Polityka w szkole
Znaczna część ekspertów wskazuje, że stanie się zupełnie inaczej – szkoły stracą autonomię, a samorządy zostaną sprowadzone wyłącznie do roli płatników. O większości spraw decydować będą kuratorzy oświaty, czyli urzędnicy z ministerialnego nadania. W praktyce oznacza to centralizację i ręczne sterowanie placówkami w zależności od światopoglądu ministra i partii sprawującej władzę. – To upolitycznienie szkoły i cofnięcie jej do czasów PRL – zwracali uwagę podczas sejmowej debaty posłowie opozycji.
Ta krytyka spotkała się z ostrą reakcją ministra Czarnka, który poradził samorządowcom, by raczej zajęli się pozyskiwaniem pieniędzy na szkolnictwo w ramach Polskiego Ładu, a nie polityką oświatową. – Trzaskowski to jest polityk, wiceszef Platformy Obywatelskiej, Dulkiewicz to jest polityk, człowiek związany z Platformą Obywatelską, Jaśkowiak to jest polityk, niektórzy wójtowie w gminach, w których rządzi PSL, to są politycy. Dzisiaj nie ma do końca nadzoru pedagogicznego. To wy upolityczniacie szkoły – mówił Czarnek i tłumaczył, że to właśnie ci prezydenci za pomocą dziennika elektronicznego pod koniec ubiegłego roku wysłali listy do rodziców z informacją o skutkach nowelizowanej ustawy.
– Minister Czarnek doskonale wie, że w przeszłości szkoła była wielokrotnie wykorzystywana jako narzędzie indoktrynacji i chce z tych doświadczeń korzystać. To bardzo niebezpieczne, bo szkody wynikające z takiego działania bardzo trudno naprawić. Zmiany, które proponuje, to kontynuacja procesu niszczenia polskiej szkoły, zapoczątkowanego przez tzw. deformę oświaty. Dla Czarnka szkoła jest narzędziem do forsowania wyznawanej przez niego ideologii i światopoglądu – mówi „Życiu Regionów" prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. – Czarnek chce wychowywać wiernych wyznawców PiS. Dążenie do tego, by mieć kontrolę dusz i umysłów, jest w jego przypadku bardzo widoczne. Myślę jednak, że mu się to nie uda, tak jak nie udało się to komunistom. Efekt będzie odwrotny do zamierzonego – dodaje.
Głosy oburzenia słychać także w Gdańsku i w Warszawie. – Minister Czarnek w sposób agresywny fałszywie zarzucił nam upolitycznianie szkół oraz wskazał, abyśmy zajęli się ich prowadzeniem i korzystali z miliardów złotych przeznaczonych z Polskiego Ładu. W ramach jego I edycji złożyliśmy wniosek o dofinansowanie budowy filii Szkoły Podstawowej przy Zespole Szkół Ogólnokształcących Nr 2 przy ul. Wodnika 57. Wartość inwestycji to 20 mln zł, z czego dofinansowanie, którego nie otrzymaliśmy, miało wynieść 5 mln zł – mówi nam Monika Chabior, zastępczyni prezydent Gdańska.
– Zarzuty ministra Czarnka, który planuje podporządkowanie szkół politycznym kuratorom, o upolitycznianiu szkół przez samorządy jest i nieprawdziwy, i bezwstydny – komentuje wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska. – Szkoła samorządowa od samego początku była i jest (jeszcze) oparta na dialogu i współpracy. Oznacza to dokładnie tyle, że polską szkołę od ponad 25 lat buduje wielu partnerów: dyrektor, nauczyciel, rodzic, uczeń i samorząd we współpracy z kuratorium. Decyzje w szkołach zapadają w demokratycznych uzgodnieniach i konsultacjach wszystkich partnerów. Lex Czarnek to skandaliczny projekt zmian w oświacie, który wprowadza przepisy karne do prawa oświatowego, aby kurator (jak prokurator) mógł pociągnąć do odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół za przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków w zakresie opieki lub nadzoru nad małoletnim, powodujących jego szkodę (cokolwiek by to znaczyło). Środowisko dyrektorów, samorządowców, nauczycieli jednoznacznie odbiera ten zapis w projekcie jako demotywujący „efekt mrożący" – dodaje wiceprezydent.
Samorządy protestują
Minister edukacji odpiera zarzuty o centralizacji i twierdzi, że w przepisach oświatowych nie ma ani słowa o autonomii szkół. – W ustawie zapisana jest dwuwładza. Jest organ prowadzący, który zajmuje się utrzymaniem infrastruktury, i jest organ nadzoru pedagogicznego, który dba o to, by treści przekazywane w szkołach były takie same i niedemoralizujące – tłumaczył Czarnek.