I to dosłownie. – Proces poszerzenia miasta prowadzimy od 2006 r. Rzeszów zwiększył powierzchnię z 52 do 126 km. kw. a ludność ze 159 tys. do 196 tys. – mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.
Jednym z mniejszych miast wojewódzkich w Polsce jest Opole. Na koniec pierwszego półrocza mieszkało tam 128 tys. osób, o ok. 6 tys. więcej niż w Gorzowie Wielkopolskim, który ma najmniej mieszkańców z miast wojewódzkich.
W ciągu pół roku liczba mieszkańców Opola nieznacznie spadła – o 22 osoby. – W tym roku mamy dodatni przyrost naturalny. Zmarły u nas 634 osoby, a urodziło się 650 dzieci. Dodatnie przyrosty notowaliśmy też w poprzednich latach – mówi Katarzyna Oborska-Marciniak, rzecznik opolskiego ratusza.
Władzom obu tych miast – ale nie tylko tych – zależy na wzroście liczby mieszkańców. – W czasie, gdy statystyki pokazują, że większość miast się wyludnia, ten problem staje się bardzo ważny – zauważa Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.
Odpowiednie warunki do życia
Katarzyna Oborska-Marciniak podkreśla, że miasto to przede wszystkim jego mieszkańcy. – Wzrost ich liczby umożliwia dalszy rozwój miasta, zarówno w sferze społecznej, gospodarczej, jak infrastrukturalnej. Każdy nowy mieszkaniec napędza gospodarkę: korzysta z szerokiej oferty usług, w tym usług publicznych, wpływając tym samym na szeroko pojęty rozwój gospodarczy –mówi Katarzyna Oborska-Marciniak.
Co robią władze miast, by zachęcać młodych do pozostawania w nich lub się tam sprowadzali? – Przede wszystkim należy im stworzyć odpowiednie warunki do życia. Podstawa to praca. Stworzenie w Rzeszowie stref ekonomicznych spowodowało przyciągnięcie inwestorów. Mamy również bardzo dobrze wykształconych pracowników. Musimy też zadbać o odpowiednią jakość życia. Mamy ekologiczny transport publiczny, nie mamy kłopotów z miejscami dla przedszkolaków – wylicza Maciej Chłodnicki.