A zielonych terenów będzie jeszcze więcej w Łodzi?
Oczywiście. Tylko w ub. roku powstało ponad 20 nowych parków. Były to i parki kieszonkowe, nowe parki miejskie czy leśne. Powiem więcej. Coraz częściej tereny, które moglibyśmy uaktywnić gospodarczo, przeznaczamy jednak pod zalesienie. Dla nas bardzo ważna jest kwestia ekologiczna związana z utrzymaniem i rozszerzeniem jak największej ilości terenów zielonych.
Najczęściej dzieje się tak oczywiście na wniosek mieszkańców, ale nawet sami jako miasto występujemy z takimi inicjatywami i w porozumieniu z mieszkańcami tworzymy nowe połacie terenów zielonych.
Łódź realizuje jedyny taki projekt w Europie – wydobywa na powierzchnię 2-kilometrową rzekę Lamus, która przez ponad 100 lat była ukryta w podziemnym kanale. Kiedy ten projekt będzie gotowy?
W tej chwili dopiero rozpoczęła się realizacja tego projektu. Mamy niecałe dwa lata, żeby go sfinalizować. To jest projekt bardzo złożony, dlatego że nasze rzeki, których mamy ponad 20, w większości płyną pod gruntem, a tylko częściowo gdzieś wypływają. W tej chwili chcemy zrobić kompleksową naturalizację tych rzek. W przypadku rzeki Lamus potrzebujemy zrobić m.in. kompleksowy dopływ wody. Musimy przeprowadzić szereg inwestycji, które z terenów wybetonowanych czy dachów okolicznych osiedli będą odprowadzały wodę deszczową zamiast do kanalizacji do tej rzeki, aby zwiększyć jej potencjał.
Bez dodatkowej wody byłby to bardzo mały strumyczek, a nam zależy na tym, żeby to faktycznie była fajna woda płynąca w mieście. Zależy nam, by bardzo powoli sobie płynęła, bo to nie jest żaden wartki nurt. Najważniejsze jest, żeby po prostu jak najwięcej wody na terenie miasta zostawało, a nie było odprowadzone do kanalizacji, a z kanalizacją później do rzek, które nam ją bardzo szybko wyprowadzą. Chodzi o to, żeby wodę zatrzymać i spowolnić.
Na renaturalizację Lamusa wydamy przeszło 15 mln zł. W tej chwili robimy wszystkie inwestycje związane z deszczówką, żeby zasilić rzekę, jak już ją wydobędziemy na powierzchnię.
W ostatni weekend lipca odbył się Łódź Summer Festival, jedna z większych imprez muzycznych lata. Z jednej strony Łódź chce być miastem festiwalowym, a z drugiej strony – cytując jednego z mieszkańców – „zgotowała pani prawdziwe piekło mieszkańcom Śródmieścia Łodzi, którzy mają prawo do odpoczynku”. Jak więc pogodzić te różne interesy fanów muzyki i stałych mieszkańców miasta?
To jest trudne. I tego się chyba nigdy nie pogodzi. Ale z drugiej strony zapraszam do wszystkich restauracji, hoteli, sklepów. Te miejsca podczas takich koncertów odżywają, a dzięki temu tworzą się lepsze miejsca pracy, lepiej płatne. Ekosystem gospodarczy zaczyna żyć.
Dla mnie taki festiwal to jest projekt, który daje ludziom szansę na zapoznanie się z Łodzią, pokazanie im miasta, zwalczanie stereotypów, z którymi cały czas walczymy. Łódź to dziś miasto bardzo aktywne, bardzo dynamicznie zmieniające się w tej chwili. Miasto, które ma bardzo wiele imprez, które mają na celu jedno – danie asumptu mieszkańcom, szczególnie młodym, fajnym ludziom, żeby chcieli tutaj żyć, mieszkać, spędzać czas. A nie samą pracą człowiek żyje.