Transport w pandemii: sprzedaż biletów rośnie, ale powoli

Choć wyższe limity pasażerów w komunikacji miejskiej cieszą władze miast, to liczą one na rychłe ich zniesienie.

Publikacja: 27.05.2021 11:49

Już przed pandemią miasta dopłacały do komunikacji. Ostatni rok jeszcze sytuację pogorszył

Już przed pandemią miasta dopłacały do komunikacji. Ostatni rok jeszcze sytuację pogorszył

Foto: fot. adobestock / astrosystem

Limity pasażerów wzrosły od 15 maja. Teraz jest to połowa miejsc, wcześniej było 30 proc. Samorządowcy apelowali o zwiększenie limitów od dawna. Zabiegała o to także Izba Gospodarcza Komunikacji Miejskiej, która w liście do premiera zwracała uwagę, że w większości krajów Unii Europejskiej limity pasażerów w komunikacji miejskiej nie są stosowane.

Podkreślała też, że dostępne publikacje światowe, a nawet poprzednie publikacje rządowe nie potwierdzają faktu zwiększenia zagrożenia epidemicznego w środkach transportu zbiorowego. Wręcz przeciwnie – komunikacja miejska nie jest oceniana przez naukowców jako miejsce powstawania ognisk epidemicznych.

Miasta liżą rany

Zwiększone limity pasażerów cieszą samorządowców, bo oznacza to większe wpływy ze sprzedaży biletów.

– Zwiększenie limitów pasażerów w komunikacji miejskiej ma uzasadnienie z uwagi na odmrażanie kolejnych gałęzi gospodarki. Uczniowie wracają do szkół, centra handlowe są otwarte, niebawem otwarte zostaną restauracje i potrzebne będą dodatkowe miejsca w pojazdach, zwłaszcza że weryfikacja liczby pasażerów w czasie wsiadania na przystanku jest bardzo trudna do zrealizowania w praktyce – zauważa Patryk Załęczny z wydziału komunikacji społecznej Urzędu Miasta we Wrocławiu.

CZYTAJ TAKŻE: Przejazdy komunikacją publiczną. Ceny w polskich miastach

Miasto spodziewa się, że wzrostowi liczby pasażerów sprzyjać będzie pełne odmrożenie gospodarki oraz wzrost poczucia bezpieczeństwa związany ze zmniejszającą się liczbą zakażeń i rosnącą liczbą osób zaszczepionych.

– Po częściowym poluzowaniu obostrzeń i powrocie uczniów klas 1–3 do szkół, a także wprowadzeniu nauki hybrydowej w klasach 4–8 oraz w szkołach średnich widać już rosnącą liczbę pasażerów, co potwierdzają również dane sprzedażowe, wskazujące na większe zainteresowanie pasażerów zakupem biletów – mówi Bartosz Trzebiatowski, rzecznik prasowy Zarządu Transportu Miejskiego w Poznaniu. Jego zdaniem trudno dziś prognozować, jak sytuacja będzie się dalej rozwijać.

W Urzędzie Miasta Warszawa słyszymy, że przez cały czas trwania epidemii Warszawski Transport Publiczny działał bez ograniczeń. Nie likwidowano połączeń, nie ograniczono rozkładów jazdy, wprowadzone zostały jedynie korekty rozkładów na liniach szkolnych (w związku z zamknięciem szkół) czy nocnych kursów metra (frekwencja była minimalna), a w  końcu 2020 r. zmniejszono częstotliwość kursowania tramwajów.

Bez rządowego wsparcia

– Taka decyzja władz miasta była podyktowana koniecznością utrzymywania takiej podaży miejsc w pojazdach, by liczba pasażerów nie przekraczała rządowych limitów – mówi Marlena Salwowska z wydziału prasowego Urzędu Miasta Warszawa.

Tłumaczy, że oznaczało to, iż koszty funkcjonowania transportu publicznego ponoszone przez miasto pozostawały na niemal niezmienionym poziomie, a liczba pasażerów, a tym samym wpływy z biletów, była dużo mniejsza. Przytacza liczby: w nieepidemicznym 2019 r. wpływy ze sprzedaży biletów, umów z gminami, opłat dodatkowych wyniosły 988,1 mln zł, co pokryło 38,50 proc. kosztów funkcjonowania komunikacji publicznej w Warszawie i aglomeracji; w 2020 r. wpływy wyniosły 663,4 mln zł, co pokryło 25,32 proc. kosztów.

CZYTAJ TAKŻE: Transmisja wirusa w komunikacji: ma być bezpieczniej

Miasto nie otrzymało przy tym wsparcia rządowego na pokrycie utraconych wpływów ze sprzedaży biletów. Obecnie z komunikacji miejskiej w Warszawie korzysta ok. 53 proc. pasażerów w porównaniu z okresem sprzed epidemii. Wpływy ze sprzedaży biletów nadal są więc mniejsze niż w „normalnym” okresie.

– Zwiększenie limitów pasażerów to wyczekiwana przez nas decyzja, zwłaszcza że wkrótce do szkół wrócą uczniowie. Utrzymanie dotychczasowych limitów byłoby w tej sytuacji bardzo trudne – mówi Sebastian Zomkowski, dyrektor ZTM w Gdańsku.

Dochody miasta ze sprzedaży biletów w 2019 r. pokryły koszty przewozów tramwajowych i autobusowych w 33 proc. Ograniczenia epidemiczne obniżyły ten wskaźnik w 2020 r. do 23 proc. – Prognozujemy, że w 2021 r. będzie to 26 proc. – podaje gdański ZTM.

Bliski koniec limitów?

W komunikacji miejskiej w Lublinie także widać już rosnącą liczbę pasażerów. – Łagodzenie limitów, z naszego punktu widzenia, było w tej sytuacji niezbędne – mówi Monika Fisz, inspektor ds. marketingu i kontaktów z mediami w lubelskim ZTM.

– Liczymy, że powrót uczniów do szkół i ograniczenie trybu pracy zdalnej korzystnie wpłyną na liczbę pasażerów, dzięki czemu wzrosną wpływy ze sprzedaży biletów – dodaje.

CZYTAJ TAKŻE: Strefy czystego transportu. Z oporami, ale będą

W ostatniej dekadzie marca 2020 r. były one o 90 proc. niższe niż rok wcześniej, w kwietniu o 81 proc. – Ubytek dochodów ze sprzedaży biletów w 2020 r. oceniamy na 28,5 mln zł w stosunku 2019 r.
– mówi Monika Fisz.

Samorządowcy mają nadzieję, że rząd wkrótce ponownie zwiększy limity pasażerów w komunikacji miejskiej albo zniesie je całkowicie. Te obecne obowiązują do 5 czerwca.

Limity pasażerów wzrosły od 15 maja. Teraz jest to połowa miejsc, wcześniej było 30 proc. Samorządowcy apelowali o zwiększenie limitów od dawna. Zabiegała o to także Izba Gospodarcza Komunikacji Miejskiej, która w liście do premiera zwracała uwagę, że w większości krajów Unii Europejskiej limity pasażerów w komunikacji miejskiej nie są stosowane.

Podkreślała też, że dostępne publikacje światowe, a nawet poprzednie publikacje rządowe nie potwierdzają faktu zwiększenia zagrożenia epidemicznego w środkach transportu zbiorowego. Wręcz przeciwnie – komunikacja miejska nie jest oceniana przez naukowców jako miejsce powstawania ognisk epidemicznych.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Z regionów
Smart City: Jakie są wyzwania dla rozwoju technologicznego miast
Z regionów
Wójt, który wygrał wybory jednym głosem: U nas każdy głos się liczy
Z regionów
Wybory samorządowe 2024: Koniec z wieloletnimi prezydentami i burmistrzami
Z regionów
Wybory samorządowe 2024: Ilu posłów zostanie prezydentami?
Z regionów
Prezydent miasta idzie do parlamentu? Rząd już nie wyznaczy komisarza