Powoli zbliża się czas przygotowania budżetów samorządów. Jak to wygląda w Wałbrzychu? Ma pan już wstępne rozeznanie, jaki będzie budżet miasta na 2025 rok?
Jeszcze nie. Konstruujemy go. Ostatnio otrzymaliśmy nie do końca jeszcze precyzyjne założenia finansowania jednostek samorządu terytorialnego zgodnie z nową ustawą, która czeka już tylko na podpis prezydenta.
Ustawa w środę została przyjęta przez Senat. Ale zostańmy jeszcze na chwilę przy budżecie. Czy już choć wstępnie wiadomo, jak wysokie będą wydatki inwestycyjne miasta? Czy zadłużenie będzie rosło?
Odpowiedziałbym trochę wymijająco: sytuacja jest bardzo dynamiczna. Każdy samorząd otrzymał z resortu finansów z grubsza dość jasną informację, jakimi środkami będzie dysponował. W przypadku Wałbrzycha, jak wynika z danych, które obecnie posiadamy, nasze dochody będą wyższe o 43–45 mln zł od tych z tego roku. Jednak wiele rzeczy składa się na założenia ustawy okołobudżetowej, a te dla nas, jako samorządowców, są nadal nieznane.
Jedną z takich rzeczy jest na przykład sposób wyliczania kosztów nauki uczniów w szkołach, zwłaszcza w sytuacji likwidacji subwencji oświatowej, a dochody z PIT-ów znacząco rosną. Ciągle trwa dyskusja, jak będą wyliczane koszty nauczania uczniów z innych gmin w szkołach ponadpodstawowych. Wałbrzych jest miastem na prawach powiatu. W naszych szkołach ponadpodstawowych około 50 proc. uczniów to młodzież z okolicznych gmin.