A jednak dorożki mogą zniknąć. Nadal bowiem trwają dyskusje, czy powinny być jedną z atrakcji stolicy Małopolski.
Radna Małgorzata Jantos, która zasłynęła m.in. z pomysłu
budowy krakowskiego grzebowiska dla zwierząt, planuje wraz z grupą rajców
miejskich złożyć projekt uchwały
likwidującej dorożkarski biznes. Pomysł
ma zwolenników i przeciwników.
Trochę historii
Konne dorożki pojawiły się w Krakowie w XIX wieku. Były środkiem transportu na długo przed miejskimi tramwajami i autobusami oraz alternatywą dla omnibusów. Nawet w czasach, gdy przez krakowski Rynek przejeżdżały tramwaje i samochody, dorożki ciągle i regularnie woziły pasażerów. Od lat są symbolem Krakowa, a dodatkową popularność zapewnił im Konstanty I. Gałczyński utworem „Zaczarowana dorożka”.
Czytaj więcej
Krakowscy strażnicy miejscy odholowują nie tylko stare, niesprawne samochody, ale też rowerowe wraki.
– Dziś zresztą mamy w Krakowie wiele nazw kojarzących się z legendarnym fiakrem Kaczarą i dorożką, którą Kaczara woził poetę. Jest ulica Kaczary, park Zaczarowanej dorożki, przedszkole Zaczarowanej dorożki – wszystko na Prądniku gdzie Kaczara mieszkał. Tyle tylko, że praca koni to współcześnie nie magiczna opowieść ani wiersz. Moim zdaniem dorożkarskie konie i ich praca nie powinny być symbolem naszego miasta – podkreśla radna Małgorzata Jantos.