Najdotkliwszym problemem okazał się malejący zasięg. Standardowo to 200–300 km, ale podczas niskich temperatur zasięg ten potrafił spaść kilkakrotnie, nawet do kilkudziesięciu kilometrów.
– Skutki spadku zasięgu łatwo przewidzieć. Autobus może się rozładować i zatrzymać albo wypadnie z kursu, bo pojedzie na stację ładowania. Przewoźnik będzie musiał wysłać inny autobus do wożenia pasażerów. W obu przypadkach oznacza to korki, spóźnienia i stracony czas – podsumowuje Dariusz Nowak, rzecznik krakowskiego magistratu. – Tej zimy problemy z zasięgami pojawiły się u nas, ale też w Warszawie, Nowym Targu czy Gdańsku. I w... Oslo, które zostało sparaliżowane komunikacyjnie i musiało przywrócić wycofane z użytkowania pojazdy spalinowe – podkreśla rzecznik.