– Nasi pracodawcy są w stanie dużo zrobić w celu przyciągnięcia pracowników – ocenia Tomasz Robaczewski z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Gdańsku. Jak zaznacza, dotyczy to już nie tylko firm z Trójmiasta, gdzie praktycznie nie ma bezrobocia (w sierpniu w Sopocie wynosiło 2,1 proc., w Gdańsku i Gdyni zaś lekko przekraczało 3 proc.). O kandydatów do pracy rywalizują dzisiaj pracodawcy w większości pomorskich powiatów.
– W tej chwili brakuje nawet Ukraińców, a firmy wyrywają sobie z rąk pracowników, szczególnie w budownictwie i w branży ICT – twierdzi Tomasz Limon, dyrektor zarządzający Pracodawców Pomorza. Przyznaje, że przy dużej konkurencji o ręce do pracy sama publikacja standardowego ogłoszenia rekrutacyjnego już nie wystarcza.
Fryzjer w fabryce
Potwierdza to Ewa Błaszczyńska, dyrektor w Grupie Progres, gdańskiej firmie usług HR. Według niej firmy, które chcą się oprzeć na pracownikach z lokalnego rynku, muszą dzisiaj tworzyć kompleksowy i bardzo atrakcyjny pakiet składający się na ofertę pracy, gdzie podstawowe wynagrodzenie jest jednym z wielu elementów świadczenia.
– Niezbędne jest strategiczne podejście do rozwoju i poważna inwestycja w pracownika. To, co mu proponujemy, musi stanowić wyraźną przewagę nad innymi możliwościami, które oferuje mu rynek – podkreśla Błaszczyńska. Według niej, rozumiejący te uwarunkowania pracodawcy są nie tylko w stanie zapłacić więcej niż wynosi rynkowa mediana, ale też zapewnić benefity, w tym pakiet żywnościowy czy bezpłatny transport do (i z) pracy.
Cezary Maciołek, wiceprezes Grupy Progres, dodaje, że starając się przyciągnąć pracowników, firmy coraz częściej oferują stałe zatrudnienie na umowach kodeksowych, a wśród benefitów przybywa tych mniej typowych, jak np. dodatkowy dzień urlopu w roku, możliwość szybszego kończenia pracy w piątek czy rabaty na zakupy w partnerskich firmach.