Krajowy Plan Odbudowy jest podstawą do wypłaty pieniędzy z unijnego Funduszu Odbudowy. Fundusz ma pomóc gospodarkom krajów Unii Europejskiej stanąć na nogi po pandemii Covid-19, unowocześnić je i uodpornić na przyszłe kryzysy. Polska będzie miała do dyspozycji 23,9 mld euro w formie grantów oraz 34,2 mld euro w formie pożyczek. Wraz z pieniędzmi z budżetu UE na lata 2021–2027 da to po przeliczeniu 770 mld zł. – Rząd chce przeznaczyć 30 proc. środków z Krajowego Planu Odbudowy dla samorządów – zapowiedział premier Mateusz Morawiecki.
Długa lista postulatów
Samorządy zgodnie twierdzą, że bardzo potrzebują tych pieniędzy. Martwią się, że rząd nie słucha ich postulatów, że wysłał KPO do akceptacji do Brukseli przed zakończeniem konsultacji z nimi. Obawiają się też, że przeznaczone dla nich wsparcie pochodzić będzie z części pożyczkowej, a nie dotacyjnej Funduszu Odbudowy oraz że przyznając wsparcie poszczególnym samorządom, rząd będzie się kierował sympatiami politycznymi, czyli trafi ono przede wszystkim tam, gdzie rządzą lokalni politycy związani z obozem władzy.
– Alokacja środków dedykowanych stronie samorządowej na poziomie ok. 30 proc. pierwszej transzy jest dla nas absolutnie nie do przyjęcia. Niepokoi nas to, że dotyczy to przede wszystkim tej części unijnego wsparcia, która ma być wsparciem bezpośrednim, praktycznie bez udziału środków własnych. Można mieć wrażenie, że dopiero druga część planu – zawierająca komponent kredytowo-poręczeniowy, która wymagać już będzie znacznego zaangażowania własnych zasobów – będzie skierowana do podmiotów innych niż rządowe i centralne – zauważa Krzysztof Iwaniuk, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich Rzeczypospolitej Polskiej, gdy pytamy o nadzieje małych miejscowości i gmin wiejskich związane z KPO. – Przede wszystkim chcielibyśmy, żeby do samorządów poszło nie 30, lecz 40 proc. środków z Krajowego Planu Odbudowy. 40 proc. z tej puli, z pieniędzy dla samorządów, miałoby przy tym trafić do gmin zdegradowanych – dodaje.
CZYTAJ TAKŻE: KPO: Niezbyt atrakcyjne miliardy euro dla samorządów
Przekonuje, że ważne jest, żeby pieniądze te pochodziły z części dotacyjnej KPO, a nie pożyczkowej, bo wiele małych gmin po prostu nie ma zdolności kredytowych. – Tu kumulują się wszystkie problemy społeczne, gospodarcze, finansowe – mówi Krzysztof Iwaniuk. Zwraca uwagę, że już 70 gmin ma wyższe wydatki bieżące niż dochody. – To jest dramat. Nie można pozwolić, żeby kolejna grupa gmin wykoleiła się, straciła płynność finansową. Jeśli gdzieś nie ma wody, kanalizacji i kawałka porządnej drogi, to żaden inwestor tam nie przyjdzie. A takich miejsc jest na mapie Polski bardzo dużo. Zaczynają nam wymierać wsie. To równia pochyła – dodaje przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP.