Panie prezydencie, pamięta pan, kiedy zapadła decyzja o zamknięciu kopalń w mieście, a potem, kiedy ostatecznie zaniechano wydobycia?
Oczywiście. To było na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. A realnie trzeba przyjąć, że zaprzestano wydobycia w Wałbrzychu w 1995 roku. Ten proces był jednak złożony, bo w trzech kopalniach zaprzestano wydobycia w różnym okresie. W kopalni Nowa Ruda, która też należała do Zagłębia Wałbrzysko-Noworudzkiego, to trwało kilka lat dłużej.
Pytam o to, bo po latach ciszy znów pojawia się problem tzw. biedaszybów. Straż miejska dostała nawet drony, by kontrolować tereny po dawnych kopalniach. Potwierdza się to nielegalne wydobycie?
Nie. Powiedziałbym, że to zjawisko ma charakter absolutnie marginalny. Sprawa dotyczy dwóch–pięciu osób, które niszcząc środowisko, zajmują się tym na terenach ogródków działkowych. Ale jako takiego zjawiska biedaszybów już nie ma. Drony są nam potrzebne, by sprawdzać, czy nie ma kolejnych prób wykorzystania tego sposobu łatwego zarobku, bo to się nie odbywa na zasadzie zaspokajania potrzeb materialnych. To jest po prostu łatwy sposób na nielegalne zdobycie kilkuset złotych i często w okolicznościach, powiedziałbym chuligańskich, bo pod wpływem alkoholu.
Niestety, dla niektórych osób z tego obszaru społecznego to jest wciąż kuszące. Zamiast pójść do pracy, wolą ryzykować. My ich ścigamy, bo takie osoby niszczą środowisko i to jest niebezpieczne także dla samych zainteresowanych. Stąd te drony w naszej straży, bo łatwiej jest wysłać dron, niż całą ekipą jechać samochodem po terenie górzystym. Takie próby wydobycia notujemy na terenach niedostępnych. Czasami przez wiele tygodni nie udaje się nam potwierdzić ani jednego epizodu, ale czasami je stwierdzamy.
Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, czyli de facto właściciel terenów, często zalesionych i górzystych, zupełnie poza miastem, podarował nam tego drona, żebyśmy mogli to monitorować bez wjeżdżania na nieswoje tereny. To są tereny, które nie należą do miasta.
W końcu, po blisko 30 latach od zaniechania wydobycia, zostanie zagospodarowany teren po kopalni Wałbrzych przy ul. Beethovena. Dlaczego to tak długo trwało?
Było tysiąc powodów. Jednym z najważniejszych był brak środków na ten cel. Ale nie tylko u nas, podobnie było też na Górnym Śląsku czy w Małopolsce, ale też w Wielkopolsce, w województwie lubelskim czy łódzkim. Takie zagospodarowanie terenów pogórniczych kosztuje gigantyczne pieniądze.