Na Kujawach wiedzą, jak przygotować się do Wielkiego Postu. Tutejsze zapusty należą do najciekawszych w kraju. Nawiązują do pradawnych obrzędów pożegnania zimy i powitania wiosny. Dlatego – jak tłumaczą etnografowie – tak wiele z nich dotyczy młodych dziewcząt. Już w tłusty czwartek kilku- lub kilkunastoosobowe grupy przebierańców zwanych kapustnikami „chodziły z kozą", najważniejszą z maszkar zwierzęcych, z drewnianą głową obciągniętą często króliczym futrem.
Przebłagać złe siły
Kozie towarzyszyły bocian, koń i niedźwiedź w przebraniach z odwróconych kożuchów, skóry i słomy. Mające symbolizować wegetację, zachowywały się, jak przystało na przedstawicieli swojego gatunku. Bocian chwytał przygotowane dla kapustników pączki i podszczypywał młode dziewczęta, a koza bodła je rogami i przewracała wiadro z wodą, do którego „doiła" ją baba. Maszkary zwierzęce prowadzili przy dźwięku dzwonków, akordeonu, a czasem skrzypiec, dziadowie, Żyd, tradycyjnie prowadzący kozę, i Cygan.
Kapustnicy odgrywali sceny związane z odradzaniem się życia, zwycięstwem wiosny nad zimą i dobra nad złem. Kulminacyjnym momentem była inscenizowana śmierć kozy, wskrzeszanej do życia przez Żyda. W lamentach po śmierci kozy etnografowie upatrywali pozostałości wierzeń pogańskich, w których siły zła przebłagiwano ofiarą ze zwierzęcia hodowlanego. Do ofiary nawiązywało też palenie po zakończeniu zapustów kostiumu niedźwiedzia i topienie go w rzece.
Z chaty nie wypadało wypuścić kapustników bez drobnych „na sianko dla kozy" lub poczęstunku w postaci pakunku z przysmakami – pączkami, jajami, ciastem i słoniną. Przed I wojną światową kapustnikami byli wyłącznie mężczyźni. W okresie międzywojennym wśród przebierańców pojawiły się kobiety i dodano nową postać – żandarma. Chodzenie z kozą wciąż cieszy się dużą popularnością na Kujawach Wschodnich, a we wtorek zapustny organizowane są korowody przebierańców z maszkarami i kozą połączone ze zbiorem datków na zabawę podkoziołkową.
Podkoziołek urządzano dzień przed Popielcem w karczmie, w której na centralnym miejscu ustawiano beczkę, a na niej figurkę nagiego mężczyzny lub kozła, symbolizującego męską płodność, i talerz na datek, który miał pozwolić przykryć jego nagość. Talerz zapełniał się monetami głównie dzięki młodym dziewczętom, które musiały tego dnia przynajmniej raz zatańczyć, rzucając przy tym kilka monet. Taniec w Podkoziołek dawał im przepustkę do tańczenia na weselach i zabawach przez cały rok. Podkoziołek był dla kawalerów i panien okazją do publicznego wystąpienia i wspólnej zabawy. Dawał też okazję do poznania przyszłego małżonka.