Małe firmy mają dziś problem: pandemia koronawirusa spowodowała, że z knajp, usług, szkoleń, marketingu, a nawet rynku nieruchomości, nagle zniknęli klienci.
Zmory małych firm
– Wszystkie nasze szkolenia zostały odwołane lub przesunięte, co oczywiście oznacza, że nie mamy przychodów – mówi Michał Dusiński, szef firmy Agile Force, prowadzącej szkolenia z zarządzania projektami. Dla niego ważne jest, by Europejski Fundusz Leasingowy zgodził się na odroczenie rat.
Dla właścicielki pubu Kosmos w Toruniu, warunkiem przetrwania jest zawieszenie czynszu, który dla tego typu lokali wynosi od 6 do 20 tys. zł. – Cała toruńska branża boi się upadku. Wszyscy piszemy pisma do właścicieli budynków o zwolnienie z czynszów. Jeśli nam zdejmą czynsze, przetrwamy – mówi Anna Lamers. Kolejny problem mają pracownicy tych lokali, zatrudniani często na umowach cywilnych i napiwkach.
CZYTAJ TAKŻE: Komunikacja miejska od święta. Koronawirus poprzestawiał rozkłady jazdy
ZUS i czynsze są dziś zmorą turystyki. – Wystarczyłoby, żeby rząd na trzy miesiące odpuścił nam ZUS – mówi Agnieszka, od 15 lat prowadząca małe biuro turystyczne. Za każdy z dwóch wynajmowanych lokali płaci 5 tys. zł czynszu, przy pół roku wypowiedzenia. Zwolnienie pracownicy nie wchodzi w grę, czuje się za nią odpowiedzialna. Tarcza antykryzysowa w opinii wszystkich rozmówców – nic nie pomoże. – Tarcza jest jak splunięcie w twarz. Przez trzy miesiące możesz nie płacić składek ZUS, a w czwartym musisz te pieniądze oddać, ewentualnie rozłożą ci na raty. Jeszcze rząd może mi pożyczyć 5 tys. zł – denerwuje się Agnieszka.