To forma publicznej zbiórki pieniędzy, zazwyczaj na działalność artystyczną albo na oryginalne przedsięwzięcia, czasem sportowe. Nie da się ukryć, że najgłośniejszą ostatnio w Małopolsce zbiórką była akcja, w której zebrano ponad 150 tys. zł dla Sebastiana K. na zakup nowego seicento. Jednak w tym przypadku młody mieszkaniec Oświęcimia wcale tej zbiórki nie planował. Jego kolizja z limuzyną pani premier też raczej nie wynikła ze sportowych pasji.
Jest za to w regionie wiele innych przykładów, w których młodzi ludzie realizują sportowe ambicje i marzenia z pomocą tłumu (ang. crowd) kibicujących im osób. A są to cele nietuzinkowe.
Na dachu świata
Sylwia Bajek ma 25 lat i studiuje architekturę wnętrz na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Kilka lat temu połknęła bakcyla turystyki wysokogórskiej. Zaliczyła już dwa sześciotysięczniki: Island Peak w Nepalu i Denali na Alasce. W kwietniu, a więc już za kilka tygodni, zacznie wyprawę życia. Chce zdobyć Mount Everest jako najmłodsza dotychczas Polka.
Alpiniści pytani o motywację swoich wyczynów zwykle odpowiadają: bo te góry po prostu są. Taka pasja i już. – Lubię sobie stawiać wysoko poprzeczkę – mówi Sylwia. Jednak w przypadku studentki, która jeszcze nie zarabia dużych pieniędzy, poprzeczki do pokonania są nawet dwie. Poza koniecznością wylania potu na treningach fizycznych trzeba też zorganizować fundusze na taką wyprawę.
Wyprawa na dach świata to wydatek około 130 tys. zł. Większość tej kwoty to wynagrodzenie nepalskiej agencji przewodnickiej organizującej eskapadę na miejscu. Samemu na Everest wchodzić nie wolno. Trochę ze względów bezpieczeństwa, ale też dlatego, że dla Nepalu turystyka wysokogórska jest poważną pozycją w budżecie narodowym.