Hanna Zdanowska: Rządowe propozycje wymagają wyjaśnienia

Dlaczego zapisano inny udział w podatku PIT czy CIT miastom na prawach powiatu, wobec tego, co zaproponowano miastom, które mają u siebie osobno powiat. Nie rozumiemy tego – mówi Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi.

Publikacja: 04.08.2024 12:59

Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi

Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi

Foto: Witold Ancerowicz

Rozwiązania przyjęte w projekcie ustawy o finansowaniu samorządów nie gwarantują zadeklarowanej przez rząd samodzielności finansowej czy stabilizacji dochodów gmin, powiatów i województw – uważa m.in. Związek Miast Polskich. Pani zdaniem, które z zapisów tego projektu szczególnie wymagają korekty?

Pierwsza rzecz to przede wszystkim tak zwany wskaźnik przeliczeniowy mieszkańca. Przyznam szczerze, że my tego zupełnie nie rozumiemy. Przedstawiliśmy naszą wizję, z której wynika, że nastąpiły tu jakieś omyłki.

Druga rzecz, jeżeli samorządy mają przejąć i to ma być uwzględnione, już nie jako subwencja oświatowa, a potrzeby oświatowe, to dobrze by było, aby realnie te potrzeby oświatowe podliczyć. I żeby to znalazło odzwierciedlenie w proponowanym udziale dla poszczególnych samorządów.

I kolejna rzecz, która budzi nasze zastrzeżenia, to dlaczego miasta na prawach powiatu, które mają bardzo duży zakres odpowiedzialności, także za usługi metropolitalne świadczone dla mieszkańców nie tylko metropolii, ale też sąsiednich gmin, są inaczej traktowane?

Dlaczego zapisano im inny udział w podatku PIT czy CIT, który się nie sumuje, w stosunku do tego, co zaproponowano miastom, które mają u siebie osobno powiat. Nie rozumiemy tego. Jest sporo takich kwestii, które wymagają wyjaśnienia.

Ktoś z Ministerstwa Finansów podejmuje rozmowy z samorządowcami? Jak to wygląda?

Pani minister Hanna Majszczyk prowadzi takie rozmowy, choć jest trudnym partnerem. Zdaję sobie sprawę z tego, że „z pustego i Salomon nie naleje”, a finanse państwa po poprzednich, ośmioletnich rządach są naprawdę w bardzo kiepskim stanie.

Zdajemy sobie też sprawę z tego, że aby samorządy mogły odzyskać w jakiś sposób oddech i znowu mogły mówić, że są samorządne, potrzeba trochę czasu. Samorządność to też możliwość decydowania w wielu kwestiach, a te decyzje bardzo często wiążą się niestety z finansami.

Mamy świadomość, że nie od razu to wszystko się zmieni, ale najważniejsze jest dla nas to, żebyśmy mogli spiąć budżety, bo jednak musimy je przedstawić Regionalnym Izbom Obrachunkowym do zaopiniowania, a same budżety muszą mieć jakieś podstawy.

Wspomniała pani o finansowaniu oświaty. Tylko w  zeszłym roku Łódź wydała na nią ponad 600 milionów złotych. Pani zdaniem przeznaczanie co najmniej 3 proc. PKB na zadania oświatowe sprawi, że edukacja przestanie być takim dużym wydatkiem dla samorządów?

To nie jest kwestia wydatków. My z chęcią takie wydatki ponosimy, ale te wydatki nie zabezpieczają rzeczywistych potrzeb edukacji. Jeżeli chcemy wyrównywać szanse dzieciaków, żeby rodzice nie musieli korzystać z korepetycji, co w tej chwili jest niestety nagminne, to potrzeba szeregu zmian.

Potrzebne jest dofinansowanie edukacji w zakresie chociażby dodatkowych zajęć, zwłaszcza dla tych dzieci, które takiego dodatkowego wsparcia potrzebują. A w tej chwili nas jako miasta na to zwyczajnie nie stać. Nie jesteśmy w stanie zapewnić im właściwej edukacji.

Wspomnę jeszcze o tym, co jest bardzo istotne, czyli edukacji zawodowej, o którą w tej chwili zabiega szereg firm. A brakuje nauczycieli przedmiotów zawodowych, bo miasto nie jest w stanie przy obecnych realiach rynkowych zatrudnić specjalisty, który zna się na branży, a któremu rynek oferuje ok. 20 tys. zł na rękę, a szkoły – ok. 4 tys. Taki specjalista nie przyjdzie pracować w edukacji. Nie ma takiej szansy.

Czytaj więcej

Aleksandra Kosiorek: Ustawa metropolitarna jest naszym priorytetem

Zmieńmy trochę temat. W poprzedniej kadencji Łódź odnowiła kolejne obszary w ścisłym centrum. Ten program rewitalizacyjny będzie kontynuowany?

Absolutnie tak. Nie zamierzamy poprzestać, bo ten program okazał się strzałem w dziesiątkę. Nie wszystkie obiekty kubaturowe w przestrzeni miejskiej w Śródmieściu są własnością miasta. Bardzo duża część budynków należy do wspólnot mieszkaniowych albo osób prywatnych.

Z chwilą kiedy my jako miasto przeprowadzamy rewitalizację, wymieniamy całą przestrzeń wspólną, czyli obszar związany z pasem drogowym, z parkami, skwerami i wszystkim, co jest w otoczeniu, to powoduje, że osoby, które są współwłaścicielami czy właścicielami budynków, też zaczynają to robić.

Opłaca im się wyremontować nieruchomość, by nie odstawała od tego, co jest w najbliższej okolicy. Więc taka miejska rewitalizacja to naprawdę doskonały nośnik zmiany już nie tylko bezpośrednio w oparciu o finanse samorządowe. Taki też miał być cel rewitalizacji nieruchomości czy przestrzeni wspólnych.

Te wszystkie zmiany to też jest rewitalizacja społeczna. Ludzie wreszcie muszą mieć inną jakość życia w tych starych budynkach, czyli bez pieców na paliwo stałe jak koks czy węgiel, i bez wspólnych toalet, bo takie jeszcze czasami się zdarzają. Więc, jak widać, te zmiany są konieczne i będziemy je dalej realizować.

Po Wrocławiu to Łódź jest jednym z najbardziej zakorkowanych miast w Polsce, a drogi są ciągle dziurawe. Naprawa infrastruktury drogowej to będzie priorytet dla pani w tej kadencji?

Tak, absolutnie. Już to ogłosiłam. Mam trzy największe priorytety na tę kadencję, a wśród nich jest naprawa całej infrastruktury drogowej. A wracając do korków w Łodzi, to jak się zmieni metodologię badania, to okazuje się, że Łódź wcale nie jest najbardziej zakorkowanym, czy jednym z najbardziej zakorkowanych miast w Polsce.

Ale faktycznie ilość i olbrzymia skala remontów w mieście powodują, że ten ruch jest utrudniony. Remontujemy drogi po to, żeby przede wszystkim dać szansę komunikacji zbiorowej, żeby jeździła bezproblemowo, a nie tkwiła w korkach. To też jest kwestia szerokości ulic w ścisłym centrum miasta. A praktycznie wszystkie linie naszego transportu publicznego tam się przecinają. Szerokość naszych ulic nie zmieniła się od czasów Łodzi przemysłowej, czyli XIX wieku.

Ta szerokość jest bardziej przeznaczona dla dorożek niż tramwajów i autobusów, nie mówiąc już o innych samochodach. Z  chwilą gdy skończymy te procesy naprawcze, a mam nadzieję, że nastąpi to na przestrzeni następnych czterech–pięciu lat, to myślę, że Łódź będzie najprzyjaźniejszym komunikacyjnie miastem w kraju. Teraz niestety trzeba troszeczkę pocierpieć. Remonty i inwestycje drogowe nie dzieją się bez utrudnień. Nie ma takiej szansy.

Zapowiedziała też pani w tej kadencji budowę i stworzenie kilku tysięcy mieszkań na tani wynajem. Miasto ma tereny, a przede wszystkim środki na takie inwestycje?

Miasto ma już pozyskane środki na te inwestycje i składamy kolejne wnioski. Nie ukrywamy, że korzystamy ze środków z Banku Gospodarstwa Krajowego przewidzianych na tego typu inwestycje. Czekamy też na inne programy, bo sądząc po tym, co ogłasza rząd, niedługo się one pojawią, a będą dotyczyły remontów.

Bardzo nam zależy, by nie tylko budować nowe bloki, ale też remontować te, które już są, a które mogą być zmodernizowane, bo nie wszystkie oczywiście nadają się do remontu. Już w tej chwili mamy prawomocne pozwolenia i finansowanie bodajże na około 750 mieszkań. Kolejne wnioski też już są złożone. Myślę więc, że to, co obiecaliśmy, czyli nowe osiedla w każdej dzielnicy, spełnimy. Będą one przeznaczone przede wszystkim dla osób wpadających w tak zwaną lukę kredytową, czyli bez możliwości uzyskania kredytu z powodu zbyt niskich dochodów.

Czytaj więcej

Jacek Sutryk: Subwencja wyrównawcza może uratować samorządy

Rachunki za prąd spędzają sen z powiek władzom Łodzi? Co miasto robi, by je obniżać?

Nie mamy wpływu na te rachunki, które są związane z obsługą miasta, ale jak one rosną, to trochę spędza nam to sen z powiek. Dlatego tam gdzie możemy, instalujemy fotowoltaikę na budynkach użyteczności publicznej. Budujemy bardzo duże połacie farm fotowoltaicznych. W tej chwili udało nam się, ponieważ wreszcie mamy partnera w PGE, który nas rozumie, bo wcześniej problemem było podłączenie.

Zdajemy sobie sprawę, że duże farmy fotowoltaiczne mogą powstawać na działkach, które nie mogą być wykorzystane w inny sposób przez kilkadziesiąt lat. U nas to są tereny, gdzie wcześniej istniały wysypiska śmieci. One się nadają, bo to wysypisko już nie pracuje, więc można tam ustawiać instalacje. Teraz farmy muszą powstawać razem z magazynami energii, bo to jest konieczne.

W tej chwili jest już przyzwolenie, żeby to robić wspólnie. Myślę, że niebawem będziemy mieć prąd przynajmniej na potrzeby naszych szkół, przedszkoli, ośrodków kultury czy zdrowia. I to będzie prąd najtańszy. I zielony. Inwestujemy też w zmianę praktycznie całego oświetlenia ulicznego na LED-owe, bardzo energooszczędne. Myślę, że te zmiany będą widoczne.

Mając świadomość, że nasz budżet jest bardzo uszczuplony przez poprzednie zmiany związane z Polskim Ładem, ograniczamy i szukamy oszczędności, gdzie możemy. Przez nasze działania na pewno oszczędność w wydatkowaniu energii będzie znacząca. Z drugiej strony takie inwestycje są dla środowiska zdecydowanie lepsze. Zależy nam na tych dwóch, jakkolwiek by to nazwać, aspektach zmian koniecznych, czyli na pewno odejście od paliw kopalnych na rzecz innej energii i na pewno ograniczenie kosztów tej energii.

A zielonych terenów będzie jeszcze więcej w Łodzi?

Oczywiście. Tylko w ub. roku powstało ponad 20 nowych parków. Były to i parki kieszonkowe, nowe parki miejskie czy leśne. Powiem więcej. Coraz częściej tereny, które moglibyśmy uaktywnić gospodarczo, przeznaczamy jednak pod zalesienie. Dla nas bardzo ważna jest kwestia ekologiczna związana z utrzymaniem i rozszerzeniem jak największej ilości terenów zielonych.

Najczęściej dzieje się tak oczywiście na wniosek mieszkańców, ale nawet sami jako miasto występujemy z takimi inicjatywami i w porozumieniu z mieszkańcami tworzymy nowe połacie terenów zielonych.

Czytaj więcej

Prezydent Gliwic: Obiecałam zazielenienie miasta i to sukcesywnie robię

Łódź realizuje jedyny taki projekt w Europie – wydobywa na powierzchnię 2-kilometrową rzekę Lamus, która przez ponad 100 lat była ukryta w podziemnym kanale. Kiedy ten projekt będzie gotowy?

W tej chwili dopiero rozpoczęła się realizacja tego projektu. Mamy niecałe dwa lata, żeby go sfinalizować. To jest projekt bardzo złożony, dlatego że nasze rzeki, których mamy ponad 20, w większości płyną pod gruntem, a tylko częściowo gdzieś wypływają. W tej chwili chcemy zrobić kompleksową naturalizację tych rzek. W przypadku rzeki Lamus potrzebujemy zrobić m.in. kompleksowy dopływ wody. Musimy przeprowadzić szereg inwestycji, które z terenów wybetonowanych czy dachów okolicznych osiedli będą odprowadzały wodę deszczową zamiast do kanalizacji do tej rzeki, aby zwiększyć jej potencjał.

Bez dodatkowej wody byłby to bardzo mały strumyczek, a nam zależy na tym, żeby to faktycznie była fajna woda płynąca w mieście. Zależy nam, by bardzo powoli sobie płynęła, bo to nie jest żaden wartki nurt. Najważniejsze jest, żeby po prostu jak najwięcej wody na terenie miasta zostawało, a nie było odprowadzone do kanalizacji, a z kanalizacją później do rzek, które nam ją bardzo szybko wyprowadzą. Chodzi o to, żeby wodę zatrzymać i spowolnić.

Na renaturalizację Lamusa wydamy przeszło 15 mln zł. W tej chwili robimy wszystkie inwestycje związane z deszczówką, żeby zasilić rzekę, jak już ją wydobędziemy na powierzchnię.

W ostatni weekend lipca odbył się Łódź Summer Festival, jedna z większych imprez muzycznych lata. Z jednej strony Łódź chce być miastem festiwalowym, a z drugiej strony – cytując jednego z mieszkańców – „zgotowała pani prawdziwe piekło mieszkańcom Śródmieścia Łodzi, którzy mają prawo do odpoczynku”. Jak więc pogodzić te różne interesy fanów muzyki i stałych mieszkańców miasta?

To jest trudne. I tego się chyba nigdy nie pogodzi. Ale z drugiej strony zapraszam do wszystkich restauracji, hoteli, sklepów. Te miejsca podczas takich koncertów odżywają, a dzięki temu tworzą się lepsze miejsca pracy, lepiej płatne. Ekosystem gospodarczy zaczyna żyć.

Dla mnie taki festiwal to jest projekt, który daje ludziom szansę na zapoznanie się z Łodzią, pokazanie im miasta, zwalczanie stereotypów, z którymi cały czas walczymy. Łódź to dziś miasto bardzo aktywne, bardzo dynamicznie zmieniające się w tej chwili. Miasto, które ma bardzo wiele imprez, które mają na celu jedno – danie asumptu mieszkańcom, szczególnie młodym, fajnym ludziom, żeby chcieli tutaj żyć, mieszkać, spędzać czas. A nie samą pracą człowiek żyje.

Rozwiązania przyjęte w projekcie ustawy o finansowaniu samorządów nie gwarantują zadeklarowanej przez rząd samodzielności finansowej czy stabilizacji dochodów gmin, powiatów i województw – uważa m.in. Związek Miast Polskich. Pani zdaniem, które z zapisów tego projektu szczególnie wymagają korekty?

Pierwsza rzecz to przede wszystkim tak zwany wskaźnik przeliczeniowy mieszkańca. Przyznam szczerze, że my tego zupełnie nie rozumiemy. Przedstawiliśmy naszą wizję, z której wynika, że nastąpiły tu jakieś omyłki.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Okiem samorządowca
Krzysztof Kosiński: Ogromna część samorządów będzie nadal dokładała do nauczycielskich pensji
Okiem samorządowca
Anna Mieczkowska, prezydent Kołobrzegu: Poprzednie rządy wypłoszyły niemieckich turystów
Okiem samorządowca
Burmistrz miasteczka na granicy z Białorusią: Wierzymy, że gorzej być nie może
Okiem samorządowca
Prezydent Opola: Deficyt jest, ale zaciągany dług wykorzystaliśmy na inwestycję
Okiem samorządowca
Prezydent Białegostoku: Bez wsparcia samorządów trudno byłoby sportowcom osiągać sukcesy
Materiał Promocyjny
Citi Handlowy kontynuuje świetną ofertę dla tych, którzy preferują oszczędzanie na wysoki procent.