Pandemia mocno poturbowała finanse samorządów, a rząd w odpowiedzi na te problemy, w jednej z ustaw covidowych, znacząco poluzował obowiązujące je rygory fiskalne. Możliwość zaciągnięcia większego niż zwykle długu miała pomóc rozładować napięcia w lokalnych budżetach. Z naszej sondy wynika jednak, że miejscy włodarze niezbyt chętnie sięgali po to rozwiązanie.
Kuszące, ale…
– Miasto nie korzysta z możliwości wynikających z tarczy antykryzysowej w zakresie wzrostu zadłużenia powyżej obowiązującego indywidualnego wskaźnika zadłużenia – powiedział nam prezydent Gliwic Adam Neumann. – W całym okresie wieloletniej prognozy finansowej spełnienie wskaźnika nie jest zagrożone w żadnym z lat – zaznacza.
CZYTAJ TAKŻE: Budżety miast na 2021 r. Podwyżki opłat i cięcia inwestycji
– Zmiana przepisów złagodziła reguły dotyczące zadłużania się i umożliwiła zaciąganie długu nawet na pokrycie działalności bieżącej – zauważa Lucyna Sternik, skarbnik Lublina. To kuszące, ale… – Władze miasta zdecydowały, że ewentualna możliwość zaciągnięcia kredytu w wysokości pełnego ubytku w dochodach nie jest w praktyce pożądana. Oznaczałoby to, że wydatki w kolejnych latach musiałyby zostać zmniejszone o tę kwotę plus odsetki, gdyż trzeba byłoby znaleźć środki na spłatę i obsługę dodatkowego zadłużenia – wyjaśnia.
Przykład z góry
Podobne deklaracje usłyszeliśmy u większości naszych rozmówców, choć są wyjątki, np. Poznań czy Warszawa.