Muzea to wciąż najbezpieczniejsze instytucje w czasach pandemii, z monitorowanymi limitami zwiedzających, z dobrze wentylowanymi pomieszczeniami – nie tylko z myślą o eksponowanych dziełach.
Wydarzeniem w Warszawie jest wystawa „Cranach. Natura i sacrum”, otwarta przed świętami, a trwająca do 27 lutego. Lucas Cranach starszy (1472–1553) należy do czołowych artystów niemieckiego renesansu, który rozwinął swą karierę dzięki stanowisku malarza na dworze książąt saskich w Wittenberdze. W Muzeum Narodowym można podziwiać „Madonnę pod jodłami” ze zbiorów Muzeum Archidiecezjalnego we Wrocławiu oraz „Adama i Ewę” z kolekcji Muzeum Narodowego w Warszawie – dwa najważniejsze obrazy Cranacha znajdujące się w Polsce. Powstały w tym samym czasie, ok. 1510 roku, kiedy pracownia artysty znajdowała się na zamku w Wittenberdze, a on sam realizował głównie zamówienia dworu Fryderyka Mądrego, księcia saskiego.
Spotkanie dwóch obrazów Cranacha jest okazją do ukazania przemian zachodzących w ikonografii sztuki XV i początku XVI wieku. Wyzwaniem dla artystów stało się takie ich scalenie motywów religijnych oraz natury, by dzieła z jednej strony nawiązywały do tradycyjnej symboliki, z drugiej zaś odzwierciedlały nowe humanistyczne tendencje.
Czytaj więcej
Warto przyjechać do Warszawy, by w Zamku Królewskim obejrzeć dwa arcydzieła Caravaggia.
W propagowaniu nowych koncepcji artystycznych i ikonograficznych ogromną rolę odegrała grafika. Dlatego na wystawie eksponowane są ryciny czołowych niemieckich artystów epoki: Albrechta Dürera, Lucasa Cranacha starszego, Albrechta Altdorfera, Augustina Hirschvogla, a także rysunki z kręgu tzw. szkoły naddunajskiej.