Zapaliło się nam czerwone światełko, poprosiliśmy nasz bank o dokumenty potwierdzające jego wypłacalność – mówi „Życiu Regionów” Halina Kolanko, sekretarz gminy Frysztak w województwie podkarpackim.
Dodaje, że dokumenty potwierdziły, iż Bank Spółdzielczy w Strzyżowie spełnia wszystkie wymagania i samorząd, przynajmniej na razie, nie podejmie kroków, by zmienić instytucję obsługującą bieżące transakcje.
Rykoszetem w zaufanie
Podobne działania podejmują włodarze innych gmin, szczególnie na Podkarpaciu. To pokłosie przymusowej restrukturyzacji Podkarpackiego Banku Spółdzielczego w Sanoku, która rozpoczęła się w połowie stycznia. Bankowy Fundusz Gwarancyjny przejął wówczas PBS – tak by klienci indywidualni nie stracili swoich depozytów. Za to różne instytucje publiczne, w tym 35 samorządów i kilka szpitali, straciły prawie połowę swoich pieniędzy. – Nie ukrywamy, że ta sytuacja rykoszetem uderzyła w zaufanie do banków spółdzielczych w ogóle – mówi Wojciech Farbaniec, burmistrz gminy Rymanów.
CZYTAJ TAKŻE: Upadek PBS rzucił cień na wszystkie banki spółdzielcze. Oto sytuacja branży
Gminę obsługuje Bank Spółdzielczy w Rymanowie. W ostatnich dniach burmistrz musiał odpowiadać na wiele pytań o jego kondycję, między innymi ze strony radnych. – Wszystkie dokumenty potwierdzają, że wskaźniki banku są na bezpiecznych poziomach. Co więcej, nasz bank jest zrzeszony w Banku Polskiej Spółdzielczości, co daje nam podwójne zabezpieczenie – zaznacza Farbaniec.