W Polsce funkcjonuje dziewięć spalarni odpadów, zwanych również zakładami termicznej utylizacji odpadów. W Europie działa ich łącznie ponad 400. Głośną inwestycją w ostatnich latach była spalarnia w Krakowie, która powstała w 2016 roku, a jej budowa pochłonęła 666 mln zł, z czego ponad połowę sfinansowano z unijnej kasy. Zakład jest gotowy do przetworzenia 220 tys. ton odpadów komunalnych rocznie, dodatkowo produkując energię elektryczną oraz cieplną.
Energia zamiast śmieci
Pewne jest, że w spalarnie będą inwestować kolejne jednostki samorządu terytorialnego. Urzędy marszałkowskie do końca lutego przygotują listy spalarni (propozycje uprzednio zgłaszają inwestorzy), by następnie zgłosić je marszałkom i po weryfikacji uzyskać niezbędne decyzje i pozwolenia na realizację projektów. Szacuje się, że propozycji do urzędów marszałkowskich może wpłynąć łącznie kilkadziesiąt.
W lutym zapadła decyzja o dofinansowaniu przez UE spalarni odpadów w Olsztynie. Prace mają ruszyć na przełomie marca i kwietnia. Potrwają około trzech lat. Ku uciesze lokalnych samorządowców, bowiem po likwidacji ciepłowni węglowej Michelin, która ogrzewała część Olsztyna, miastu potrzebne jest dodatkowe źródło ciepła. Ale dostarczenie energii cieplnej nie jest jedynym powodem, dla którego JST postrzegają spalarnie jako dobrą i konieczną inwestycję.
CZYTAJ TAKŻE: Spalarnie bez śmieci
– Żeby zamknął się cały cykl gospodarowania odpadami, konieczne jest poradzenie sobie z ogromną ilością odpadów, których nie można składować – mówi Rafał Szkaradziński, wójt gminy Szaflary i zwolennik wybudowania zakładu termicznej utylizacji na terenie swojej gminy.