Właściciel Legii Dariusz Mioduski od dawna powtarzał, że nowoczesny ośrodek z wieloma boiskami dla dzieci trenujących w akademii i drużyny seniorów to podstawa rozwoju klubu. Bez tego nie ma co marzyć o gonieniu najlepszych klubów z zachodniej Europy. W wyścigu zbrojeń Polacy są na straconej pozycji, bo nikogo nad Wisłą nie stać na regularne płacenie po kilka milionów euro za piłkarzy. Można jednak spróbować takich zawodników wychować, a kiedy już pomogą odnieść sukcesy w kraju i pokażą się w Europie, to potem sprzedać ich za dobre pieniądze. Holendrzy, Chorwaci czy Portugalczycy wiedzą, że utalentowani wychowankowie są biletem do lepszej przyszłości.
CZYTAJ TAKŻE: Klub z Lublina zagra po raz pierwszy w Lidze Mistrzów
Takich ośrodków do tej pory w Polsce brakowało. Nie miała go też Legia, która przy nowoczesnym stadionie przy Łazienkowskiej 3 miała ledwie dwa boiska treningowe, jedno z naturalną i jedno ze sztuczną nawierzchnią. Piłkarski świat ucieka coraz szybciej i nie było czasu do stracenia. Przedstawiciele Legii, przy okazji występów klubu w europejskich pucharach jeździli po Europie i podpatrywali różne rozwiązania. Wiedzieli, że trzeba było wybudować ośrodek jak najszybciej.
Legia Training Center / Fot. Mateusz Kostrzewa, Legia Warszawa
– Jeśli liczyć od początku projektu, jego wymyślenia, wybrania lokalizacji, to zajęło nam to pięć lat. To rok krócej niż wynosi średnia europejska. Wiele czasu zajmuje wypracowanie koncepcji, projekt architektoniczny, pozyskanie finansowania, zdobycie pozwoleń administracyjnych. Sama budowa czasami trwa najkrócej. W przypadku Legia Training Center było to 14 miesięcy i w ostatnim etapie musieliśmy radzić sobie z pandemią. To rekordowe tempo było możliwe dzięki doskonałej współpracy z Ministerstwem Sportu, gminą, Bankiem Gospodarstwa Krajowego, ale też z naszym generalnym wykonawcą, czyli firmą PORR – mówi nam Tomasz Zahorski, pełnomocnik zarządu i prezes spółki Akademia Piłkarska.