Burmistrz miasteczka na granicy z Białorusią: Wierzymy, że gorzej być nie może

Jakieś zagrożenie na pewno istnieje, ale wszyscy ludzie stąd jednak optymistycznie do tego podchodzą i wierzą, że ta niepewność się kiedyś w końcu skończy i że gorzej niż jest, to jednak być nie może - uważa Mirosław Markiewicz, burmistrz Kleszczel, miasteczka na Podlasiu, położonego przy granicy polsko-białoruskiej. Od ponad 70 dni, przy granicy Polski z Białorusią, funkcjonuje tzw. strefa buforowa.

Publikacja: 27.08.2024 07:29

Przy granicy Polski z Białorusią funkcjonuje strefa buforowa

Przy granicy Polski z Białorusią funkcjonuje strefa buforowa

Foto: Michał Zieliński, PAP

Letni sezon turystyczny powoli zbliża się do końca. Jaki jest ten sezon w państwa gminie w porównaniu z poprzednimi latami?

Mirosław Markiewicz: Wiadomo, że to całe zamieszanie wokół granicy, nie sprzyja turystyce, nie sprzyja agroturystyce. Więc obłożenie u ludzi, którzy prowadzą taka działalność, jest mniejsze niż dotychczas. Może w naszej gminie, nie jest to aż tak bardzo, bardzo widoczne, ale w gminach sąsiednich, jest to bardziej zauważalne, zwłaszcza w takich jak chociażby Białowieża, która zawsze była centrum turystyki w naszym regionie.

Tarcza Wschód ma powstać w ciągu trzech lat

Tarcza Wschód ma powstać w ciągu trzech lat

PAP

Duży obszar waszej gminy jest objęty tą strefą buforową?

Nasza gmina jest trochę inna niż większość przygranicznych gmin. Mamy tylko 200 metrów pasa granicznego. Jednak sąsiednie gminy, jak choćby Czeremcha, Dubicze Cerkiewne, mają ten pas graniczny o wiele dłuższy. Podobnie Białowieża. A my mamy tylko 200 metrów, ale wpływ strefy buforowej też jest u nas odczuwalny, bo część ludzi żyje u nas z turystyki.

Na terenie gminy wielu jest przedsiębiorców związanych z turystyką, prowadzących hotele, pensjonaty, restauracje, czy sklepy z pamiątkami?

W naszej gminie może to nie jest aż tak dużo takich firm, ale i tak ta strefa buforowa jest odczuwalna. Jak wspominałem mamy tylko 200-metrowy pas graniczny, więc to jest niewiele. Turystów u nas też zbyt wielu nie ma. Jeśli przyjeżdżają do sąsiednich gmin, to wówczas pojawiają się także u nas. A jeżeli chodzi o wojsko, o Straż Graniczną, o to wszystko związane z ochroną tej strefy buforowej, to nie jest to na tyle uciążliwe. Jednak duży wpływ ma położenie naszej gminy. Przez centrum miasta przebiega droga krajowa numer 66, więc jest to o tyle uciążliwe dla mieszkańców, że jest tam duży ruch samochodów, ciężarowych, wojskowych, policyjnych. Jeżdżą często na sygnałach świetlnych i dźwiękowych. Nie da się ukryć, że od czerwca życie się u nas trochę zmieniło.

Czytaj więcej

Sondaż dla "Rz": Czy powinniśmy zamknąć przejście kolejowe z Białorusią?

W czerwcu pochodzący z Podlasia marszałek Sejmu Szymon Hołownia apelował do premiera Donalda Tuska, żeby biznesy zamkniętej strefy przygranicznej otrzymały wsparcie. Dotąd go nie ma, a przydałoby się przedsiębiorcom z regionu?

Oczywiście, że by się przydało. Mamy tutaj ludzi, którzy może nie żyli tylko i wyłącznie z turystyki, ale wspomagali się taką działalnością prowadząc agroturystykę i na pewno wprowadzenie strefy mocno odczuli finansowo. Mają mniejsze wpływy do budżetów rodzinnych. Widzimy też, że ludzie nie chcą na tych terenach inwestować w związku z taką niepewnością. Przecież jakieś zagrożenie istnieje na pewno, ale wszyscy ludzie stąd jednak optymistycznie do tego podchodzą i wierzą, że ta niepewność się kiedyś w końcu skończy i że gorzej niż jest, to jednak być nie może.

Przez centrum miasta przebiega droga krajowa numer 66, więc jest to o tyle uciążliwe dla mieszkańców, że jest tam duży ruch samochodów, ciężarowych, wojskowych, policyjnych. Jeżdżą często na sygnałach świetlnych i dźwiękowych

Mirosław Markiewicz, burmistrz Kleszczel

MSWiA podało w czwartek, że w ciągu 70 dni działalności strefy buforowej było znacznie mniej prób nielegalnego przekroczenia granicy. To samo widać na miejscu?

Tak, tak. Widać, że tych przekroczeń granicy na naszym odcinku jest jest po prostu mniej. To jest zauważalne. Ale sytuacja jest dynamiczna. Dziś jest mniej, a jutro może być inaczej. Jakiś czas temu rozmawiałem komendantem powiatowym i mówił mi, że wcześniej było około pięćdziesięciu przekroczeń w ciągu doby. Teraz czasem jest znacznie mniej, ale bywa, że i więcej. najwięcej przekroczeń jest na północy województwa podlaskiego.

Zapora jednak chroni przed takimi przypadkami...

Na terenie gminy Kleszczele, tak jak wspomniałem, mamy 200 metrów pasa granicznego. Na całym odcinku jest postawiona ta zapora, ta która chroni całą naszą granicę z Białorusią. Granica po naszej stronie to otwarty teren. Więc dokładnie widać, co się dzieje. Z kolei po stronie białoruskiej zapora graniczy z lasem, więc jeśli chodzi o możliwości kontrolowania co tam się dzieje za tą zaporą, to możliwości są takie znikome. Ludzie, którzy chcą nielegalnie przekroczyć granicę, mogą siedzieć w lesie i zupełnie ich nie widać, a widzą to co dzieje się po stronie polskiej, bo tu jest otwarty teren. Mogą doskonale obserwować i swój teren z dronów, i nasz.

Letni sezon turystyczny powoli zbliża się do końca. Jaki jest ten sezon w państwa gminie w porównaniu z poprzednimi latami?

Mirosław Markiewicz: Wiadomo, że to całe zamieszanie wokół granicy, nie sprzyja turystyce, nie sprzyja agroturystyce. Więc obłożenie u ludzi, którzy prowadzą taka działalność, jest mniejsze niż dotychczas. Może w naszej gminie, nie jest to aż tak bardzo, bardzo widoczne, ale w gminach sąsiednich, jest to bardziej zauważalne, zwłaszcza w takich jak chociażby Białowieża, która zawsze była centrum turystyki w naszym regionie.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Okiem samorządowca
Krzysztof Kosiński: Ogromna część samorządów będzie nadal dokładała do nauczycielskich pensji
Okiem samorządowca
Anna Mieczkowska, prezydent Kołobrzegu: Poprzednie rządy wypłoszyły niemieckich turystów
Okiem samorządowca
Prezydent Opola: Deficyt jest, ale zaciągany dług wykorzystaliśmy na inwestycję
Okiem samorządowca
Prezydent Białegostoku: Bez wsparcia samorządów trudno byłoby sportowcom osiągać sukcesy
Okiem samorządowca
Piotr Krzystek: Nie możemy być karani za to, że jesteśmy dużym miastem
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne