Ekonomiści ostrzegają, że gospodarkę, także polską, czeka w tym roku kryzys, jakiego jeszcze nie widzieliśmy. Spodziewany jest nagły upadek wielu przedsiębiorstw i masowe zwolnienia, co w oczywisty sposób przełoży się też na finanse państwa i samorządów.
PIT i CIT zagrożone
– Skala strat, jakie przyniesie pandemia koronwirusa, jest dziś trudna do oszacowania, ale na pewno będzie duża – mówi Marta Bartoszewicz, rzeczniczka Olsztyna. – Widzimy, jaki jest kryzys w takich branżach, jak hotelarstwo, gastronomia, w branży szkoleniowej czy w szeroko pojętej branży rozrywkowej. I to się odbije nie tylko na finansach przedsiębiorców, ich pracowników i całych ich rodzin, ale także na budżecie miasta. Bo udziały w podatkach PIT i CIT to jedna czwarta dochodów naszego miasta – wyjaśnia.
CZYTAJ TAKŻE: Lokalne budżety na 2020 rok: mieszkańcy odczują cięcia
– Z pewnością najbardziej ucierpią szeroko pojmowane turystyka i gastronomia, a więc m.in. hotele, lokale usługowe, restauracje, sklepy inne niż spożywcze, kawiarnie i ich personel. W trudnej sytuacji znaleźli się również przewoźnicy. Straty każdej firmy, niezależnie od branży, odbiją się na budżecie miasta przez mniejsze wpływy z CIT i PIT – przyznaje Monika Chylaszek, dyrektor wydziału komunikacji społecznej Krakowa.
Bilety zawieszone
Ale to nie koniec spodziewanych strat w dochodach własnych. – Ze względu na zamknięcie z pewnością spadną również dochody z obiektów sportowych (basen, lodowisko itp.), instytucji kultury oraz wpływy z biletów komunikacji miejskiej – zauważa Ewa Grudniok, rzecznik tyskiego urzędu miasta.