Piotr Krzystek: Nie możemy być karani za to, że jesteśmy dużym miastem

Uważam, że propozycja, aby dawać mniej miastom na prawach powiatu, jest absolutnie nie do przyjęcia. Łamie zasady równości samorządów – mówi Piotr Krzystek, prezydent Szczecina.

Publikacja: 11.08.2024 11:12

Piotr Krzystek, prezydent Szczecina

Piotr Krzystek, prezydent Szczecina

Foto: Adam Słomski

Ponad połowa wakacji za nami. Jak idą remonty w szkołach? Wszystkie zakończą się przed 2 września, rozpoczęciem roku szkolnego?

Prace idą zgodnie z harmonogramem. Mamy sprawdzone ekipy, więc wszystkie powinny zakończyć się wraz z końcem wakacji.

Miał pan okazję zapoznać się z projektem ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego? Czy propozycje dochodów samorządów na zadania z zakresu oświaty i wychowania są wystarczające?

Punktem wyjścia powinno być zabezpieczenie finansowania wynagrodzeń nauczycieli z pochodnymi. I od tego powinniśmy zacząć. Natomiast to nie następuje. To w mojej ocenie błąd, który będzie skutkował niepowodzeniem, a to niepowodzenie będzie polegało na tym, że samorządy nie będą w stanie sprawnie zarządzać szkołami.

A idzie przecież potężny kryzys, jeżeli chodzi o nauczycieli, o funkcjonowanie szkół, bo z nauczycielami w ciągu przynajmniej najbliższych dziesięciu lat będziemy mieli ogromne problemy. Będzie ich brakowało. Ten problem spadnie na samorządy, szczególnie na te duże, bo najwięcej procentowo dzieci w szkołach mają właśnie duże miasta.

A czy 3 proc. PKB wystarczyłoby, aby pokryć podwyżki dla nauczycieli czy realizację programu w szkołach, dzięki którym uczniowie otrzymaliby odpowiednie kompetencje przygotowujące ich i do życia, i do pracy?

Oczywiście, że tak. To jest propozycja, której byłem współautorem. Zależy nam, aby dojść do tych 3 proc. na oświatę. Nawet nie od razu, a stopniowo. Rozumiem sytuację budżetu państwa, natomiast w ciągu czterech–pięciu lat powinniśmy dojść do finansowania oświaty na poziomie tych 3 proc. PKB. Wówczas bylibyśmy w stanie sprawnie oświatą zarządzać.

Jak pan traktuje rządową propozycję, by miasta na prawach powiatu, w tym i Szczecin, miały niższy udział w dochodach z podatku PIT czy CIT niż inne samorządy?

Według mnie jest to niekonstytucyjne, dlatego że jako samorząd nie mamy mniej zadań. Mało tego, my wykonujemy szereg zadań, które wykraczają poza ramy naszych gmin. Jeśli popatrzy się na liczbę dzieci czy młodzieży w placówkach, to jako miasto służymy w dużej mierze młodzieży ze znacznej części województwa. Około 25 proc. uczniów w naszych szkołach mieszka poza Szczecinem. I jako miasto otrzymujemy niepełne koszty, bo subwencja oświatowa nie pokrywa pełnych kosztów edukacji tych dzieci. Mało tego, mamy setki dzieci w Szczecinie – dokładnie ponad 800 – w bursach i internatach, do których też dopłacamy potężne pieniądze. A rządowe subwencje w żadnej mierze tego nie pokrywają.

Do tego mamy transport publiczny, z którego korzystają nie tylko mieszkańcy, ale też osoby, które mieszkają pod Szczecinem. Płacą one, czy to za bilet miesięczny, czy jednorazowy, ale te opłaty nie pokrywają nawet 30 proc. utrzymania komunikacji miejskiej. Mamy instytucje kultury, które też utrzymujemy nie tylko dla siebie, ale również dla innych. Znaczny procent widzów czy melomanów w teatrach czy w Filharmonii Szczecińskiej to są osoby, które przyjeżdżają spoza miasta, często z mniejszych miejscowości.

Uważam, że ta propozycja, żeby dawać mniej miastom na prawach powiatu jest absolutnie nie do przyjęcia, bo łamie zasady równości samorządów. Na jakiej zasadzie takie gminy mają dostać mniej? Dlatego że są większe? Ale one mają wyższe koszty. Przecież większość gmin w Polsce nie ma transportu publicznego, a w Szczecinie transport publiczny kosztuje nas ponad 400 mln zł rocznie. Gdy popatrzy się na otoczenie Szczecina, to większość powiatów swoje dzieci wysyła do szkół ponadpodstawowych do naszego miasta. My się nie będziemy przed tym bronić, tylko nie możemy być karani za to, że jesteśmy duzi.

Czytaj więcej

Aleksandra Kosiorek: Ustawa metropolitarna jest naszym priorytetem

A samo wyliczanie przyszłych dochodów gmin, powiatów czy województw na podstawie danych historycznych jest dobre?

Oczywiście, że nie. Wiem, że to jest wygodne z punktu wyliczenia budżetu państwa. Jednak systemy informatyczne pozwalają na bieżąco kontrolować sytuację. To nie jest tak, że wszystko trzeba policzyć na papierze i dopiero po pół roku mamy dane. Dzisiaj online wiemy, ile mamy środków, choć jako miasto mamy tysiąc rachunków, ale wiemy dokładnie, ile tych środków jest i jakie mamy wydatki i możemy mądrze nimi zarządzać.

Uważam, że np. te wyliczenia dotyczące oświaty powinny być robione i wyrównywane w oparciu o dane z września. Wiadomo, że rok szkolny nie pokrywa się z rokiem kalendarzowym, ale środki powinny być wyliczane na podstawie danych z września. A jeżeli coś się nie zgadza, bo np. nie ma się zbyt wielu dzieci, to te wyliczenia powinny być w styczniu następnego roku korygowane. Budżet państwa ma takie możliwości, żeby to zrobić. Trzeba tylko chcieć, trzeba użyć instrumentów i narzędzi informatycznych, które są w tej chwili dostępne.

Jako samorządy realizujemy dziesiątki albo setki zadań dla mieszkańców. To jest nasza rola, bo w tym zakresie pełnimy służbę publiczną, odciążamy organy państwa. Ten system dochodów JST jest tak stworzony, że samorządy województw cały czas notują ich wzrost, gdyż w tym przypadku są oparte na dochodach z podatku CIT. Nie mówię, że to źle, ale tak jest. Jednak nie można zdołować tych, którzy robią najwięcej, a może w tym projekcie o to chodzi? Widzę tutaj taką tendencję centralistyczną, choć wcześniej obietnice były trochę inne.

Cieszę się natomiast, że jest rozmowa. Ministerstwo Finansów z nami rozmawia na ten temat. Były spotkania, sam uczestniczyłem w paru i widać, że po stronie resortu jest chęć korekt w tym projekcie. Rozumiem, że minister finansów nie ma pieniędzy, ale nie zamykajmy tematów, otwierajmy je. Dyskutujmy. Mówmy, co możemy zrobić dzisiaj, co za rok, a co jeszcze możemy zmienić za trzy lata.

Samorządy potrzebują perspektywy, bo jeśli podejmujemy decyzję o jakiejś inwestycji, jakiejś budowie – to wszystko trwa cztery, pięć, sześć lat. Jeżeli te zmiany w projekcie nie nastąpią i dochody samorządów nie będą dobrze pokazane, to my nie wykorzystamy dobrze ani środków z KPO, ani z nowej perspektywy unijnej.

A potem rząd będzie się zastanawiał, co z tymi pieniędzmi zrobić? A to oczywiście ma wpływ na VAT, na inwestycje, na usługi, które są realizowane na rynku, czy ogólnie na nasze PKB. Na dochody samorządów trzeba patrzeć kompleksowo, a nie przez pryzmat wyłącznie tabelek, tylko przez pryzmat tego, co się w gospodarce dzieje, bo samorządy odpowiadają za lwią część inwestycji publicznych w Polsce.

Ogólnopolska Koalicja Samorządowa – OK Samorząd jeszcze istnieje? Ona też rozmawia z rządem, czy tylko Związek Miast Polskich, Unia Metropolii Polskich i inne tego typu organizacje?

Z rządem rozmawiają przede wszystkim te organizacje, które mają charakter powszechny, korporacyjny dla samorządów. Każda grupa samorządów ma swoje organizacje. Szczecin jako duże miasto jest w Unii Metropolii Polskich i to ona rozmawia z rządem. A Koalicja Samorządowa oczywiście funkcjonuje. Ma swoich członków, ale to jest bardziej projekt polityczny, samorządowo-polityczny niż reprezentujący samorządy podczas rozmów z rządem.

Dosłownie kilka dni temu popisano list intencyjny w sprawie dekarbonizacji systemu ciepłowniczego w mieście oraz utrzymania statusu energetycznego. Kiedy miasto przestanie być ogrzewane węglem? Jakie będą tego koszty?

Na tej drodze jesteśmy już od jakiegoś czasu. Część źródeł miasta już jest czystsza, a nie węglowa. W tej chwili szykujemy się też do inwestycji związanej z odwiertem geotermalnym. Pracujemy wspólnie z naszymi partnerami z PGE, New Cogen, Szczecińską Energetyką Cieplną i EcoGeneratorem nad dekarbonizacją. Pierwszy etap chcemy zakończyć do 2030 roku. To będzie się wiązało z przejściem na paliwa niewęglowe, czyli przede wszystkim najprawdopodobniej będą to paliwa gazowe, no i potem w perspektywie kolejnych lat będziemy odchodzili w ogóle od paliw kopalnych. Jest to proces dość skomplikowany, bo my mamy duże skoki zapotrzebowania na ciepło. Wiemy, że latem zapotrzebowanie na energię cieplną jest niewielkie. Chodzi głównie o podgrzewanie wody.

Czytaj więcej

Hanna Zdanowska: Rządowe propozycje wymagają wyjaśnienia

Ale też i o klimatyzację...

Tak, ale dopiero w to wchodzimy, bo klimatyzacja jednak w Polsce jest w tej chwili oparta przede wszystkim na prądzie. My oczywiście szukamy rozwiązań, żeby to ciepło systemowe zimą było ciepłem, a latem, żeby była możliwość dostarczenia chłodu. Jesteśmy przed dużymi dylematami, a właściwie nie tylko my, ale także Polska Grupa Energetyczna. Ma ona w Szczecinie potężną elektrociepłownię Pomorzany opartą na węglu i będzie musiała z tego węgla z czasem wyjść. A dostarcza ona miastu prawie 200 megawatów ciepła, czyli 40 proc. jego zapotrzebowania.

W Szczecinie woda już podrożała czy to dopiero przed miastem i mieszkańcami?

Taryfa na wodę jest już zatwierdzona. Nie było wyjścia, mamy kilkuprocentową podwyżkę. Taryfa na wodę nie zmieniła się od jakiegoś czasu, a niestety koszty energii były bardzo wysokie. Gdy ten prąd był bardzo drogi, to wyniki wodociągów bardzo się pogorszyły. Teraz ta sytuacja jest trochę lepsza, ale prąd i tak jest droższy, niż był pięć lat temu. Szczecin należy do tych miast, gdzie nie ma problemów z wodą. Nie mamy sytuacji, jakie zdarzają się w innych miastach, że musimy ograniczać dostawy wody. Nasze możliwości są wysokie. Jesteśmy w stanie pomagać też sąsiadom w tej materii, więc myślę, że to jest dobry kierunek, a nasza spółka działa bardzo sprawnie.

A co pan sądzi o rządowej propozycji, by pierwsze 3 metry sześcienne na osobę miesięcznie były sprzedawane po promocyjnych cenach, dopiero kolejny 1 m3 byłby droższy? Taką propozycję złożył tydzień temu Przemysław Koperski, wiceminister infrastruktury.

Szczerze mówiąc, nie słyszałem o tej propozycji.

Chodzi o to, by pierwszy metr sześcienny wody kosztował złotówkę, kolejne dwa też były w promocyjnej cenie, a dopiero czwarty i następny metr sześcienny kosztowałby znacznie drożej. To ma skłonić Polaków do oszczędzania wody...

Bilans spółek wodociągowych musi wychodzić na zero. Więc jeśli pierwszy metr sześcienny wody będzie za złotówkę – to ten czwarty czy piąty metr sześcienny będzie musiał kosztować dwa razy tyle, ile w tej chwili. Więc rodzi się pytanie, czy to jest właściwy kierunek? Taryfa za wodę musi pokrywać koszty przedsiębiorstw wodociągowych. Równie dobrze można powiedzieć, że prąd do pewnego poziomu powinien być za darmo czy za grosz, a od pewnego powinniśmy za niego płacić. Takie rozwiązanie łamie system. Według mnie trudno jest w domu zmieścić się w trzech metrach sześciennych wody miesięcznie na osobę.

Ale niektórzy potrafią. Średnie zużycie wody to jednak niespełna cztery metry sześcienne.

OK. Jednak to jest taki wariant, że ktoś później musi za resztę zapłacić. Wodociągi to są spółki prawa handlowego, więc taka propozycja brzmi tak, jakby pierwsze 30 litrów paliwa było na stacji po złotówce. A to oznacza, że trzeba budować system do tego. Poza tym w mieszkaniach zmienia się liczba osób, więc wiązanie liczby osób ze zużyciem to duży problem. Dziś mobilność Polaków jest bardzo wysoka. Świetnym przykładem jest Warszawa. Z jednej strony mamy tam liczbę mieszkańców opisaną w dokumentach, a z drugiej strony faktyczną liczbę osób, która funkcjonuje w mieście. To są dwie zupełnie różne wartości. W Szczecinie jest podobnie, choć w mniejszej skali.

Jestem krytyczny. Uważam, że trzeba to racjonalizować, ale oczywiście koszty nie mogą być nadmiernie wysokie. Trzeba na to patrzeć realnie, a jeżeli chcemy komuś pomagać, to pomagajmy tym, którzy takiej pomocy potrzebują.

Duża impreza żeglarska, jak ostatnie regaty The Tall Ships Races, przyciąga turystów do miasta?

Oczywiście, że tak. W tych dniach, gdy odbywała się ta impreza, odwiedziło nas 1,3 mln osób. W części byli to mieszkańcy Szczecina, którzy oczywiście też byli na terenie naszego zlotu, ale widzieliśmy też bardzo dużo turystów ze Skandynawii, z Niemiec, którzy wypoczywali nad morzem i przyjechali odwiedzić Szczecin w ten weekend. Hotele były wypełnione po brzegi, a właściwie wszystkie miejsca noclegowe były zarezerwowane dużo wcześniej, choć wcale tanie nie były. Ale tak to jest przy dużych imprezach.

Ponad połowa wakacji za nami. Jak idą remonty w szkołach? Wszystkie zakończą się przed 2 września, rozpoczęciem roku szkolnego?

Prace idą zgodnie z harmonogramem. Mamy sprawdzone ekipy, więc wszystkie powinny zakończyć się wraz z końcem wakacji.

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Okiem samorządowca
Krzysztof Kosiński: Ogromna część samorządów będzie nadal dokładała do nauczycielskich pensji
Okiem samorządowca
Anna Mieczkowska, prezydent Kołobrzegu: Poprzednie rządy wypłoszyły niemieckich turystów
Okiem samorządowca
Burmistrz miasteczka na granicy z Białorusią: Wierzymy, że gorzej być nie może
Okiem samorządowca
Prezydent Opola: Deficyt jest, ale zaciągany dług wykorzystaliśmy na inwestycję
Okiem samorządowca
Prezydent Białegostoku: Bez wsparcia samorządów trudno byłoby sportowcom osiągać sukcesy
Materiał Promocyjny
Citi Handlowy kontynuuje świetną ofertę dla tych, którzy preferują oszczędzanie na wysoki procent.