Recyklingowe błędne koło. Dlaczego odbiór śmieci będzie wyłącznie drożeć

Mieszkańcy często nie zbierają selektywnie odpadów. Brakuje też wysokiej klasy instalacji do sortowania.

Publikacja: 22.11.2020 19:52

Samorządy uważają, że potrzebne są zmiany w gospodarce odpadami i że wymusza je pandemia.

Samorządy uważają, że potrzebne są zmiany w gospodarce odpadami i że wymusza je pandemia.

Foto: Fot. Vivooo / Shutterstock

Segregacja odpadów na terenie Podlasia to często fikcja. Do takich wniosków doszła Najwyższa Izba Kontroli. Samorządy przyznają, że faktycznie z selektywną zbiórką nie jest najlepiej, ale nie wolno uogólniać. Nie tylko w tym regionie bowiem ona szwankuje. Dodatkowo, problem pogłębiła pandemia.

Pod lupą kontrolerów

NIK postanowiła przyjrzeć się województwu podlaskiemu, bo miało ono podobno jeden z gorszych wyników odnośnie do selektywnej zbiórki odpadów. W sumie Izba skontrolowała 15 gmin. Okazało się, że prawidłowo wdrożyły system selektywnej zbiórki odpadów. Zawiodła jednak praktyka. Mieszkańcy 8 z 15 skontrolowanych gmin niewłaściwie segregowali odpady.

Nie lepiej było w wypadku firm odbierających odpady: aż 9 z nich nie sprawdzało, czy mieszkańcy prawidłowo wyrzucają odpady. W sześciu gminach źle odbierano je od mieszkańców lub z punktów selektywnej zbiórki odpadów, a nawet mieszano już posegregowane wcześniej śmieci.

Zdaniem NIK efekt jest taki, że wprowadzone przez gminy systemy gospodarki odpadami nie funkcjonują skutecznie. W dziewięciu gminach spadł bowiem udział odpadów zebranych selektywnie u źródła w ogólnej masie odpadów komunalnych. W dziewięciu też pojawiły się nielegalne wysypiska śmieci.

CZYTAJ TAKŻE: Opłaty za śmieci w górę? Nie wszędzie. Są miasta, które rezygnują z podwyżek

Jedną z przyczyn takiej sytuacji są braki kadrowe gmin. Gospodarką odpadami komunalnymi zajmowało się od jednego do trzech pracowników, którzy mieli również inne zadania do wykonania.

Uogólnienia krzywdzą

Samorządowcy uważają raport za krzywdzący.

– Tego typu wnioski można wyciągnąć równie dobrze w stosunku do innych województw, a nie tylko podlaskiego. Wszędzie są podobne problemy. Jeżeli chodzi o segregację odpadów, województwo podlaskie nie wypada najgorzej. Na jego terenie, tak jak wszędzie, są takie gminy, które lepiej sobie radzą z tym problemem lub gorzej. Raport zbyt uogólnia, a tym samym jest krzywdzący, o czym świadczą liczby – uważa Leszek Świętalski, ekspert ds. odpadów Związku Gmin Wiejskich RP.

Z danych wynika bowiem, że gdy chodzi o udział wysegregowanych odpadów w tych wytworzonych ogółem w 2019 r., to średnia krajowa wyniosła 31,2 proc. Najniższe wskaźniki osiągnięto w województwie: warmińsko-mazurskim (22,1 proc.), lubuskim (26,3 proc.), zachodniopomorskim (26,5 proc.). Najlepsze były województwa: śląskie (39,3 proc.), lubelskie (39,2 proc.), opolskie (35,3 proc.). W wypadku województwa podlaskiego wskaźnik wyniósł… 31,5 proc.

Brakuje instalacji

Karol Wójcik, przewodniczący rady programowej Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami (ZPGO), przyznaje, że mieszkańcy mają problemy ze zbiórką odpadów. Nie tylko w jednym województwie, ale w całej Polsce.

CZYTAJ TAKŻE: Wielki Brat w pojemniku na śmieci. Miasta sięgają po innowacje

Najgorzej jest w dużych miastach, gdzie jest duża anonimowość. Znacznie lepiej wygląda to w wypadku mniejszych miejscowości, gdzie znacznie trudniej jest ją zachować. A tym samym łatwiej jest ustalić, kto nie wywiązuje się z obowiązku selektywnej zbiórki odpadów – mówi.

Potwierdzają to sami samorządowcy. – Segregacja odpadów kuleje przede wszystkim w blokach. Część mieszkańców to robi, a część nie. Od Nowego Roku na terenie Przasnysza wchodzi w życie nowy regulamin porządku i czystości w gminie. Od tej daty segregacja będzie już obowiązkowa. Nie sądzę, by się zmieniło na lepsze. I wszyscy zaczęli segregować. Sami mieszkańcy mają obawy. Część wspólnot zamontowała już kamery przy altanach śmietnikowych, a część zaczęła je zamykać. Zawsze znajdą się jednak osoby, które nie będą segregowały. Trudno jest też samorządom sprawdzać segregację w praktyce, skoro przepisy przewidują odpowiedzialność zbiorową. Wystarczy, że jedna osoba nie segreguje – mówi Łukasz Machałowski, zastępca burmistrza Przasnysza.

Optymistą jest natomiast Jacek Orych, burmistrz Marek. – Mieszkańcy starają się segregować odpady. Firmy odbierające śmieci nie zgłaszają nam, by dochodziło do naruszeń. Do tej pory nie było więc przypadków nakładania na mieszkańców karnej opłaty – tłumaczy burmistrz Marek.

Według Karola Wójcika problem jest jednak bardziej złożony. – W Polsce brakuje wysokiej klasy instalacji do sortowania odpadów, gdzie nie człowiek, ale zaawansowana technologia odgrywa główną rolę. Takich instalacji w Polsce jest niewiele, a manualne sortownie nie są w stanie odpowiednio doczyścić odpadów wstępnie posegregowanych przez mieszkańców. Doczyszczenie polega tu na szczegółowym podziale na frakcje, bo choćby w żółtym worku, w którym gromadzimy tworzywa sztuczne, jest ich kilka, a czasem kilkanaście rodzajów, a każdy wykorzystywany w innym procesie recyklingu. Potrzeba zatem i podniesienia jakości segregacji przez mieszkańców, i powstania nowoczesnych instalacji – dopiero te dwa czynniki razem są w stanie spowodować, że większość wytwarzanych odpadów komunalnych zyska drugie życie – podkreśla Wójcik.

Bez segregacji?

Samorządy uważają, że potrzebne są zmiany w gospodarce odpadami i że wymusza je pandemia. ZPGO krytykuje postulaty samorządów.

CZYTAJ TAKŻE: Warszawa: droższe parkowanie i wywóz śmieci. Duże inwestycje odłożone na później

– Nie zauważyliśmy, by z powodu pandemii zwiększyła się liczba niesegregowanych odpadów. Jest ona na podobnym poziomie. Natomiast widzimy nadaktywność części przedstawicieli instalacji należących do samorządów domagających się zawieszenia segregacji odpadów na czas pandemii. Obecnie zakłady przetwarzania odpadów działają. Potrzeba przepisów, które w konkretnym przypadku – gdy z powodu absencji pracowników nie działają instalacje do odzysku surowców – pozwolą wojewodzie skierować odpady bez sortowania na składowisko. Nie należy jednak pochopnie upoważniać do podejmowania takich decyzji samorządów, by nie okazało się, że pandemia jest pretekstem do prostego pozbycia się przez zarządzane przez te samorządy instalacje nagromadzonych w dłuższym okresie, kłopotliwych odpadów – ostrzega Karol Wójcik.

Leszek Świętalski uspokaja. – Nikt nie chce rezygnować z selektywnej zbiórki. Apelujemy jedynie do rządu o uelastycznienie systemu gospodarki komunalnej odpadami. W czasie pandemii mieszkańcy więcej wytwarzają odpadów zmieszanych i trzeba zwiększyć częstotliwość ich odbiorów. Regulaminy czystości i porządku w gminie są zbyt sztywne. Dzięki tarczy antykryzysowej wojewoda może wprowadzać pewne zmiany, ale wcześniej nie zajmował się gospodarką odpadami. Nie ma odpowiednich służb w tym zakresie. Dlatego bardzo rzadko podejmują decyzje. Chcemy, by tego typu prawo mieli także włodarze gmin – uspokaja Leszek Świętalski.

Segregacja odpadów na terenie Podlasia to często fikcja. Do takich wniosków doszła Najwyższa Izba Kontroli. Samorządy przyznają, że faktycznie z selektywną zbiórką nie jest najlepiej, ale nie wolno uogólniać. Nie tylko w tym regionie bowiem ona szwankuje. Dodatkowo, problem pogłębiła pandemia.

Pod lupą kontrolerów

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Z regionów
Wybory samorządowe 2024: Koniec z wieloletnimi prezydentami i burmistrzami
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Z regionów
Wybory samorządowe 2024: Ilu posłów zostanie prezydentami?
Z regionów
Prezydent miasta idzie do parlamentu? Rząd już nie wyznaczy komisarza
Z regionów
Z Sejmu do sejmiku: Którzy posłowie przenieśli się do samorządu?
Z regionów
Były wiceprezydent Warszawy wyjaśnia, czemu chce być prezydentem Raciborza