Cyfryzacja tego dość zachowawczego i tradycyjnego sektora przybiera na sile i staje się ważnym elementem budowy smart city. Ów dynamiczny trend niesie jednak ze sobą zagrożenia. Jak wynika z raportu „IT/OT Security Convergence for Building Technologies”, kwestie bezpieczeństwa wciąż nie rozwijają się w przypadku tego typu obiektów równie szybko. To jednak zaczyna się zmieniać.
Z danych Frost & Sullivan wynika, że w 2022 r. rynek technologii zabezpieczających w segmencie smart buildings ma być wart 897 mln dol. To oznacza, że rynek ten będzie rósł w tym okresie w tempie 37 proc. rocznie. Chodzi zarówno o oprogramowanie, technologie dbające o bezpieczeństwo i zdrowe środowisko dla użytkowników budynków, różnego rodzaju „sprytne” sensory, a także zaawansowane systemy analityki i predykcji oraz diagnostyki budynków.
CZYTAJ TAKŻE: Smart city na celowniku hakerów
Inteligentne budynki, „wpięte” w system smart city, mogą być poddane próbom ataków. Automatyka budynkowa, tzw. BAS (z ang. building automation systems), to – według ekspertów – atrakcyjny cel zarówno prostych ataków phisingowych (gdy wykradane są dane), jak i bardzo zaawansowanych działań hakerów.
Swetha Krishnamoorthi, analityk Frost & Sullivan, przywołuje przykład z Niemiec. – W 2016 r. cyberprzestępcy, by przejąć jedną z hut, wysłali emaila, którego otwarcie sprawiło, że mogli dostać się do oprogramowania obiektu, zyskali dostęp do systemu kontrolującego fabrykę i zablokowali panele sterowania elektroniką, powodując gigantyczne straty – wspomina Krishnamoorthi.