Martwe ryby znów w Odrze. To kolejna katastrofa ekologiczna tej rzeki. Jak wygląda sytuacja na opolskim odcinku?
Na razie nie słychać, by coś złego się u nas działo, więc myślę, że udało się to zatrzymać na wysokości Kanału Gliwickiego.
Dlaczego – pana zdaniem – nie do końca wyciągnięto wnioski z tragicznej sytuacji sprzed dwóch lat? Co teraz powinno się zrobić, by nie mieć ścieku na drugiej co do wielkości rzece w Polsce?
Jak przyglądałem się informacjom płynącym z Ministerstwa Klimatu i Środowiska oraz Wód Polskich, to wnioski jednak wyciągnięto. Znalezienie rozwiązania jednak wcale nie jest proste. Po pierwsze, trzeba wiedzieć, kto i czym truje rzekę.
W sytuacji, gdy kilkanaście lat temu zlikwidowano Regionalne Zarządy Wód i utworzono Wody Polskie – stracono kontrolę nad tym, co, kiedy i w jakich ilościach wpuszczano do rzek. Potrzebny jest skuteczny system monitorowania Odry.
Uważam jednak, że trudno w kilka w miesięcy naprawić coś, co nie działało przez kilka ostatnich lat.
Zostańmy przy ekologii. Dwa lata temu Zarząd Zakładu Komunalnego Opole poinformował o planach budowy nowoczesnego i zintegrowanego rozwiązania dla gospodarki odpadowej miasta pod nazwą Centrum Zielonej Transformacji Opole. Ono już działa? Jak dużo energii cieplnej miasto zyska dzięki niemu?
Jeszcze nie działa, choć jesteśmy jednym z pierwszych samorządów w Polsce, który skorzysta z dotacji z NFOŚ na budowę termicznej instalacji przetwarzania odpadów.