Święta czytającej mniejszości

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego ograniczyło lub odmówiło wsparcia dla części festiwali literackich. Jednak czytelnicza mapa Polski pozostanie różnorodna, a ambitne imprezy przetrwają, także dzięki wsparciu samorządu.

Publikacja: 29.04.2019 06:17

Święta czytającej mniejszości

Foto: regiony.rp.pl

Jednym z festiwali, które w lutym nie znalazły ministerialnego uznania, okazał się Literacki Sopot. Organizowane przez miejską bibliotekę publiczną oraz urząd miasta wydarzenie odbędzie się po raz ósmy (15–18 sierpnia). W poprzednich rozdziałach czytelnicy pochylali się nad literaturą skandynawską, rosyjską, czeską, izraelską, hiszpańskojęzyczną, francuską… W tym roku pora na Brytyjczyków i Irlandczyków, a motywem wiodącym będą kobiety i ich prawa.

Organizatorzy odwołali się od decyzji MKiDN, w efekcie Literacki Sopot 2019 dostał 100 tys. zł dotacji. Festiwal ma mocne wsparcie ratusza, co – jeszcze przed złożeniem odwołania – potwierdziła Joanna Cichocka-Gula, wiceprezydent miasta. – Literacki Sopot miał się stać (i mam nadzieję, że stał się) strefą wolności, miejscem wymiany myśli dla tych, którzy gdzie indziej takiego pola znaleźć nie mogli – napisała.

Conrad jako łącznik

W wyniku odwołania 100 tys. złotych otrzymał także krakowski Festiwal Conrada (początkowo wniosek organizatora został odrzucony, po raz pierwszy w 11-letniej historii). Współtworzony przez Fundację Tygodnika Powszechnego, miasto Kraków i Krakowskie Biuro Festiwalowe promowany jest jako największe międzynarodowe wydarzenie literackie w Polsce i jedno z największych w Europie (budżet ok. 1 mln zł). Nie jest przy tym poświęcony twórczości Josepha Conrada – patron udziela nazwiska jedynie w formie symbolicznej. „Łączył odmienne tradycje, ale nie wymazywał granic, pisał po angielsku, ale zawsze podkreślał, że każdy napisany w tym języku tekst jest przekładem z obcej mowy, efektem niekończącego się procesu tłumaczenia jednych idei na drugie” – wyjaśniają organizatorzy.

W poprzednich latach festiwal gościł m.in. Wiesława Myśliwskiego, Mariana Pilota, Olgę Tokarczuk, Martína Caparrósa, Larsa Saabye Christensena i Miljenko Jergovića. Przed nami 11. edycja (21–27 października). 7 dni, 150 wydarzeń, 120 gości. Organizatorzy oczekują ponad 20-tysięcznej publiczności. Z dobrych wiadomości – dotacje MKiDN otrzymały inne z przedsięwzięć współtworzonych przez Krakowskie Biuro Festiwalowe: Festiwal Miłosza (8. edycja, 6–9 czerwca), Festiwal Literatury dla Dzieci (Kraków, Gdańsk, Poznań) oraz całoroczny Program Kraków Miasto Literatury UNESCO obejmujący ok. 600 wydarzeń literackich.

Miedzianka nie znika

Mniej szczęścia miała Miedzianka Fest (23–25 sierpnia). Wieś – a kiedyś nawet miasto – w woj. dolnośląskim trafiła do ogólnopolskiej świadomości za sprawą reporterskiej książki Filipa Springera „Miedzianka. Historia znikania”. Bo siedmiowiekowa miejscowość rzeczywiście zniknęła z powierzchni ziemi (w efekcie szkód górniczych). Ale Miedzianka żyje na tablicach ustawionych przez lokalnych aktywistów, a po paru wiekach, za sprawą wrocławskiego przedsiębiorcy, wróciło do niej browarnictwo. Filip Springer też pozostaje wierny, od 2017 roku zaprasza na literacki Miedzianka Fest.

– Wnioskowaliśmy o 17 tys. złotych, co stanowi jedną czwartą budżetu imprezy. Nie przyznano nam pieniędzy, mimo że dofinansowanie dostały projekty, które otrzymały mniej punktów – wyjaśnia pomysłodawca, dodając, że budżet Miedzianki Fest jest jednym z najniższych wśród polskich festiwali literackich. – Główną część stanowi wkład organizatora, Fundacji Instytut Reportażu. Ratują nas wydawcy, mamy partnerów i sponsorów – tłumaczy.

Organizatorzy współpracują z miejscowym samorządem. Gmina Janowice Wielkie, gospodarz imprezy, pokrywa koszty związane z logistyką. Co roku wkład gminy wynosi od 3,5 do 5 tys. zł.

Tegoroczna edycja Miedzianki Fest nie jest zagrożona, chociaż program zostanie ograniczony i zmodyfikowany. Filip Springer podkreśla, że nie sposób robić podobnych imprez, licząc na ministerstwo. – I nie chodzi tylko o to, komu przyznawane są środki, ale o to, kiedy one są rozdzielane. Organizatorzy wydarzeń promujących czytelnictwo dowiedzieli się o tym, czy mają dofinansowanie w drugiej połowie kwietnia. To i tak postęp, bo w ubiegłym roku decyzja zapadła w czerwcu.

Sygnał SOS

Dofinansowania nie otrzymał też krakowski Festiwal Reportażu Non-Fiction (5–7 lipca). Wśród mecenasów imprezy pozostają miasto Kraków i Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego. Czy reportaż może nieść pomoc? – pytają organizatorzy, decydując się, aby hasłem tegorocznej edycji stał się sygnał SOS zapisywany alfabetem Morse’a. Trzy kropki, trzy kreski, trzy kropki. W planach m.in. spotkanie z Justyną Kopińską, autorką książek reporterskich „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?”, „Polska odwraca oczy” i „Z nienawiści do kobiet”.

Dla organizatorów Festiwalu im. Zygmunta Haupta w Gorlicach brak wsparcia Ministerstwa Kultury nie jest nowością – dofinansowanie uzyskała jedynie pierwsza edycja w 2015 roku. Mecenasem pozostaje samorząd województwa małopolskiego. Nazwisko patrona imprezy często pojawia się w gronie pisarzy wybitnych, lecz zapomnianych. Jednak jeśli jego opowiadania wpadną w ręce, mało kogo pozostawią obojętnym, o czym zdaje się zaświadczać Andrzej Stasiuk, dyrektor artystyczny festiwalu. Piątą edycję zaplanowano na 26–29 września.

Pod górę

– Nie narzekamy w tym roku na ministerstwo, bo, jak do tej pory, nigdy stamtąd pieniędzy nie dostaliśmy – wyznaje Karol Maliszewski, sekretarz Stowarzyszenia Kulturalnego Góry Babel, organizatora festiwalu Góry Literatury w Nowej Rudzie (13–20 lipca). Prezesem stowarzyszenia pozostaje Olga Tokarczuk, która – wraz z Karolem Maliszewskim – pełni rolę gospodarza festiwalu.

Góry Literatury rosną dzięki społecznikom i wolontariuszom, sponsorom prywatnym i wsparciu samorządów – gminy wiejskiej oraz miejskiej Nowa Ruda i miasta Wałbrzych. Karol Maliszewski nie zdradza szczegółów programu, zapowiada jednak, że będą duże nazwiska z polskiej, ale i obcej literatury.

Zaczytani goście pewnie znów dopiszą, bo chociaż Miedzianka, Gorlice czy Nowa Ruda nie leżą na głównych szlakach turystycznych, to jednak ten kto czyta, nie zbłądzi.

Jednym z festiwali, które w lutym nie znalazły ministerialnego uznania, okazał się Literacki Sopot. Organizowane przez miejską bibliotekę publiczną oraz urząd miasta wydarzenie odbędzie się po raz ósmy (15–18 sierpnia). W poprzednich rozdziałach czytelnicy pochylali się nad literaturą skandynawską, rosyjską, czeską, izraelską, hiszpańskojęzyczną, francuską… W tym roku pora na Brytyjczyków i Irlandczyków, a motywem wiodącym będą kobiety i ich prawa.

Organizatorzy odwołali się od decyzji MKiDN, w efekcie Literacki Sopot 2019 dostał 100 tys. zł dotacji. Festiwal ma mocne wsparcie ratusza, co – jeszcze przed złożeniem odwołania – potwierdziła Joanna Cichocka-Gula, wiceprezydent miasta. – Literacki Sopot miał się stać (i mam nadzieję, że stał się) strefą wolności, miejscem wymiany myśli dla tych, którzy gdzie indziej takiego pola znaleźć nie mogli – napisała.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Na PGE Narodowym, na Mazurach i w klubach. Jakie koncerty czekają nas w 2024 r.?
Kultura
Szczecin: Mieszkańcy zdecydują o przyszłości kina Pionier 1907
Kultura
Burza wokół festiwalu Audioriver w Łodzi. Hanna Zdanowska mówi: Nie zgadzam się
Kultura
Zwycięzcy Eurowizji na Open'er Festival. Jakie inne gwiazdy zobaczymy w Polsce?
Kultura
Co warto zobaczyć w ferie w Zakopanem, Rabce i Karpaczu