Problem miast z recyklingiem. Zapłacą wysokie kary?

Ministerstwo Środowiska pracuje nad przepisami, dzięki którym będzie można dofinansować opłaty za wywóz śmieci.

Publikacja: 22.11.2019 16:52

Problem miast z recyklingiem. Zapłacą wysokie kary?

Foto: Shutterstock

Władze miast obawiają się, że nie osiągną w 2020 r. 50-proc. poziomu recyklingu odpadów komunalnych. Będą wtedy musiały zapłacić wielomilionowe kary. Związek Miast Polskich powołał więc zespół, który ma przyjrzeć się problemowi oraz przygotować samorządowe rozwiązania. Nad swoimi przepisami pracuje również Ministerstwo Środowiska. Natomiast w Gdańsku, Warszawie, Krakowie oraz Lublinie wkrótce ruszy program, dzięki któremu włodarze tych miast m.in. dowiedzą się, co na ich terenie szwankuje w recyklingu i jak temu zaradzić.

Rozszerzona odpowiedzialność

W resorcie środowiska toczą się prace nad ustawą dotyczącą rozszerzonej odpowiedzialności producentów. Wdraża ona dyrektywy unijne dotyczące odpadów. Projekt przewiduje wsparcie zbierania odpadów i ich recyklingu w dwóch strumieniach. Jeden trafi do firm, które zbierają i przetwarzają odpady poprzez organizację odzysku. Drugi popłynie do gmin poprzez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na dofinansowanie systemu gminnego, czyli dofinansowanie odbioru odpadów od mieszkańców. Pozwoli to na obniżenie mieszkańcom opłat za odbiór odpadów. Dzięki temu gminy dostaną również pieniądze na zbiórkę opakowań objętych systemem kaucyjnym.

Obowiązujące dziś przepisy nie działają zbyt dobrze. A na tle unijnych państw Polska wypada blado. – Obecnie segregowanie w pewnym momencie urywa się. Segregują mieszkańcy, gminy odbierają segregowane odpady, a potem powinny one trafić… No właśnie gdzie? – zastanawia się Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.

CZYTAJ TAKŻE: Opłaty za śmieci nadal będą rosły

Według niego powinni je odbierać producenci opakowań. – Wtedy moglibyśmy mówić, że mamy w Polsce gospodarkę odpadami o obiegu zamkniętym – mówi Marek Wójcik.

Samorządy nie są jednak do końca zadowolone z prac toczących się w ministerstwie. Mają żal, że są w nich pomijane. – Nie chcemy, by tak ważne decyzje zapadały ponad naszymi głowami. Nie możemy też dopuścić do tego, by przygotowane rozwiązania były dla samorządów niekorzystne – mówi Marek Wójcik. – Dlatego powołaliśmy zespół roboczy złożony z przedstawicieli m.in. Ełku, Wołomina, Płońska, Sosnowca, Kępna, Śremu. Przygotuje on nasze propozycje rozwiązań prawnych, a następnie przekaże je ministerstwu.

Resort środowiska zapewnia, że w pracach nad nowymi regulacjami nikogo nie wyklucza. – Prace nad naszymi propozycjami są na wstępnym etapie. Trafiły dopiero do prekonsultacji. Samorządy będą miały jeszcze wiele okazji wzięcia w nich udziału – zapewnia Aleksander Brzózka z Ministerstwa Środowiska.

Ach, te limity

To niejedyny problem, któremu z uwagą przyglądają się samorządowcy. Już w 2020 r. polskie samorządy mają bowiem osiągnąć 50-procentowy poziom recyklingu odpadów komunalnych, który będzie wyliczany zgodnie z nowym unijnym wzorem.

Według Ministerstwa Środowiska, które powołuje się na sprawozdania marszałków województw, w 2018 r. w Polsce osiągnięto 36-proc. poziom przygotowania do ponownego użycia i recyklingu czterech frakcji odpadów komunalnych: papieru, metali, tworzyw sztucznych i szkła (dane nie są jeszcze ostateczne).

– Obawiamy się, że po zmianie wzoru niektóre gminy mogą mieć problemy z dotrzymaniem 50-proc. limitu – twierdzi Marek Wójcik.

CZYTAJ TAKŻE: Mieszkańcy stolicy zapłacą więcej za wywóz śmieci

Resort środowiska jest dobrej myśli, choć przyznaje, że osiągnięcie 50 proc. poziomu recyklingu może być wyzwaniem. – Co roku limity były podnoszone o 10 proc. Tak, by samorządy mogły przyzwyczajać się do nich stopniowo – wyjaśnia Aleksander Brzózka.

– Nowela ustawy o utrzymaniu porządku i czystości w gminach wprowadziła rozwiązania, które umożliwią gminom osiąganie lepszych wyników w zakresie recyklingu. Dzięki jej przepisom możliwa jest m.in. zmiana metody obliczania osiąganego poziomu przygotowania do ponownego użycia i recyklingu odpadów komunalnych – tłumaczy Aleksander Brzózka.

I dodaje: – Zastosowanie nowej metody pozwoli na obliczanie osiąganego poziomu w stosunku do wszystkich odpadów komunalnych. Do obliczeń włączony zostanie znacznie większy strumień odpadów komunalnych, które zostały faktycznie przekazane do ponownego użycia i recyklingu. Będzie to stanowiło ułatwienie dla gmin, które dostaną możliwość uwzględnienia znacznie większego strumienia odpadów przy obliczaniu osiągniętego poziomu.

Pod lupą instytutu

Cztery miasta zrzeszone w Unii Metropolii Polskich: Kraków, Gdańsk, Warszawa i Lublin, zdecydowały się na udział w projekcie Circular Cities Polska. – Miasta przyjęły zaproszenie do programu, aktualnie trwa finalizowanie formalności i z początkiem przyszłego roku oficjalnie zainaugurujemy projekt – mówi Agnieszka Sznyk, prezes fundacji Instytut Innowacji i Odpowiedzialnego Rozwoju INNOWO, która jest polskim partnerem projektu.

– Program będzie realizowany przez instytut Metabolic z siedzibą w Amsterdamie oraz Instytut Innowacji i Odpowiedzialnego Rozwoju INNOWO. Potrwa do końca października 2020 r. Punktem wyjścia będzie analiza bieżącego przepływu surowców, w tym m.in. odpadów, wody, energii, żywności, dóbr konsumenckich i materiałów budowlanych. Na podstawie danych pozyskanych od miast oraz głównych interesariuszy zostanie przygotowana wizja rozwoju cyrkularnego dla każdego z miast. Ale już do władz samorządowych będzie należeć decyzja o ich implementacji – tłumaczy Agnieszka Sznyk.

CZYTAJ TAKŻE: Śmieci: mieszkańcy płacą mniej i w budżetach widać dziurę

I dodaje: – Strategie cyrkularne mogą nie tylko przyczynić się do wyeliminowania negatywnego oddziaływania na środowisko, ale pozwolić na osiągnięcie zysków finansowych i wygenerowanie nowych możliwości biznesowych i nowych perspektyw zawodowo-szkoleniowych w miastach. Dzięki temu mogą one stać się liderami gospodarki cyrkularnej w Polsce i na świecie.

Do tej pory program był realizowany m.in. w Rotterdamie i Amsterdamie w Holandii czy w Charlotte w USA. Po raz pierwszy jednak analiza będzie dotyczyła czterech miast równocześnie.

Maria Starkowska z UMP chwali projekt. – Nowoczesne rozwiązania dotyczące gospodarki komunalnej funkcjonują w innych państwach od dawna, u nas dopiero od dziesięciu lat. Możemy uczyć się od innych. A ten projekt jest doskonałą do tego okazją – wyjaśnia Maria Starkowska.

""

Fot. Piotr Guzik/Fotorzepa

regiony.rp.pl

Piotr Grzelak

wiceprezydent Gdańska

Niestety, ostatnie zmiany w ustawie śmieciowej mają niekorzystny wpływ na gospodarkę odpadami w gminach. O tym, że tak będzie, Unia Metropolii Polskich wielokrotnie mówiła w trakcie prac nad tymi przepisami. Niestety, nikt nas nie słuchał i teraz mamy tego efekty, i to nie najlepsze. Chodzi m.in. o zmiany dotyczące nieruchomości niezamieszkałych, czyli m.in. hoteli, biurowców, sklepów. Po wejściu w życie noweli do ustawy śmieciowej obiekty te mogą w każdej chwili wyjść z komunalnego systemu gospodarki odpadami. Gminy stracą więc nad nimi kontrolę, a mieszkańcy będą musieli więcej zapłacić za wywóz śmieci. Ucierpi też środowisko, bo może się pojawić więcej dzikich wysypisk. Natomiast tym firmom, które zdecydują się pozostać w komunalnym systemie, musimy obniżyć opłaty, bo tak mówią teraz przepisy. Co gorsza, od kilku lat do Polski trafia coraz więcej śmieci, co powoduje spadek cen surowców wtórnych, nawet czterokrotnie, a rosną ceny tzw. frakcji kalorycznej. Tymczasem przedstawiciele rządu twierdzą, że gminy zarabiają na surowcach wtórnych. Nie jest to prawdą. Koszt ich pozyskania, segregowania i oczyszczenia jest o wiele wyższy aniżeli ceny, jakie są na rynku. Coraz częściej surowców nikt nie chce kupić.

Leszek Świętalski

Związek Gmin Wiejskich RP, ekspert ds. odpadów

Od lat w Europie Zachodniej funkcjonuje opłata produktowa. Producenci doliczają ją do ceny opakowań, a płacą kupujący, czyli konsumenci, ale tylko raz. Pieniądze przeznacza się na zbieranie i recykling zużytych opakowań. Dzięki temu mieszkańcy płacą mniej za odbiór śmieci komunalnych. W Polsce tak nie jest. System, który teraz funkcjonuje, jest niestety fatalny. Producenci opakowań robią, co chcą, bo nikt ich nie kontroluje. Gminy nie dostają z tego tytułu ani złotówki. A opłaty za odbiór śmieci dramatycznie rosną. Ramowa dyrektywa odpadowa z 30 maja 2018 r. wprowadza obowiązkową rozszerzoną odpowiedzialność producentów opakowań. Unijne przepisy dają na to dwa lata. Pomysły Ministerstw Środowiska, jak to ma wyglądać, są różne. Mam nadzieję, że zdejmie ono z gmin odpowiedzialność za śmieci, które trafiają do żółtego pojemnika, czyli do tego z plastikiem i metalem. Nad samorządami wisi też widmo unijnych kar. Zmieni się wzór liczenia poziomu osiągniętego recyklingu. Czekamy na rozporządzenie ministra środowiska w tej sprawie. Pod uwagę nie będzie się brało tak jak dziś rodzaju poszczególnych frakcji, tylko ogólną masę wysegregowanych odpadów od ogólnej liczby wytworzonych odpadów. Według moich wyliczeń ewentualne kary mogą wynieść miliony złotych. W wypadku Warszawy może to być nawet 60 mln zł.

Marian Mazurek

radca prawny specjalizujący się w gospodarce odpadami

Do tej pory samorządom udawało się osiągnąć kilkudziesięcioprocentowy poziom recyklingu. Na ogół swoje obowiązki w tym zakresie przerzucały na firmy zewnętrzne, które wyłaniały w przetargach. A wykonanie umów obwarowywały wysokimi karami. W przyszłym roku sytuacja może się diametralnie zmienić. Osiągnięcie 50-proc. poziomu recyklingu może być trudne, a wręcz bardzo trudne. Wszyscy doskonale wiemy, że recykling w Polsce kuleje na każdym etapie. Nikt nie ma pomysłu, jak go usprawnić. Polacy mają problemy z sortowaniem odpadów. A to przecież pierwszy etap recyklingu. Udaje się jedynie kontrolować segregację w domach jednorodzinnych, a w blokach już ona kuleje. Pojawiają się też różne pomysły, takie jak montowanie kamerek przy altanach czy stawianie inteligentnych pojemników na śmieci. Ale to są tylko jednostkowe przykłady. Nikt nie wdrożył ich na masową skalę. Zresztą montowanie kamer nie ma większego sensu. Nikt nie będzie się przecież bawił w detektywa i sprawdzał każdą osobę wyrzucającą śmieci, czy robi to dobrze czy źle. Podobnie jest z rozszerzoną odpowiedzialnością producentów. Dziś praktycznie jest żadna. Wprawdzie Ministerstwo Środowiska pracuje nad przepisami w tej sprawie, ale do ich uchwalenia droga jeszcze daleka.

Finanse w regionach
Inwestycje – busola samorządności
Finanse w regionach
NIK: rząd PiS ręcznie sterował finansami JST. "Nieudolne reformy i klientelizm"
Finanse w regionach
Minister finansów: System finansowania samorządów wymaga radykalnej zmiany
Finanse w regionach
Rząd przedstawi szczegóły o finansach samorządów w ciągu miesiąca?
Finanse w regionach
Wszystkie regiony Polski gonią unijną zamożność, ale w różnym tempie