Katowice, Kraków, Wrocław, Warszawa to zaledwie kilka na długiej liście miast, które postawiły na bezpieczeństwo i obniżyły dozwoloną prędkość w wielu rejonach miast. Czasem dotyczy to niewielkich osiedli, czasem centrów miast czy wręcz ich rynków. Zasada jest prosta: ma być bezpieczniej dla pieszych i turystów. A możliwości takie daje strefa Tempo 30. W strefie takiej obowiązuje ograniczenie prędkości pojazdów do 30 km/godz., zmniejszenie prędkości wymusza się m.in. trwałymi elementami umieszczanymi bezpośrednio na drodze (choćby popularni policjanci).
Co to za strefa? Pierwszym miastem w Europie, które wprowadziło takie strefy, było niemieckie Buxtehunde, które już w 1983 r. ograniczyło w ten sposób prędkość pojazdów na swoich ulicach, by zmniejszyć liczbę wypadków z udziałem pieszych.
90 proc. szans
Taka prędkość bowiem znacznie skraca długość drogi hamowania i piesi są bardziej bezpieczni.
Dowód? Przy zderzeniu z pojazdem jadącym z prędkością 30 km/godz. pieszy ma 90 proc. szans na przeżycie. Gdy ta prędkość wynosi 70 km/godz., pieszy ma już tylko 5 proc. szansy, by ujść z życiem.
Po wprowadzeniu kilka lat później takiego rozwiązania w Londynie, zmniejszono liczbę wypadków na miejskich ulicach o ponad 40 proc. Pierwszym miastem w Polsce, które zdecydowało się na wprowadzenie stref Tempo 30, był Gdańsk.
CZYTAJ TAKŻE: Coraz dłuższe kolejki po prawo jazdy