- Objął pan dyrekcję Zamku Królewskiego na Wawelu przed ponad 25 laty, w przełomowym momencie transformacji politycznej. Czy Wawel przez tych 25 lat się zmienił? Jakie projekty udało się panu zrealizować?
Prof. Jan Ostrowski: Na przełomie lat 1989/1990 rozsypał się dotychczasowy system zarządzania i finansowania instytucji kulturalnych oraz system relacji z władzą. Zamek Królewski na Wawelu (wtedy jeszcze Państwowe Zbiory Sztuki) miał bardzo wysoką kulturę korporacyjną (mówiąc prościej: tradycję dobrej roboty), ukształtowaną za czasów mojego poprzednika prof. Jerzego Szablowskiego. Była jeszcze trzecia strona medalu – rewolucja informatyczna, która zawitała do Polski z mniej więcej dziesięcioletnim opóźnieniem.
Trzeba było jakoś godzić te wszystkie czynniki, by wykorzystać nowe możliwości a nie utracić tego, co było cenne. Około 1993 r. coraz wyraźniej można było odczuć pewną stabilizację.
Jakie są najważniejsze dokonania programu konserwatorskiego? Jakie projekty sfinalizowano, a jakie chcieliby państwo podjąć w najbliższym czasie?
Wielki program konserwatorski dla Wawelu (Zamku i Katedry) został sformułowany głównie przez dra Andrzeja Fischingera, a do jego realizacji przystąpiliśmy w 1991 r. Najprościej powiedzieć, że konserwacji i modernizacji poddano wszystko – od rur i kabli, przez dachy i elewacje, aż po dekoracje freskowe. Oglądając filmy o Wawelu z lat 80., sam jestem zdziwiony skalą zmian.
Czy był to czas ważnych odkryć archeologicznych?
Epoka wielkich badań archeologicznych przypadła na lata 50.–70. XX w. Za moich czasów ich skala była o wiele mniejsza. Ustalenia dotyczyły na ogół uzupełnień i doprecyzowania wcześniejszych odkryć.