Gorzowska piłka kobiet swoje powstanie zawdzięcza w dużej mierze Niemcom. W umowie pomiędzy Gorzowem a przygraniczną miejscowością Eisenhüttenstadt (dosłowne tłumaczenie z niemieckiego to „miasto huty żelaza") zawarto bowiem punkt mówiący o tym, że 1 maja 1984 roku, czyli w Dzień Pracy, ma dojść do meczu piłkarskiego damskich reprezentacji obu miast. „I wszystko byłoby jak najbardziej normalne, gdyby nie subtelny drobiazg: w Gorzowie zespołu damskich futbolistek zwyczajnie nie było" – pisał niegdyś we wspomnieniach dziennikarz Jan Delijewski.
Tym „drobiazgiem" zajął się Bogdan Jakubczak z Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej przy gorzowskich zakładach chemicznych Stilon. Do trenowania zaangażowany został Jan Suwary, były piłkarz męskiego Stilonu. – Doskonale pamiętam pierwszy trening, który zorganizowaliśmy w hali przy ul. Czereśniowej. Przyszło 35 dziewcząt, zdecydowana większość pracowała na produkcji w Stilonie. Przyszły dlatego, że lubiły grać w piłkę i czyniły to w spartakiadzie zakładowej, która w tamtych czasach była mocno rozbudowana – wspominał Suwary w rozmowie z portalem echogorzowa.pl w 2014 r. Wówczas po raz ostatni piłkarki znajdowały się w krajowej czołówce.
Pasmo sukcesów
W 1984 r. Suwary po pierwszych treningach był przerażony. – Ale pocieszałem się tym, że to tylko na jeden mecz – opowiadał. Mecz z zespołem z Eisenhüttenstadt okazał się jednak zbyt wielkim sukcesem, by projekt uznać za jednorazowy. Gorzowianki wygrały 8:0, co na stadionie Warty oklaskiwała dwutysięczna widownia. Niektórzy kibice twierdzili, że widowisko było ciekawsze niż mecze piłkarzy Stilonu, grających wówczas w II lidze.
Działacze poszli więc za ciosem. Po kolejnych kilku sparingach zapadła decyzja o zgłoszeniu kobiet do ligi. Najpierw, w marcu 1985 r., Stilon zorganizował jeszcze halowe mistrzostwa Polski, zajmując w nich czwarte miejsce, a wiosną drużyna przystąpiła do nowo powstałych drugoligowych rozgrywek. Przez te ostatnie przeszła jak burza – wygrała 12 z 14 spotkań i z łatwością awansowała do pierwszej ligi – wówczas najwyższego szczebla.
Na sukcesy nie trzeba było długo czekać. Gdy piłkarze po roku przerwy wracali do II ligi, piłkarki zajęły trzecie miejsce w I lidze, zgarnęły srebro w mistrzostwach halowych, dokładając jeszcze finał Pucharu Polski. To był początek wieloletniego pasma sukcesów, które w dużej mierze umożliwiło wsparcie zakładów Stilon. – Był czas, że mieliśmy takie warunki bytowe, jak mają koszykarki – wspomina w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Jan Suwary. – Teraz to już nie jest tak poukładane, jak powinno być – dodaje.