Pod koniec ubiegłego roku samorządy miały 2,3 mld zł nadwyżki. A prognozowany był deficyt na poziomie 8,4 mld zł. Co prawda szacunki zwykle są zbyt pesymistyczne. Na przykład rok wcześniej deficyt wyniósł 3 mld zł, a miało być kilkanaście miliardów.
Samorządy tłumaczą, że ubiegłoroczna nadwyżka wynika głównie z wyższych niż przewidywano wpływów z podatków. Od 1999 r. taka sytuacja zdarzyła się po raz drugi. 2004 r. samorządy też zakończyły na plusie, ale dużo mniejszym (117 mln zł).
Największy udział w nadwyżce miały miasta (996 mln zł), ale nie dużo mniejszy gminy (929 mln zł). Na kolejnym miejscu znalazły się województwa (257 mln zł). Najniższą nadwyżkę miały powiaty (85 mln zł).W przypadku miast na prawach powiatów decydującą rolę odegrały największe miasta. Nadwyżka stolicy to aż 674 mln zł (rok wcześniej ok. 500 mln zł). W poznańskiej kasie po 2007 r. zostało ponad 130 mln zł, a w Katowicach 129 mln zł. Samorządowcy są zgodni, że to efekt lepszego niż plany wykonania dochodów.
– Wielu samorządowców ma już świadomość, że bieżąca nadwyżka jest bardzo ważna, i zaczyna lepiej gospodarować pieniędzmi, tak by ją uzyskać – mówi Elżbieta Kamińska z Fitch Polska.
Samorządom sprzyja też gospodarka. Spada bezrobocie i równocześnie rosną płace. To zaś oznacza wyższe wpływy z PIT i CIT. Taka sytuacja trwa zresztą od kilku lat. Budżety samorządów rosną już od 2003 r.Podobnie jak w 2006 r. także w ubiegłym wpływy do kas lokalnych przekroczyły prognozy (101 proc.). W sumie były o 1,5 mld zł wyższe i wyniosły 131 mld zł. Dla porównania w 2006 r. wykonanie – ponad 117 mld zł – było prawie identyczne z planem (99,8 proc.).