Nie jest źle, ale mogłoby być o wiele lepiej – tak o publicznych toaletach Krakowie mówi Magda Wasiak, rzeczniczka spółki Klimat Energia Gospodarka Wodna, która w stolicy Małopolski zajmuje się m.in. utrzymaniem toalet miejskich. Pod tym stwierdzeniem spokojnie mogłoby podpisać się więcej samorządów. Bo z toaletami w przestrzeni publicznej problemy były od zawsze.
Toalety publiczne w Krakowie: Jest ich za mało, są zbyt brudne
Chociaż w miastach wybudowano wiele nowych toalet publicznych, nadal jest ich za mało. Z kolei te, które funkcjonują, cieszą się – często zasłużoną – opinią zaniedbanych, brudnych, nieprzystosowanych, a niekiedy… za drogich. W ciągu ostatnich kilku lat równie dużym problemem stały się też dewastacje toalet i ich okradanie praktycznie z wszystkiego, co da się wynieść. To ostatnie zjawisko dotknęło zwłaszcza Kraków.
Jednostki miejskie zajmujące się utrzymaniem ubikacji skarżą się również i na to, że w gminach nie powstały np. jednolite programy budowy toalet, tak jak np. programy budowy gminnych dróg. – Może i komuś wydaje się to śmieszne, ale problemy dotyczące toalet publicznych, ich zbyt małej liczby, dewastacji i inne to naprawdę ważna rzecz. Zwłaszcza w przypadku gmin, które w mniejszym lub większym stopniu żyją z turystyki, a tych przecież jest coraz więcej – podkreśla Magda Wasiak z krakowskiego KEGW.
Tyle toalet ogónodostępnych funkcjonuje w Warszawie
Jej zdaniem Kraków liczby toalet wstydzić się nie musi, bo tych w ostatnim czasie jednak sporo przybyło. – I ich liczba systematycznie rośnie. Są sukcesywnie budowane przez jednostki miejskie i spółki przy okazji między innymi ważnych inwestycji, modernizacji. Toalety buduje np. Zarząd Inwestycji Miejskich (ZIM), Zarząd Dróg Miasta Krakowa (ZDMK) czy Zarząd Zieleni Miejskiej (ZZM), a następnie przekazuje w utrzymanie i bieżącą obsługę nam, czyli KEGW – wyjaśnia rzeczniczka.