Rządowa tarcza 6.0 daje urzędom prawo do zawieszania na 30 dni biegu terminów administracyjnych. Rozwiązanie to jest ukłonem rządu w kierunku samorządów. Ma ono ułatwić im zdalną pracę w czasie pandemii. Nowe przepisy nie zostały jednak entuzjastycznie przyjęte. Na razie samorządy nie planują z nich korzystać. Choć nie wykluczają, że sięgną po nie w przyszłości.
– Urzędy dosyć szybko przestawiły się na tryb pracy zdalnej i hybrydowej. Jako administracja będąca najbliżej mieszkańca powinniśmy właśnie w tym trudnym czasie wykazać się sprawnością i odpowiedzialnością za wspólnotowe sprawy. Każda sprawa, każdy dokument w urzędzie ma za sobą konkretnego mieszkańca naszej gminy. Zawieszenie sprawy na 30 dni nie rozwiązuje problemu, tylko go odwleka i kumuluje ze sprawami kolejnymi – wyjaśnia Dorota Zmarzlak, wójt gminy Izabelin.
Zbędne rozwiązanie
– Rozwiązanie to jest zdecydowanie zbędne, ponieważ kodeks postępowania administracyjnego przewiduje możliwość przedłużenia terminów w sprawach trudnych i zawiłych. Kpa dopuszcza również zawieszenie postępowania w konkretnych sytuacjach. Nie zamierzamy więc korzystać z zaproponowanych rozwiązań, ponieważ zapisy kpa są wystarczające – podkreśla Dorota Zmarzlak.
Wtóruje jej Ewa Lipka z Urzędu Miasta Katowice.
– Wstrzymanie biegu terminów traktujemy jako możliwość, a nie obowiązek. W przypadku, gdy przyjęty system pracy pozwala na realizację spraw, są one załatwiane bez zbędnej zwłoki. Jeśli zdalny tryb pracy lub wzrost nieobecności pracowników nie pozwolą na przeprowadzenie postępowania w wymaganym terminie, wówczas będzie można skorzystać z tej możliwości – wyjaśnia Ewa Lipka.
CZYTAJ TAKŻE: Samorządowcy: Tarcza 4.0 wymaga korekty