Transport zbiorowy zyskuje na popularności

Ogromne inwestycje w komunikację miejską przynoszą efekty. Rośnie standard podróży autobusami czy tramwajami, więc korzysta z nich coraz więcej osób.

Publikacja: 08.07.2019 16:00

WARSAW, POLAND – MAY 27, 2015: Stadion Narodowy metro station in Warsaw. Station was opened in March

WARSAW, POLAND – MAY 27, 2015: Stadion Narodowy metro station in Warsaw. Station was opened in March 2015 as part of the 2nd line of Warsaw Subway system

Foto: AdobeStock

W Warszawie w 2018 r. pasażerowie skorzystali z komunikacji miejskiej nieco ponad 1,18 mld razy – wynika z „Raportu o stanie miast” przygotowanego przez stołeczny magistrat. Największym wzięciem w Warszawie cieszą się autobusy, które realizują ponad połowę podróży (608 mln) po mieście. Tramwaje przewiozły w sumie 286,5 mln pasażerów (każda osoba może korzystać z komunikacji miejskiej kilka razy dziennie), a stołeczne metro – 234,6 mln pasażerów. Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy, podczas czerwcowej sesji rady miasta podkreślał, że liczba pasażerów korzystających z transportu zbiorowego sukcesywnie rośnie. Wynik z 2018 r. jest o 36 mln wyższy niż ten z 2017 r. i aż o 200 mln wyższy (20 proc.) niż w 2010 r., gdy liczba pasażerów w stolicy nie przekraczała jeszcze jednego miliarda.

""

Foto: regiony.rp.pl

W innych polskich metropoliach liczby dotyczące korzystających z komunikacji miejskiej nie są oczywiście tak ogromne, ale istotne jest, że także rosną. Przykładowo w Krakowie było to 411 mln osób, czyli o 8 mln więcej niż rok wcześniej i aż o 46 mln więcej niż w 2016 r. W Gdańsku z transportu miejskiego w 2018 r. skorzystało 175,7 mln pasażerów, o 100 tys. więcej niż w 2017 r. ( i ok. 13 mln więcej niż w 2012 r.), a we Wrocławiu – 207 mln, czyli 22 mln więcej niż w 2012 r.

CZYTAJ TAKŻE: Warszawskie metro coraz dłuższe

Dla miast rozwój transportu zbiorowego jest priorytetem. Jeśli samorząd chce zachęcić mieszkańców, by porzucili swoje samochody i przesiedli się do autobusu czy tramwaju, to trzeba doskonalić system komunikacji. Powinien on zapewniać jak największe możliwości swobodnego poruszania się po mieście z punktu A do punktu B (nawet jeśli chodzi o najbardziej odległe lokalizacje) oraz oferować duży komfort przyjazdu itp. W końcu chyba nikt nie skusi się przejażdżkę autobusem, który stoi w korku, a temperatura wewnątrz sięga 40 stopni Celsjusza, skoro jazda w wygodnym, klimatyzowanym aucie może zająć tyle samo czasu (lub mniej).

""

materiały prasowe

Foto: regiony.rp.pl

Wrocław stawia sobie za cel, by po 2020 r. udział podróży niesamochodowych w mieście, czyli pieszych, rowerowych i transportem publicznym, był większy niż 65 proc. Obecnie to ok. 58 proc. (z czego 28 proc. mieszkańców porusza się po mieście transportem zbiorowym, 6 proc. rowerem, a 24 proc. pieszo). – Najważniejsze jest osiągnięcie takiego standardu podróży, aby mieszkańcy korzystali z transportu zbiorowego nie dlatego, że muszą, ale dlatego, że chcą – przekonuje wrocławski magistrat w swoim „Raporcie o stanie miasta”. Z kolei w Krakowie, jak wynika z badań, 44 proc. mieszkańców deklaruje, że do przemieszania się po mieście wykorzystuje transport publiczny wobec 39,8 proc. w 2014 r. (samochód osobowy wybiera obecnie 27 proc. wobec 32 proc. kilka lat temu).

CZYTAJ TAKŻE: Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami

Osiągnięcie ambitnych celów celów wymaga dużych nakładów i samorządy rzeczywiście wydają na systemy komunikacji ogromne kwoty. W zeszłym roku w samej Warszawie było to prawie 3,5 mld zł, z czego ok. 1 mld zł to inwestycje, a 2,6 mld zł pochłonęło bieżące funkcjonowanie transportu zbiorowego. Ciekawostką jest, że w sumie sprzedano blisko 84 mln biletów, co przyniosło 0,84 mld zł wpływów. Resztę kosztów (prawie 65 proc.) miejskich połączeń Warszawa pokrywa głównie ze swojego budżetu.

""

materiały prasowe

Foto: regiony.rp.pl

W efekcie tych wydatków wydłuża się sieć linii transportowych oraz rośnie standard podróżowania. W Gdańsku długość linii autobusowych wzrosła w 2018 r. o 44 km, w tym linii dziennych o 32 km oraz linii nocnych o 12 km (choć długość linii tramwajowych ze względu na trwającą modernizację torowiska tymczasowo skróciła się o 3 km). Na koniec 2018 r. cały tabor tramwajowy składał się w 90 proc. ze składów niskopodłogowych lub z częścią niskopodłogową, a 49 proc. składów było wyposażonych w klimatyzację. Jeśli zaś chodzi o tabor autobusowy, to w 100 proc. składał się z pojazdów niskopodłogowych, a w 87 proc. był wyposażony w klimatyzację.

""

shutterstock

Foto: regiony.rp.pl

CZYTAJ TAKŻE: Rowerowy boom w całym kraju

W Krakowie średni wiek taboru autobusowego to obecnie 3,7 roku, a udział pojazdów powyżej 10 lat wynosi jedynie 6,8 proc. Na przestrzeni ostatnich lat można mówić o ogromnym postępie w tym zakresie. Jeszcze w 2016 r. średni wiek autobusów wynosił 7,7 roku, a udział tych ponaddziesięcioletnich – 33,5 proc. Za to krakowski tabor tramwajowy wymaga dalszych inwestycji – tu średni wiek to 34,6 roku, zaś 78 proc. ma ponad 15 lat.

Z regionów
W polskich miastach odbędą się Wigilie dla potrzebujących
Z regionów
Komunikacja w miastach nie działa tak, by ludzie rezygnowali z aut
Z regionów
Polska trzy miesiące po powodzi. Pieniądze płyną, ale odbudowa idzie powoli
Z regionów
Gwałtowne porywy wiatru w całej Polsce. W Gdańsku zamknięto cmentarze i zoo
Z regionów
Dolny Śląsk z rekordowym budżetem
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10