Miasto się niecierpliwi, bo Urbancard honorowana przez koleje ma pomóc w rozładowaniu korków. Jeszcze do połowy 2021 roku w pociągach Kolei Dolnośląskich i PolRegio mieszkańcy aglomeracji mogli podróżować na podstawie okresowych biletów miejskich, Urbancard lub legitymacji uprawniającej do darmowego przejazdu. Ale od czasu, gdy urzędnicy postanowili nie przedłużać umowy z przewoźnikami kolejowymi, miasto dławi się zatorami.
Tymczasem w 2019 roku, gdy ostatnio liczono podróżnych w pociągach na terenie Wrocławia, z kolejowej podróży skorzystali cztery miliony razy. Dziś ta liczba będzie większa, bo zwiększyła się liczba przystanków i stacji, a do tego Koleje Dolnośląskie zaczęły podróżować po dwóch nowych trasach: do Jelcza-Laskowice przez wrocławski Wojnów, a także do Sobótki przez Wrocław Partynice.
Mimo braku możliwości korzystania z Urbancard na pokładzie Kolei Dolnośląskich, wielu wrocławian decyduje się kupić bilety miesięczne na pociąg: taki przejazd do centrum Wrocławia z osiedli Psie Pole czy Leśnica jest krótszy od innych środków miejskiej komunikacji.
Perspektywa zmiany na lepsze pojawiła się w końcu ubiegłego roku, gdy samorząd Wrocławia zaproponował, że zapłaci za każdego pasażera odbywającego podróż bez przesiadki na terenie miasta 9,10 zł (kwota miała się zmienić po waloryzacjach cen biletów). Obecnie ta stawka kształtuje się na poziomie 9,40 zł za każdą podróż odbytą na podstawie Urbancard lub innej ulgi i zniżki honorowanej na postawie uchwały wrocławskiej Rady Miejskiej.
W końcu lutego przewoźnicy kolejowi zaakceptowali ofertę. - Zarówno Koleje Dolnośląskie jak i PolRegio są gotowe do przyjęcia oferty miasta Wrocław, dotyczącej Urbancard – mówił Tymoteusz Myrda, członek zarządu województwa dolnośląskiego. - Chcemy przerwać impas w rozmowach, dlatego zgadzamy się na ofertę przedstawioną przez Wrocław. Zakłada ona dość kłopotliwe metodologicznie wyliczenia ilości pasażerów korzystających z Urbancard, ale jesteśmy w stanie je zaakceptować - stwierdził Damian Stawikowski, prezes Kolei Dolnośląskich.