Samorządy zapewniają o wsparciu dla handlu bazarowego, jednak miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego nie zawsze potwierdzają te intencje. Zdarza się, że targowisko stoi na niepewnym gruncie, bo plan umożliwia przeznaczenie działki na inne cele.
Swój zapis w planie miejscowym ma najsłynniejsze z warszawskich targowisk – Bazar Różyckiego. Historia tego miejsca sięga roku 1901, kiedy na parcelach pomiędzy ulicami Targową, Ząbkowską, Brzeską i Kępną, należących do Juliana Różyckiego – inwestora, farmaceuty, właściciela pobliskich aptek – ruszył regularny handel. Bazar przetrwał dwie wojny i Polskę Ludową. Podupadł w latach 90.
– To paradoks naszej historii – [kupcy] marzyli o kapitalizmie i wolnym handlu, a jak ten kapitalizm przyszedł, to ich zabił – mówi Marek Miller, autor monografii bazaru „Co dzień świeży pieniądz”. – Sklepy zapełniły się towarami, więc co tu zaoferować, kiedy wszystko jest wszędzie? – pyta.
Niedawno, po ćwierćwiecznej batalii, potomkowie Juliana Różyckiego odzyskali własność – dwie trzecie terenu obecnego targowiska. Działka została następnie sprzedana deweloperowi. Na pozostałej części miasto planuje modernizację, polegającą na doprowadzeniu mediów i budowie pawilonów handlowych. Plan miejscowy z 2010 r. ustala zagospodarowanie terenu zgodnie z tradycją miejsca, z uwzględnieniem handlowego charakteru i dopuszczeniem wolnostojących straganów.
CZYTAJ TAKŻE: W dzień targowy