–kwiecień spadły o 13 proc. w porównaniu z 2019 r., a w samym kwietniu – o ok. 40 proc. Jeszcze gorzej było z CIT – spadek o 30 proc. w okresie styczeń–kwiecień i aż o 60–90 proc. w samym kwietniu.
Podatkowy cios
Takie załamanie w podatkach dochodowych to po części efekt odroczenia płatności PIT i CIT, więc w maju czy w czerwcu spadki być może nie będą aż tak ogromne. – Ale wszystkich strat nie da się odrobić. Bo można podejrzewać, że jeśli chodzi o podatki dochodowe, mamy do czynienia dopiero z szukaniem dna – komentuje Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. Jak wyjaśnia, trudno oczekiwać, by nawet po zniesieniu restrykcji gospodarka ruszyła pełną parą. – Wręcz odwrotnie, skutki w postaci wzrostu bezrobocia, spadku zatrudnienia i dochodów firm będą zauważalne w największym stopniu dopiero w nadchodzących miesiącach – dodaje. Jego zdaniem dochody z PIT mogą się okazać o 20 proc. niższe niż rok wcześniej, co dla samorządów oznacza ok. 11 mld zł strat.
CZYTAJ TAKŻE: Kraków nie czeka na rząd. Zawiesza podatki i czynsze dla przedsiębiorców
Bardzo źle może być też w CIT. Jak szacują sami samorządowcy, w pesymistycznym scenariuszu można się spodziewać spadku nawet o 50 proc., a spadek o 30 proc. wydaje się optymistyczną wizją. Kwotowo oznaczałoby to ubytek rzędu 5 lub 3 mld zł, co byłoby szczególnie dużym problemem dla samorządów wojewódzkich (dla których CIT jest ważniejszym źródłem dochodów niż PIT).
Fala ubytków
– W ciągu czterech miesięcy wpływy z CIT wyniosły 0,71 mld zł, rok temu w tym okresie było to 1,06 mld zł – wylicza Marta Milewska, rzecznik mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego. W całym roku straty mogą sięgnąć 350–500 mln zł.
W sumie tylko z PIT i CIT samorządy mogą w tym roku stracić 14–16 mld zł, a to jedynie część ubytków. – W kwietniu nasze dochody z PIT spadły o 40 proc. rok do roku, wpływy z biletów komunikacji miejskiej – o ok. 74 proc., ze strefy płatnego parkowania – o 51 proc., z podatku od nieruchomości od osób prawnych – o 10 proc., itp. – wylicza Agnieszka Błachowska z urzędu miejskiego Białegostoku.
Do tego mniejsze są wpływy z opłat za targowisko miejskie, z czynszów za lokale komunalne od firm, z opłat za żłobki, z dzierżawy itp. – Miasto zaczyna szacować straty, a trzeba mieć świadomość, że to dopiero początek. Według wstępnych szacunków dochody własne Białegostoku mogą spaść o 60–100 mln zł – podkreśla Błachowska.
CZYTAJ TAKŻE: Unia Metropolii Polskich i Związek Miast Polskich: rząd zapomina o wsparciu finansowym samorządu
– Wpływ epidemii na gospodarkę jest duży, co dla samorządów oznacza zmniejszenie dochodów własnych, jak szacujemy, nawet o 20 proc., a może i więcej, w zależności od skali i długości trwania epidemii – zauważa też Joanna Stryczewska z lubelskiego magistratu. W przypadku Lublina mowa o ok. 200 mln zł.
Poznań swoje łączne straty szacuje na ok. 300 mln zł, Wrocław – 500 mln zł, Kraków – 1 mld zł, a Warszawa – nawet na 2 mld zł. To uderzenie, z jakim polskie samorządy dotychczas się nie spotkały. Będzie więc wymagało szczególnej reakcji ze strony lokalnych władz, ale też rządu.
Konieczne cięcia
Rząd przygotował nawet projekt tzw. tarczy antykryzysowej dla samorządów. Ale nie dość, że zaproponowane rozwiązania okazały się nader skromne, to jeszcze prace nad nimi utknęły w martwym punkcie. Dlatego Senat przygotował własny projekt tarczy osłonowej dla lokalnych budżetów, a lokalne władze apelują o szybką pomoc.
CZYTAJ TAKŻE: Czynsze za złotówkę, ulgi w podatkach. Tak samorządy pomagają biznesowi
Jak podkreśla prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, konieczne są nadzwyczajne rozwiązania. Takie jak zwiększenie subwencji ogólnej dla samorządów, by zrekompensować straty, zawieszenie limitów na zaciągnie długów do końca 2023 r., a także zawieszenie wpłaty tzw. janosikowego na cztery lata.
Nie wiadomo, kiedy i w jakim kształcie tarcza dla samorządów wejdzie w życie, dlatego na razie muszą one radzić sobie same. – Kraków dokonuje przeglądu wydatków, aby wprowadzić możliwe oszczędności. Obecnie planujemy ograniczyć wydatki bieżące o ok. 70 mln zł i mniej więcej tyle samo zaoszczędzić na wydatkach inwestycyjnych – mówi Dariusz Nowak, rzecznik urzędu miasta Krakowa.
Troska o inwestycje
Pod nóż idą też lokalne inwestycje, ale akurat je samorządy starają się szczególnie chronić. – Jako samorząd będziemy się starali uratować jak najwięcej miejskich inwestycji, bo mamy świadomość tego, że ich realizacja daje zatrudnienie dużej liczbie osób, firmom pozwala przetrwać i zapewnia im stabilizację, a firmy te z kolei płacą miastu podatki – dodaje Dariusz Nowak.
– Na pewno będziemy chronić realizację inwestycji z dofinansowaniem unijnym, czyli m.in. budowę dworca metropolitalnego, zakup innowacyjnych elektrycznych autobusów dla komunikacji miejskiej, czy inwestycje oświatowe, jak budowa i rozbudowa szkół w Lublinie. Niestety, prawdopodobnie będziemy musieli przełożyć wiele planowanych remontów i modernizacji – przyznaje Joanna Stryczewska z Lublina.

Elżbieta Anna Polak, marszałek województwa lubuskiego
Wpływy z PIT i CIT nie są kluczowymi pozycjami w naszym budżecie, ale obawiamy się, że w kolejnych miesiącach sytuacja się nie poprawi. Gospodarka wciąż stoi w takich obszarach, jak turystyka, gastronomia, usługi, a przecież lubuską gospodarkę opieramy głównie na usługach. Firmy nie mają dochodów, nie płacą podatków, a to wywołuje efekt kuli śnieżnej. Przeżyliśmy już kryzys w 2008 r., bardzo wtedy pomogły fundusze UE, a ówczesny rząd postanowił zaliczkować projekty tak, żeby kapitał był na rynku przed wykonaniem inwestycji. Liczymy na podobne działania także dziś.

Marek Woźniak, marszałek województwa wielkopolskiego
Trudno obecnie oszacować skalę spadku wpływów z CIT. Na tym etapie wszelkie prognozy obarczone są błędem. Agencja Fitch Rating przyjęła, że spadek może wynieść ok. 30 proc., co oznaczałoby ubytek rzędu ok. 200 mln zł. Przygotowana już korekta budżetu zakłada spadek dochodów w tej wysokości. Niemniej nie można wykluczyć, że w pesymistycznym wariancie spadek wyniesie 50 proc., czyli powyżej 300 mln zł. Wówczas trzeba się będzie liczyć z rezygnacją z wielu inwestycji, z wyłączeniem tych współfinansowanych ze środków unijnych, które są traktowane priorytetowo.

Olgierd Geblewicz, marszałek województwa zachodniopomorskiego
Pomorze Zachodnie jest regionem o najbardziej rozwiniętej w Polsce infrastrukturze turystycznej. Administracyjna decyzja o zamknięciu kurortów i granic powoduje gigantyczne skutki nie tylko w budżetach firm, ale również gmin turystycznych i całego regionu. Budżety wielu samorządów, także naszego, są w znacznym stopniu zasilane wpływami z PIT i CIT. Mimo to staramy się realizować aktywną politykę inwestycyjną, przymierzamy się nawet do kolejnych projektów, uznając, że ich wygaszanie będzie wprowadzeniem gospodarki w stan jeszcze większego kryzysu.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.