Sytuacja w Krośnie przypomina tę z Niecieczy, niewielkiej wsi, w której dość nagle i niespodziewanie wyrosła poważna drużyna piłkarska. Termalica Bruk-Bet szybko awansowała do I ligi, ale przez lata nie potrafiła przebić szklanego sufitu i wkroczyć na prawdziwe salony. A miała niemal wszystko, co jest do tego niezbędne – bardzo poważnego i stabilnego sponsora, doświadczonych piłkarzy, stadion. „Słonikom" kibicowało pół Polski, mimo to najważniejszego celu długo nie udawało się osiągnąć, czasem w pechowych okolicznościach. W końcu Niecieczy zarzucono nawet, że celowo odpuszcza kluczowe mecze, bo do elity wcale wejść nie chce, gdyż nie ma na nią pieniędzy. W zeszłym sezonie, po latach nieskutecznych podejść, w końcu się jednak udało. O wyczynie Termaliki pisały media w całej Polsce, a dziś na malutki stadion w Niecieczy przyjeżdżają takie firmy jak Legia czy Lech.
Cały czas I liga
Mieście Szkła, koszykarskiej drużynie z Krosna, która została reaktywowana ledwie kilkanaście lat temu i szybko wyrobiła sobie niezłą markę, wciąż ta sztuka się nie udała. Mimo że – podobnie jak Termalice – nie brakuje jej prawie nic. Ma doświadczony zespół, przyzwoity i stabilny budżet, a do tego nowoczesną halę oraz spore grono oddanych kibiców. Tu także, jak w przypadku Termaliki, pojawiały się od czasu do czasu głosy, że Krosnu w I lidze jest wcale wygodnie i o awans oraz dodatkowe wydatki związane z grą w elicie starać się nie chce.
– Czego brakowało w poprzednich latach, by Krosno wywalczyło awans? Najbardziej chyba szczęścia, ale i jakości – uważa Jakub Artych, dziennikarz specjalizujący się w rozgrywkach I ligi koszykarzy. – Za każdym razem był jeden lub dwa zespoły, które dysponowały odrobinę mocniejszą kadrą i w końcowym rozrachunku to one były o ten najważniejszy krok lepsze – dodaje.
Droga do awansu
Najbliżej awansu drużyna z Krosna była w 2013 roku, kiedy dość niespodziewanie, z siódmego miejsca w sezonie zasadniczym awansowała do finału play-off. W nim jednak zespół prowadzony przez Duszana Radovicia musiał uznać wyższość odradzającego się i wybijającego się ponad poziom ligi Śląska Wrocław. Bardziej bolesne dla Krosna były ostatnie rozgrywki. Bogatsza w doświadczenia drużyna po raz trzeci z rzędu awansowała do półfinału, w którym po wyjazdowych zwycięstwach prowadziła z faworytem, czyli Sokołem Łańcut, już 2-0 (gra się do trzech zwycięstw). Wystarczyło więc wygrać jeszcze jeden mecz przed własną publicznością. Krośnianie zmarnowali jednak obie szanse, a w decydującym, piątym meczu nieznacznie przegrali w Łańcucie i odpadli. Trzecie miejsce po wygranej w finale pocieszenia z Legią smakowało wyjątkowo gorzko.
„W tym roku wypadałoby już awansować" – powiedział w przedsezonowym wywiadzie dla lokalnych „Nowin" prezes klubu Janusz Walciszewski. Dziś, pytany przez „Rz" o to, czy tym razem w końcu się uda, odpowiada: – Takie poczucie będę miał dopiero w maju, na zakończenie rozgrywek, które – mam nadzieję – będą dla nas udane. Na razie robimy wszystko i jesteśmy na dobrej drodze, by awansować. Ale sport nauczył nas pokory – zdarzają się kontuzje, spadki formy. Poczekajmy.