- Zgodnie z przepisami przedszkola czy szkoły publiczne umożliwiają naukę języka mniejszości narodowej uczniom mniejszości narodowych, ale jednocześnie będącymi obywateli polskimi. Nie ma podstawy prawnej, aby osoby, które nie mają polskiego obywatelstwa mogły uczęszczać na lekcje języka mniejszości – przyznaje Rafał Rudnicki, zastępca prezydenta Białegostoku.
To on wystosował list do premiera Mateusza Morawieckiego. Prosi w nim o wsparcie dla tych osób i zapewnienia warunków do podtrzymywania poczucia tożsamości kulturowej i językowej, w tym głównie dla nauki języka i możliwości korzystania z nauczania w języku białoruskim w polskich szkołach publicznych.
- Z rozporządzenia wynika, że dla uczniów niebędących obywatelami polskimi, podlegających obowiązkowi szkolnemu naukę języka kraju pochodzenia może organizować w szkole placówka dyplomatyczna lub konsularna kraju ich pochodzenia działająca na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej albo stowarzyszenie kulturalno-oświatowe danej narodowości mogą zorganizować w szkole, w porozumieniu z dyrektorem szkoły i za zgodą organu prowadzącego – zauważa prezydent Rudnicki. Szkoła udostępnia nieodpłatnie pomieszczenia i pomoce dydaktyczne.
Prezydent Rudnicki dodaje, że jak pokazuje rzeczywistość przewidziana przepisami prawa nie jest wystarczająca, bo w podlaskich szkołach spotykają się dzieci będące obywatelami białoruskimi, jak i dzieci posiadające obywatelstwo polskie, należące do białoruskiej mniejszości narodowej.
- Oczekiwaniem społeczności białoruskiej jest umożliwienie dzieciom nieposiadającym polskiego obywatelstwa korzystania z nauki języka ojczystego jak i nauczania w nim na takich samych zasadach jak dzieci mniejszości białoruskiej – podnosi wiceprezydent Białegostoku.