Rosnące w zawrotnym tempie koszty emisji CO2 uderzają w krajowe przedsiębiorstwa ciepłownicze, które oparte są przede wszystkim na węglu. Ten wzrost kosztów przełoży się na ceny ciepła, które według ekspertów w kolejnych latach będą coraz wyższe.
W takiej sytuacji transformacja sektora jest nieunikniona. Właściciele ciepłowni kreślą plany inwestycji w nowe, mniej emisyjne jednostki wytwórcze. W niektórych miastach budowa bloków już ruszyła.
Utrata rentowności
Zapóźnienia w transformacji branży ciepłowniczej, wynikające m.in. z braku środków na inwestycje, odbijają się dziś czkawką. Już w 2019 r., jak pokazują dane Urzędu Regulacji Energetyki, po raz pierwszy od 2013 r. przychody osiągnięte przez koncesjonowane firmy ciepłownicze nie umożliwiły pokrycia kosztów prowadzenia działalności związanej z zaopatrzeniem odbiorców w ciepło. Wskaźnik rentowności branży znalazł się wówczas pod kreską.
CZYTAJ TAKŻE: Kraków kupi tylko zieloną energię. Do tego 6 mln zł taniej
Dziś sytuacja sektora jest jeszcze poważniejsza, bo w międzyczasie skokowo wzrosły ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Dziś za emisję jednej tony CO2 trzeba zapłacić ponad 50 euro. Tymczasem jeszcze na początku 2020 r. stawki oscylowały wokół 25 euro i już ten poziom był problemem dla krajowych ciepłowni.