5 września 2019 r. weszła w życie nowela ustawy o drogach publicznych. Za jej sprawą w miastach powyżej 100 tys.mieszkańców na drogach publicznych pojawią się dwa rodzaje stref. Pierwsza to strefa płatnego parkowania. W niej obowiązywać będą opłaty w dni robocze. Opłata za pierwszą godzinę postoju nie może przekroczyć 0,15 proc. minimalnego wynagrodzenia (w 2019 r. byłoby to 3,37 zł). Druga to śródmiejska strefa płatnego parkowania. W niej opłaty mogą obowiązywać codziennie. Stawka za pierwszą godzinę nie może w niej przekroczyć trzykrotności tej ze strefy płatnego parkowania, czyli 10,12 zł.
Zmianie uległa również opłata dodatkowa za nieopłacony postój – zamiast dotychczasowych 50 zł może ona teraz wynosić maksymalnie 225 zł (10 proc. minimalnego wynagrodzenia, czyli w 2019 r. właśnie 225 zł).
Jedni się cieszą, drudzy martwią
Samorządowcy nie kryją zadowolenia, choć – jak przyznają – mogło być lepiej. – Dobrze, że zmiany są, ale szkoda, że nie dla wszystkich miast – ocenia dla „Życia Regionów” Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. I podaje przykład Sopotu, który ma ogromny problem z parkowaniem, ale z nowych przepisów nie będzie mógł skorzystać. Wójcik podkreśla, że z nowych przepisów skorzystają i mieszkańcy, i kierowcy. Ci pierwsi odetchną z ulgą, bo będą oddychać czystszym powietrzem i będą mogli spokojnie przejść chodnikiem.
Drudzy wprawdzie zapłacą dużo więcej, ale łatwiej znajdą miejsce do zaparkowania. W Poznaniu np. 90 proc. zaparkowanych samochodów pozostaje na nich cały dzień. Rotacja więc jest żadna.
CZYTAJ TAKŻE: Parkowanie będzie droższe już za miesiąc