Nie ma jednolitych zasad nauczania w całym kraju. Szczegółowe wytyczne opracowują samorządy i dyrektorzy placówek.
Mimo pandemii koronawirusa 1 września szkoły w Polsce ruszą pełną parą. Choć prawo przewiduje możliwość nauki zdalnej czy hybrydowej, to co do zasady wszystkie dzieci mają uczyć się w placówkach. – Stacjonarne nauczanie to typowy sposób nauczania, który przez dziesiątki, setki niemal lat funkcjonował, nie tylko w naszym społeczeństwie – mówił w piątek w programie „Rzecz o polityce” minister edukacji Dariusz Piontkowski. Jak dodał, także przed pandemią zdarzały się w szkołach wypadki, więc na takiej samej zasadzie trzeba się liczyć z tym, że może dojść do zakażenia koronawirusem.
Dotąd w Polsce od początku epidemii zachorowało ponad 65 tys. osób. W ostatnim czasie widać gwałtowny przyrost zakażeń – dobowo, w zależności od liczby wykonanych testów, jest to od 500 do 900 przypadków. Najwięcej na Śląsku, w Małopolsce i na Mazowszu.
Decyduje sanepid
W każdej szkole od 1 września będą obowiązywać nieco inne zasady bezpieczeństwa, które określi dyrektor. To najczęściej zmniejszenie liczebności klas, więcej zajęć na świeżym powietrzu, zmiana aranżacji przestrzeni czy powszechna dezynfekcja. W internecie powstała nawet strona Otwieramyszkoły.pl, na której Magda, mama 7-letniego Janka, zbiera dobre praktyki, pomysły dotyczące bezpiecznego powrotu do szkół. Jak tłumaczy w liście do redakcji „Rzeczpospolitej”, chodzi jej o to, by pokazać, „ile – wbrew pozorom – jest możliwości działania”.
CZYTAJ TAKŻE: Przedszkola czekają, ale nowe wytyczne GIS mogą być problemem