W sklepach i na budowach warszawskich biurowców język ukraiński można dzisiaj usłyszeć niemal równie często jak polski. Również rozlepiane w okolicy dużych inwestycji ogłoszenia rekrutacyjne skierowane do budowlańców coraz częściej są w dwóch wersjach językowych albo tylko po ukraińsku. Nic dziwnego, skoro to właśnie budownictwo jest sektorem, w którym najczęściej pracują na Mazowszu migranci zarobkowi z Ukrainy. To na województwo mazowieckie, na czele z Warszawą, przypada najwięcej oświadczeń o zamiarze powierzenia krótkoterminowej pracy cudzoziemcowi ze Wschodu i najwięcej zezwoleń na dłuższą (co najmniej roczną pracę) i na pobyt, które w I półroczu br. najczęściej trafiały do kierowców ciągników siodłowych, czyli tirów, i budowlańców. Na Mazowszu pracowało też w I półroczu najwięcej (ponad jedna czwarta) legalnie zatrudnionych cudzoziemców, objętych składkami na ZUS, gdzie na koniec czerwca zarejestrowana była rekordowa liczba 644,3 tys. zagranicznych pracowników. Ponad trzy czwarte z nich miało ukraiński paszport.
Wzrost na wschodzie
Rafał Mróz, dyrektor operacyjny agencji pracy EWL, która specjalizuje się w rekrutacji pracowników z zagranicy (głównie z Ukrainy), ocenia, że poza województwem mazowieckim, największe zapotrzebowanie na pracowników z Ukrainy widać teraz w Łódzkiem, Pomorskiem i Wielkopolskiem. – Warto też wspomnieć Śląsk i Dolny Śląsk, gdzie popyt na pracowników z zagranicy w ciągu ostatnich dwóch lat znacznie wzrósł – dodaje Mróz.
CZYTAJ TAKŻE: Gdzie zniknęło bezrobocie
To właśnie woj. dolnośląskie i śląskie zajęły kolejne po Mazowszu miejsca na liście województw, które przyciągały w I połowie tego roku najwięcej krótkoterminowych pracowników ze Wschodu zatrudnianych na podstawie uproszczonej procedury oświadczeń. Obydwa te regiony, wraz z Wielkopolską, są też w krajowej czołówce pod względem liczby cudzoziemców zarejestrowanych w ZUS. Zasilają oni tamtejsze rynki pracy przede wszystkim w przemyśle, w budownictwie oraz w logistyce (transporcie i gospodarce magazynowej).