Tadeusz Truskolaski: Pieniądze unijne to środki na inwestycje, a nie na konsumpcję

Wszyscy wiemy, w jakiej kondycji finansowej są nasze budżety po ostatnich ośmiu latach. Jeśli samorządy nie dostaną wsparcia w wysokości 10 mld zł, to tego roku nie przeżyją – mówi Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.

Publikacja: 25.02.2024 16:04

Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku

Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku

Foto: mat.pras.

W ub. roku w Białymstoku przyszło na świat 4942 dzieci. To mniej niż rok wcześniej, gdy odnotowano 5151 narodzin. Skąd taki trend?

To jest tendencja nie tylko polska, ale również ogólnoeuropejska. Obserwuję trendy demograficzne od lat i widzę, że wraz z dostępem do większej liczby usług publicznych, z podwyższaniem statusu ekonomicznego rodzin zmieniają się ich priorytety. Młodzi ludzie chcą korzystać z życia, robić karierę, podróżować, a posiadanie dziecka odkładają na później. I jeśli potomstwo się pojawia, to często kończy się na jednym dziecku.

Pożądana przez demografów prosta zastępowalność pokoleń oznacza, że na każde tysiąc kobiet powinno urodzić się 2310 dzieci, czyli wskaźnik narodzin powinien wynosić 2,31. U nas wynosi 1,28. W czasie pandemii mieliśmy w Białymstoku dodatni przyrost naturalny. W tej chwili jest on co prawda ujemny, ale i tak jest to trzeci najlepszy wynik w Polsce po Krakowie i Rzeszowie. Wygląda to niepokojąco w całym kraju. Jak widać, program 500+, a teraz 800+, nie przynosi oczekiwanych rezultatów. I chociaż wszyscy rozumiemy, że pieniądze są potrzebne rodzinom, to nie one są katalizatorem tego, że rodzina chce posiadać kolejne dziecko.

Kiedy Białystok spodziewa się pierwszych narodzin z miejskiego programu in vitro? Będzie on kontynuowany po czerwcu, gdy będzie już rządowe in vitro?

Do pierwszego miejskiego programu in vitro zakwalifikowało się dziewięć par. Jak na razie mamy dwie ciąże. Narodzin dzieci spodziewamy się w sierpniu i wrześniu. I dlatego właśnie ten program jest kontynuowany. W jego kolejnej edycji, w roku 2024, będzie mogło wziąć udział 19 par.

Ile samorządowych żłobków powstało w mieście w czasie tej pięcioletniej kadencji?

W tej ostatniej kadencji otwierałem dwa żłobki.

A zapowiadał pan cztery…

Nie. Mówiłem, że czterech nam brakuje. Dwa już są. A w ciągu dwóch lat powstanie kolejny, nowoczesny żłobek z programu „Maluch+”. Będzie tam dziesięć oddziałów na 240 miejsc. Trwają właśnie prace projektowe. Zdaję sobie sprawę, że potrzeby ciągle są większe, ale o kolejnych żłobkach będziemy myśleć po zakończeniu aktualnej inwestycji.

Na przestrzeni ostatnich lat udało się nam wypracować takie rozwiązania, aby dla wszystkich dzieci w wieku przedszkolnym wystarczyło miejsc w miejskich placówkach. W rekrutacji do białostockich przedszkoli, która rozpoczyna się w poniedziałek 26 lutego, przygotowaliśmy niemal 11 tysięcy miejsc.

Czytaj więcej

Prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz: Z pokorą podchodzę do wyborów

Pracownicy miejskich żłobków dostaną podwyżki? Chyba to trochę wstyd, że zarabiają nieco ponad najniższą krajową.

Tak, dostaną. Niedawno, gdy odwiedzałem jeden z naszych żłobków, usłyszałem od pani dyrektor dosyć szokującą informację, że tylko dwie osoby zarabiają więcej niż minimalna krajowa. Ona i główna księgowa. Moja reakcja mogła być tylko jedna. Zdecydowałem, że przesuwamy w budżecie 2 mln 730 tys. zł na podwyżki w żłobkach. Wszyscy pracownicy je dostaną, ale główny nacisk położony będzie na opiekunki. Ich pensja wzrośnie od 450 do 650 złotych z wyrównaniem od 1 stycznia.

We wtorek szefowe resortów edukacji oraz rodziny, pracy i polityki społecznej podpisały rozporządzenia o podwyżkach dla nauczycieli. Kiedy miasto spodziewa się pieniędzy, by później przekazać je nauczycielom?

Nie wiem, kiedy te pieniądze do nas trafią. Liczę na to, że jak najszybciej będziemy mogli przekazać je nauczycielom. Jednocześnie trzeba tu zaznaczyć, że podwyżki te nie dotyczą żłobków, które nie są częścią systemu edukacji i podlegają samorządom. A przecież wszyscy wiemy, w jakiej kondycji finansowej są nasze budżety po ostatnich ośmiu latach. Ciągle musimy zabiegać o wyrównanie strat. Jeśli samorządy nie dostaną wsparcia w wysokości 10 mld zł, to tego roku nie przeżyją. Na razie zostały podzielone 3 mld zł w ramach subwencji rozwojowej, ale potrzeby są znacznie większe. Przyszły rok ma przynieść rozwiązania docelowe, dzięki którym gminy będą mogły wreszcie stanąć na nogi.

Trwają już rozmowy z rządem, by od przyszłego roku subwencja oświatowa była wyższa, aby samorządy nie wydawały połowy swoich dochodów na oświatę i edukację?

Tak, trwają. Spotkania z ministrem finansów, rozmowy z samorządowcami dają nadzieję na pozytywne rozstrzygnięcia. Pracujemy wspólnie nad rozwiązaniami, które mają być wprowadzone od następnego roku. Dochody samorządów miałyby być powiązane nie z wysokością podatku, który odprowadzają mieszkańcy, tylko z wysokością ich dochodów. To da naszym budżetom stabilność, zmiany podatkowe nie będą nas obejmowały.

Po ostatnich latach samorządy potrzebują wyrównania strat, a były one duże. Tylko Warszawa straciła 11 mld zł, których już raczej nie odzyska. Być może jednak przynajmniej część uda się wyrównać? Białystok tracił rocznie ok. 140 mln zł.

Czytaj więcej

Prezydent Katowic: Polska będzie tak silna, jak silne będą samorządy

O subwencji rozwojowej pan już wspomniał, że trafiła do samorządów. Polska wydaje się być na ostatniej prostej do odblokowania funduszy europejskich, takich jak Fundusz Spójności czy KPO. To poprawi kondycję finansową samorządów jeszcze w tym roku?

Nie patrzymy na te pieniądze w tych kategoriach. One są niezwykle potrzebne, byśmy mogli zaspokajać potrzeby naszych mieszkańców. Ich uwolnienie to kolejne wyzwania dla nas, których chętnie się podejmiemy.

Dlaczego?

Dlatego że pieniądze unijne to środki na inwestycje, a nie na konsumpcję. Żeby z nich skorzystać, musimy dołożyć pieniądze z własnego budżetu. To co możemy zrobić, to przesunąć pewne akcenty tak, aby uwolnić środki na inne projekty. W ten sposób będziemy mogli zaspokajać potrzeby mieszkańców, którzy oczekują realizacji różnego rodzaju inwestycji. Mam tu na myśli na przykład termomodernizacje szkół, wymianę taboru komunikacji publicznej czy tzw. kopciuchów.

Gdy są dofinansowania, robimy to na większą skalę, dokładając własne środki. Także w „uwolnieniu” tych pieniędzy nie chodzi o poprawę naszej kondycji finansowej, tylko o rozwój miasta i zaspokajanie potrzeb mieszkańców.

Jak idą rozmowy Unii Metropolii Polskich czy Związku Miast Polskich z rządem na temat zasilania dochodów samorządów wpływem z podatku PIT w części ryczałtowej?

Z Ministerstwa Finansów słyszymy, że prace trwają, a nasze potrzeby są zrozumiałe. Gdybyśmy dostawali 50 proc. z ryczałtu, bylibyśmy bardzo zadowoleni. To by było tyle, ile teraz dostajemy z PIT-u. I te kwestie nie powinny być łączone. Dochody z PIT-ów oddzielnie i z ryczałtu oddzielnie. PiS wprowadził ryczałt celowo, aby obniżyć dochody samorządów. Budżet państwa osiągnął z tego tytułu 30 mld zł, a samorządy dostały zero, choć powinny dostać 15 mld zł. Takich przykładów niszczenia samorządów było za poprzedniego rządu bardzo dużo.

Ile na inwestycje chce w tym roku przeznaczyć miasto? Najwięcej pieniędzy pójdzie na drogi i infrastrukturę towarzyszącą?

Na inwestycje przeznaczamy około 14 proc. budżetu. W ubiegłym roku przeznaczyliśmy około 13 proc. przy budżecie miasta na poziomie 2,5 mld zł. Wychodzi więc ok. 300 mln zł. Na inwestycje i zakupy majątkowe. W dobrych latach (2010–2012) ponad 30 proc. budżetu przeznaczaliśmy na inwestycje.

Miasto chce budować kolejne ścieżki rowerowe? W Białymstoku będą rowery cargo?

Przy każdej nowej inwestycji powstają drogi rowerowe. Tak naprawdę mamy już zbudowany system dróg dla jednośladów, jeśli chodzi o centrum i osiedla położone na obrzeżach. To niemal 170 km ścieżek rowerowych.

A co z rowerami cargo, które pan zapowiadał w 2018 roku?

Takiej deklaracji nie składałem. Propozycja padła od jednego z radnych miejskich. Jeśli jednak chodzi o rowery, to w roku 2023 dofinansowaliśmy mieszkańcom rowery elektryczne. Marszałek województwa podlaskiego przekazał na ten cel 750 tys. zł i przeznaczyliśmy je na dotacje do zakupu rowerów.

Warto też pamiętać o systemie białostockiej komunikacji rowerowej BiKeR. Nasze rowery miejskie zmieniają się, by coraz lepiej odpowiadać potrzebom mieszkańców. Mamy więc tandemy czy bikerki, czyli rowery dla dzieci. Ten system to już rower aglomeracyjny. Takim rowerem można wyjechać poza miasto, bo system obejmuje także sąsiadujące z Białymstokiem gminy. A mieszkańcy chętnie z takiej możliwości korzystają, jeżdżąc miejskim rowerem do Supraśla, Wasilkowa czy Choroszczy.

Czytaj więcej

Jacek Sutryk: Polska potrzebuje naprawy w wielu aspektach

Zapowiadając swój start w tegorocznej kampanii, chwalił się pan takimi inwestycjami, jak np. Trasa Niepodległości, węzeł drogowy Porosły czy też zbudowane Muzeum Pamięci Sybiru. A w planach jest m.in. budowa hali widowiskowo-sportowej… Gdzie i kiedy może powstać?

Na najbliższej sesji Rady Miasta poinformuję radnych o aktualnym stanie prac nad budową hali widowiskowo-sportowej. Siedem lat PiS blokował nam tę inwestycję przez tzw. budkę meteorologiczną. Chcę, żeby radni miejscy i mieszkańcy wiedzieli, że gdyby nie blokada PiS, ta hala służyłaby już mieszkańcom. Teraz, w ciągu tygodnia po zmianie dyrektora Instytutu Meteorologii Gospodarki Wodnej, odblokowano nam tę inwestycję. Dzięki temu mogliśmy przystąpić do aktualizacji dokumentów w celu uzyskania pozwolenia na budowę. Jeśli mieszkańcy ponownie wybiorą mnie na prezydenta Białegostoku, to jestem zdeterminowany, aby w ciągu najbliższej kadencji hala powstała.

A basen olimpijski?

W pierwszej kolejności chciałbym poprawić dostęp mieszkańców do basenowych stref rekreacyjnych. W Białymstoku potrzebujemy aquaparku z prawdziwego zdarzenia, który te potrzeby zaspokoi. Basen olimpijski to ewentualny kolejny etap rozwoju takiej inwestycji. Tak więc, tu jesteśmy na początku drogi i jeszcze trochę czasu upłynie, zanim powstanie.

Jaki jest pana plan na lotnisko w Krywlanach? Białystok powinien mieć takie regionalne lotnisko, czy jednak nie jest to potrzebna inwestycja.

Białystok potrzebuje lotniska, ale nie regionalnego, tylko lokalnego. Dostosowanego do naszych potrzeb, z dwiema, trzema destynacjami krajowymi i jedną europejską. Ale do tego jest potrzebna współpraca z różnymi podmiotami, a jej do tej pory nie było. Tylko współpraca wielu podmiotów – Polskich Portów Lotniczych, marszałka województwa podlaskiego i prezydenta miasta, może jeszcze Lasów Państwowych – może przynieść efekt.

Do końca rozgrywek Ekstraklasy 12 kolejek. Jeśli Jagiellonia zostanie mistrzem, miasto jest na to przygotowane?

Do mistrzostwa jeszcze daleko, dużo wysiłku przed piłkarzami i emocji przed kibicami. Ostatnio Jagiellonia przegrała mecz na własnym terenie, ale to jest sport i walka toczy się do ostatniej kolejki. Jagiellonia ma dwie szanse: mistrzostwo ligi albo Puchar Polski, gdzie ciągle jesteśmy w grze. Mam nadzieję, że zagramy w finale.

Trener Jagiellonii Adrian Siemieniec potrafi zmotywować zespół. A to przynosi efekty. Ostatnio na mecz przyszło 17 tys. kibiców. Bardzo mnie to cieszy. Przy takiej frekwencji stadion żyje i dla takiej frekwencji był budowany.

Na mistrzostwo jesteśmy przygotowani i mocno trzymamy kciuki, aby Białystok miał powody do świętowania.

W ub. roku w Białymstoku przyszło na świat 4942 dzieci. To mniej niż rok wcześniej, gdy odnotowano 5151 narodzin. Skąd taki trend?

To jest tendencja nie tylko polska, ale również ogólnoeuropejska. Obserwuję trendy demograficzne od lat i widzę, że wraz z dostępem do większej liczby usług publicznych, z podwyższaniem statusu ekonomicznego rodzin zmieniają się ich priorytety. Młodzi ludzie chcą korzystać z życia, robić karierę, podróżować, a posiadanie dziecka odkładają na później. I jeśli potomstwo się pojawia, to często kończy się na jednym dziecku.

Pozostało 95% artykułu
Okiem samorządowca
Piotr Grzymowicz: Powrót tramwajów do Olsztyna to bardzo znaczący sukces
Okiem samorządowca
Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy: Ten rząd traktuje samorządy po partnersku
Okiem samorządowca
Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni: To była najtrudniejsza kadencja
Okiem samorządowca
Prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz: Z pokorą podchodzę do wyborów
Okiem samorządowca
Hanna Zdanowska: Nie chcemy sięgać głębiej do kieszeni mieszkańców