Nowe pomysły na reformę służby zdrowia

Zamiast wojewódzkich oddziałów NFZ sprawami zdrowia kierować powinny samorządy wojewódzkie – twierdzą eksperci Fundacji Batorego.

Publikacja: 28.06.2019 13:22

Nowe pomysły na reformę służby zdrowia

Foto: AdobeStock

Wśród 21 propozycji decentralizacji usług publicznych, zaprezentowanych przez FundacjĘ Batorego w Gdańsku na pierwszym miejscu znalazła się służba zdrowia. „Usamorządowienie” jej ma zapobiec dalszej zapaści służby zdrowia. Czy to się uda? Dotychczasowy system opieki zdrowotnej doprowadził do wielu patologii w świadczeniu usług leczniczych, chociaż to samorządy są organami założycielskimi placówek zdrowia. Ale ich udział jest pozorny, ponieważ nie dysponują środkami finansowymi na świadczenie usług zdrowotnych. Mogą najwyżej finansować akcje promocji zdrowia. Szpitale samorządowe, stając w kolejce po kontrakty z NFZ, nie mają pewności, czy dostaną wystarczające środki na leczenie.

CZYTAJ TAKŻE: Brak pieniędzy na zdrowie ciąży władzom lokalnym

Najczęściej kończą się one na długo przed końcem kontraktu. Dostrzegł to nawet ustawodawca i postanowił pomóc samorządom, zapisując w ustawie o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, w art. 9a, iż jednostka samorządowa może finansować świadczenia gwarantowane, ale tylko ponad kwotę (art. 9b) zobowiązania NFZ wobec świadczeniodawcy w danym zakresie. To dosyć cyniczny zapis, ponieważ wiadomo, że samorząd nie ma pieniędzy na leczenie swoich mieszkańców i nie może też od nich wymagać dodatkowej składki w tym zakresie. Dlatego przepisy te pozostają martwe. NFZ rozdziela rocznie 80 mld zł na oddziały regionalne tej instytucji, jednak centralizacja finansowania leczenia nie zapewnia równego dostępu do świadczeń zdrowotnych. Model ten utrwala też istnienie tych szpitali powiatowych, których istnienia nie uzasadniają potrzeby zdrowotne.

Pieniądze do regionu

Składka zdrowotna od lat nie zapewnia właściwego poziomu leczenia ani dostępu do świadczeń zdrowotnych. Wynosi 4,5 proc. PKB i należy do najniższych w Unii Europejskiej. Tymczasem w państwach rozwiniętych przekracza 6 proc. Jej podniesienie wymaga woli politycznej, a tej niezmiennie brakuje w obliczu gry o władzę. Toteż przeniesienie jej na poziom regionów byłoby dobrym rozwiązaniem. Tej zmianie musi jednak towarzyszyć przypływ dodatkowych środków na świadczenia opieki zdrowotnej, tak aby zmieniony algorytm (według którego przekazywano środki do oddziałów NFZ) nie spowodował zmniejszenia poziomu finansowania opieki medycznej w żadnym z regionów.

To rozwiązanie, zdaniem pomysłodawców, zapewniłoby znacznie lepszą i sprawniejszą opiekę mieszkańcom. Zamiast wojewódzkich oddziałów NFZ sferą zdrowia kierowałyby samorządy wojewódzkie. To na nich spoczęłaby odpowiedzialność za stworzenie sieci szpitali, łącznie z obecnymi powiatowymi, które stałyby się szpitalami regionalnymi. Natomiast powiaty i miasta na prawach powiatu zajęłyby się budowaniem podstawowej opieki zdrowotnej i opiekuńczej. Można by wtedy wykorzystać budynki po niektórych szpitalach powiatowych.

CZYTAJ TAKŻE: Szpitale na skraju przepaści sięgną do kieszeni chorych

Gminy miałyby udział w tworzeniu programów zdrowotnych. Zarówno powiaty, jak i gminy dostałyby środki na swe działania z regionów. Zdaniem dr. Pawła Pobrotyna, dyrektora Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, wprowadzenie jednego podmiotu tworzącego system opieki zdrowotnej to dobre rozwiązanie. – W gminie należy pozostawić podstawową i ambulatoryjną opiekę. Natomiast w powiecie stworzyć model zakładów opiekuńczo-leczniczych, domów pomocy społecznej – stwierdził.

Co dla mieszkańców?

Składka zdrowotna sfinansowałaby koszyk świadczeń gwarantowanych, ustalony przez Ministerstwo Zdrowia. Ów koszyk mógłby zostać wzbogacony o dodatkowe świadczenia (koszyk regionalny) lub uzupełniać świadczenia gwarantowane, gdyby składka ich nie pokryła, po zwiększeniu składki zdrowotnej na poziomie regionu. Jej wysokość byłaby uzależniona od ustawowych widełek. – Nie jestem przeciwnikiem przeniesienia składki do regionów, ale jej podwyższenie w zależności od możliwości finansowych województwa może doprowadzić do nierówności w dostępie do leczenia. Z tego też powodu nie jestem zwolennikiem koszyka regionalnego – stwierdził dr Pobrotyn.

Autorzy wprowadzenia decentralizacji usług leczniczych zdają sobie sprawę, że dążenie do realizacji tego rozwiązania może potrwać kilka lat, ale jest ono konieczne, jeśli chcemy uzdrowić system opieki zdrowotnej.

Opinia

""

mat.pras.

regiony.rp.pl

Elżbieta Lanc, członek zarządu województwa mazowieckiego

Koncepcja, zgodnie z którą tylko województwo jest podmiotem tworzącym dla placówek leczniczych (poza poziomem krajowym), jest zasadna. Wielość podmiotów leczniczych, która istnieje obecnie, nie sprzyja racjonalnemu gospodarowaniu. Jak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli z 2019 r., pn. „System Ochrony Zdrowia w Polsce – stan obecny i pożądane kierunki zmian”, rozważenie przeniesienia prawa własności szpitali powiatowych oraz miejskich na samorząd województwa jest dobrym pomysłem. Występujące na tych samych terenach niewielkie podmioty lecznicze udzielają często tych samych świadczeń, co ogranicza możliwości zawierania wysokich kontraktów z NFZ, a tym samym negatywnie wpływa na ich kondycję finansową. Nowy mechanizm podziału środków finansowych pomiędzy województwa jest niezbędny i powinien uwzględniać potrzeby województw oraz istniejącą infrastrukturę medyczną. Natomiast propozycja rozszerzenia koszyka powszechnego o dodatkowe świadczenia (koszyk regionalny) może budzić wątpliwości z uwagi na równość dostępu pacjentów do świadczeń opieki zdrowotnej i może powodować napływ pacjentów z innych województw zainteresowanych otrzymaniem świadczeń, których jego macierzyste województwo nie realizuje.

Wśród 21 propozycji decentralizacji usług publicznych, zaprezentowanych przez FundacjĘ Batorego w Gdańsku na pierwszym miejscu znalazła się służba zdrowia. „Usamorządowienie” jej ma zapobiec dalszej zapaści służby zdrowia. Czy to się uda? Dotychczasowy system opieki zdrowotnej doprowadził do wielu patologii w świadczeniu usług leczniczych, chociaż to samorządy są organami założycielskimi placówek zdrowia. Ale ich udział jest pozorny, ponieważ nie dysponują środkami finansowymi na świadczenie usług zdrowotnych. Mogą najwyżej finansować akcje promocji zdrowia. Szpitale samorządowe, stając w kolejce po kontrakty z NFZ, nie mają pewności, czy dostaną wystarczające środki na leczenie.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Z regionów
W Warszawie otwarto nowy most pieszo-rowerowy. "Symbol i wizytówka stolicy"
Z regionów
20 lat samorządów w Unii Europejskiej. Jakie wyzwania na przyszłość
Z regionów
20 lat Polski w UE. "Rzeczpospolita" wyróżnia samorządy
Z regionów
Jarmarki wielkanocne w polskich miastach. Pisanki, plecionki i Siuda Baba
Z regionów
Ranking rzetelności przedsiębiorstw: Tam, gdzie mniej firm, tam więcej rzetelności