Najgłośniej skomentował to Kult, oceniając dzielenie publiczności na zaszczepioną i niezaszczpioną jako formę apartheidu. „NIE. CHCEMY ŁĄCZYĆ, A NIE DZIELIĆ” – napisał.
Oczywiście nie ma mowy o żadnych koncertach wyłącznie dla zaszczepionych, ale w podtekście jest sprawa limitów dla niezaszczepionych oraz pominięcia ozdrowieńców lub osób mogących przedstawić dobry wynik testu.
Do 26 czerwca rozporządzenie nakłada na organizatorów imprez limity. W salach i klubach frekwencja nie może przekroczyć 50 proc. miejsc. Problem główny związany jest z limitami dotyczącymi imprez w plenerze.
Limit za niski
– Limit pozwalający wpuścić na koncert 250 osób niezaszczepionych nie znajduje uzasadnienia racjonalnego, medycznego ani żadnego innego, poza tym jest konfliktogenny – mówi Mikołaj Ziółkowski, prezes Stowarzyszenia Organizatorów Imprez Artystycznych i Rozrywkowych.
– Po pierwsze limit jest za niski, po drugie sama praktyczna realizacja jest bardzo trudna z formalnego i proceduralnego punktu widzenia. Jedynym przekazem rządu jest kilka słów ministra Andrzeja Niedzielskiego z konferencji, może jeden slajd i informacja o aplikacji. To oczywiście nie jest takie proste. I sprawa najważniejsza. Zgodnie z rozporządzeniem i deklaracjami pana ministra mówimy tylko o osobach zaszczepionych, a nie o pełnym Certyfikacie Covidowym – dodaje.