Jacek Sutryk: Polska potrzebuje naprawy w wielu aspektach

Jeśli chcemy skończyć z państwem w PiS-owskim wydaniu, to musimy wygrać wybory samorządowe, zwłaszcza do sejmików województw. A taka szansa jest tylko wtedy, kiedy będziemy razem – mówi Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia.

Publikacja: 07.01.2024 22:25

Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia

Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia

Foto: Tomasz Holod

Składając życzenia noworoczne mieszkańcom Wrocławia, zauważył pan, że ten odchodzący 2023 r. był dobry i dla miasta, i dla Polski. Miał pan na myśli wybory wygrane przez koalicję czy coś jeszcze?

W pierwszej kolejności chodziło o wygrane wybory 15 października, bo one są ważne nie tylko dla Polski, ale dla polskiego samorządu, który przez działania rządu PiS-owskiego był latami w mocnej defensywie. Zamiast rozwijać struktury samorządowe, polepszać warunki funkcjonowania samorządu i jakość życia mieszkańców, skupialiśmy się przede wszystkim na obronie dorobku samorządowej Polski, który udało się nam wypracować przez ostanie 30 lat.

Miałem też na myśli to, co zadziało się w samym Wrocławiu, a co ma praktyczne znaczenie dla naszej wspólnoty. Pomimo trudnych warunków udało się nam zrealizować wszystkie duże projekty infrastrukturalne, na które umawiałem się z mieszkańcami. Pamięć ludzka jest bardzo ulotna, niektórzy już zdążyli zapomnieć, jak trudna to była kadencja i obfita w trudne do przewidzenia zdarzenia – pandemia, wojna w Ukrainie.

Ale o tym nie da się łatwo zapomnieć, bo wojna trwa, a skutki pandemii odczuwamy do dziś…

Ale dla niektórych te sytuacje wydają się być dziś czystą historią czy wręcz abstrakcją, a tymczasem one miały i nadal mają silne oddziaływanie do dziś. Bardzo się cieszę, że pomimo tych wszystkich trudności, mimo gnębiącego samorządy rządu PiS-u, udało się zrealizować zadania, które w sposób istotny poprawiają jakość życia mieszkańców Wrocławia. Z tego jestem bardzo zadowolony.

A rok 2024 może być jeszcze lepszy. Dochody miasta rosną, choć wydatki też: tegoroczne mają wynieść 6,78 mld złotych, a wydatki – 7,2 mld zł, gdy w zeszłym roku było to odpowiednio: 5,59 mld zł i 6,4 mld zł.

Tak jest. Mam nadzieję, że ta różnica będzie jeszcze większa in plus. Odblokowanie – co już się dzieje na naszych oczach – pieniędzy z KPO, ale też środków z ostatniej perspektywy unijnej spowoduje, że te środki zasilą budżety polskich samorządów i umożliwią realizację zadań, które w istotny sposób podniosą jakość życia. Przez ostatnie lata byliśmy odcięci od tych pieniędzy, a one już dawno powinny u nas pracować, tak jak w pozostałych krajach członkowskich Unii Europejskiej. Tak się nie stało. Mam nadzieję, że teraz to się zmieni.

Pamiętajmy, że 2024 r. będzie jednak dalej rokiem trudnym. To będzie rok, w którym wszystko nadal będzie nas drożej kosztowało. To będzie też rok dramatów, które się dzieją w Ukrainie. A jednak łatwiej będzie stawić czoła tym wyzwaniom, kiedy jednym głosem będzie mówiła zarówno władza państwowa, jak i samorządowa.

Do tej pory było tak, że nie dość, że musieliśmy z tymi wszystkimi zjawiskami walczyć, przeciwdziałać, neutralizować, to jeszcze byliśmy bardzo mocno podzieleni wewnętrznie. Byliśmy skupieni na konfliktach wewnętrznych, które nas w istocie osłabiały, a teraz powinno to się zmieniać.

Czytaj więcej

Marcin Kuchciński: Z utęsknieniem czekamy na pieniądze z KPO

Jak wiemy, pierwsze pieniądze z KPO są już w Polsce. Na ile Wrocław liczy? Na co chce przeznaczyć te środki?

Mamy szereg dużych zadań inwestycyjnych. Zarówno drogowych, jak i komunikacyjnych. Już w tej kadencji samorządu bardzo mocno postawiliśmy na zrównoważoną politykę mobilności. Mamy mnóstwo pomysłów stworzenia kolejnych zielonych przestrzeni we Wrocławiu. A dokładnie zielonych i błękitnych, z uwagi na liczne rzeki, które przepływają przez miasto, co silnie koresponduje z oczekiwaniami mieszkańców.

Chcemy dalej z troską walczyć o czyste powietrze, o klimat. Czyli dalsza wymiana pieców. W tej trudnej kadencji udało się nam wymienić 13 tys. kopciuchów, ale jeszcze trochę zostało do wymiany.

A jak wyglądają plany budowy tramwaju na to słynne Jagodno? Miasto wróci do nich po 2030 r. czy jednak wcześniej? Zwłaszcza że to osiedle stało się symbolem ostatnich wyborów – premier już obiecał zmianę przepisów, które mają umożliwić tę inwestycję…

Bardzo się cieszę z tej deklaracji premiera Donalda Tuska, którą potwierdził osobiście podczas spotkania z mieszkańcami na Jagodnie. Czekamy teraz na opublikowanie tych przepisów, które umożliwią zaprojektowanie aspektu torowego. Miasto już rozpoczęło przygotowania tego korytarza drogowego. Gdybyśmy dziś tam pojechali, to zobaczylibyśmy pracujące wywrotki, koparki i ekipy budowlane. Te prace budowlane jednocześnie postępują. One już uwzględniają, że w przyszłości zostanie tam puszczony tramwaj.

Wszystko to, co jest możliwe do zrobienia w ramach obowiązującego już nas pozwolenia na budowę, a co będzie miało znaczenie dla linii tramwajowej – zostanie zrobione. Choćby kwestia odwodnienia czy specjalnych słupów, które będą zarazem słupami oświetleniowymi. A pozostałe rzeczy zrobimy już po uzyskaniu nowego pozwolenia na budowę po przygotowanym projekcie inwestycji. Jesteśmy w blokach startowych i niezwłocznie, jak tylko pojawi się taka możliwość, ogłaszamy przetargi na projekt. To zajmie czas. Co najmniej kilkanaście miesięcy, bo tam jest cały szereg wymaganych prawem uzgodnień.

Jest szansa, że linia na Jagodno powstanie podczas drugiej pana kadencji?

Jestem o tym przekonany.

Linia tramwajowa na Jagodno plus m.in. 120 nowych tramwajów i 220 nowych autobusów, 250 km wyremontowanych ulic czy 100 km nowych dróg rowerowych – to były pana obietnice wyborcze w 2018 r. Czego nie udało się zrobić?

Nie udało się zrobić choćby tego tramwaju na Jagodno, ale z powodów kompletnie od miasta niezależnych. Powiem tak – to, czego nie udało się zrobić, mieści się na styku działań samorządu i państwa. Tam, gdzie w grę wchodziła współpraca np. z Polskimi Wodami, koleją czy z Krajowym Ośrodkiem Wsparcia Rolnictwa, czyli choćby słynny klin jagodziński, o którym też wspominał premier Donald Tusk.

Byłem jednym z sygnatariuszy ponownej rewitalizacji i otwarcia dworca kolejowego – Dworzec Świebodzki. To było działanie, które miał przeprowadzić rząd, ale nie zostało zrobione.

Powtórzę, że nie udało się zrobić tych rzeczy, które były na styku samorządu i strony publicznej, rozumianej jako rząd i jego agendy. Straciliśmy też, decyzjami PiS, setki milionów złotych. Wierzę, że dziś wszystko uda się nadrobić, ale szkoda czasu, który straciliśmy.

Rząd Donalda Tuska korzysta z propozycji opracowanych przez samorządowców, choćby w sprawie dochodów ze zryczałtowanego PIT-u dla samorządów?

Nie zdajemy sobie dziś sprawy, że Polska potrzebuje naprawy w wielu aspektach. A kłopot polega na tym, że wiele rzeczy trzeba robić równolegle, bo na wielu odcinkach mamy poważne pożary. Sytuacja finansowa samorządów wymaga reagowania tu i teraz. Jako miasto straciliśmy na przestrzeni ostatnich lat ponad 1,7 mld zł z powodu zmian podatkowych wprowadzonych Polskim Ładem. Szczęśliwie wzrasta nam liczba osób, które rozliczają swoje dochody we Wrocławiu.

Czytaj więcej

Elżbieta Anna Polak: oddać samorządom to, co zabrał PiS

Ale dochody mieszkańców też rosną…

Tak, ale proszę pamiętać, że te pieniądze, które dziś jako miasto dostajemy z podatku PIT, to są pieniądze, które odnoszą się do roku 2019. Rozumiemy rosnącą kwotę wolną od podatku, ale dziś byśmy oczekiwali, aby państwo polskie wprowadziło prawdziwy mechanizm rekompensat utraconych dochodów dla samorządów. To jest dziś sprawa podstawowa, bo inaczej trudno będzie samorządom sięgnąć nawet po środki zewnętrzne, po środki europejskie, bo do nich przecież trzeba mieć wkład własny.

Ważne jest stabilizowanie sytuacji finansowej samorządów, większy udział w podatku PIT, być może też udział w podatku VAT, bo o tym także się rozmawia. To z jednej strony jest pilne, ale z drugiej wymaga kompleksowych zmian. Mam nadzieję, że będziemy mogli nad tym w sposób partnerski pracować choćby w ramach komisji wspólnej rządu i samorządu. Liczę, że spotka się to z uznaniem strony rządowej, aczkolwiek jako samorządowcy też musimy rozumieć sytuację rządu, która wcale nie jest łatwa.

Czego jeszcze samorządy oczekują od nowego rządu?

Samorządy oczekują przede wszystkim takich partnerskich relacji, jakie kiedyś były. Jako samorząd nie oczekujemy zmian w różnych przepisach dla siebie, a dla naszych mieszkańców po to, by im się lepiej żyło. Podwyżka dla nauczycieli musi być wprowadzona, bo nauczyciel początkujący w Polsce zarabia jedynie 2,6 tys. zł na rękę, a to jest wstyd. My jesteśmy za tym, by im podnieść wynagrodzenie o 20–30 proc., a ja bym im podniósł jeszcze więcej, ale to wszystko musi znaleźć odzwierciedlenie w subwencji oświatowej, którą dostajemy z budżetu państwa.

Już w listopadzie ogłosił pan, że będzie walczył o reelekcję. Też z poparciem koalicji kilku partii, jak pięć lat temu?

Chciałbym bardzo. Uważam, że wspólnym naszym sukcesem jest to, że Wrocław jest rządzony z pomocą bardzo wielu środowisk politycznych. Mam zastępców z Platformy Obywatelskiej, z Lewicy. Współpracuję ze środowiskiem samorządowców, którzy nie są partyjnie zaangażowani, czy politykami Unii Pracy.

Zapowiedziałem start i podtrzymuję tę deklarację, ale chciałbym nadal, a myślę, że i wrocławianie też, byśmy stworzyli taką szeroką i mądrą koalicję dla Wrocławia. Nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy mogli tę koalicję kontynuować. Rozmawiam ze wszystkimi środowiskami, abyśmy raz jeszcze powtórzyli coś, co w skali kraju występuje rzadko, a we Wrocławiu się udało.

A jak pan ocenia pomysł premiera Donalda Tuska – wspólnych list koalicji 15 października w wyborach samorządowych w całej Polsce. Sprawdzi się to?

Wydaje mi się, że jest to do powtórzenia i powinniśmy w tę stronę iść, bo to jest druga część meczu o Polskę. Tak samo ważna, bo zaważy o wyniku końcowym. Więc jeśli chcemy skończyć z państwem w PiS-owskim wydaniu, to musimy wygrać wybory samorządowe, zwłaszcza do sejmików województw. A taka szansa jest tylko wtedy, kiedy będziemy razem.

Na wszystkich, którzy są autorami sukcesu z 15 października, ciąży obowiązek, aby porozumieli się i stworzyli warunki, by wspólnie wygrać wybory samorządowe, zwłaszcza na poziomie sejmików. O rady powiatów, rady miast czy gmin jestem spokojniejszy.

Kluczem są województwa, bo przez nie będą przechodziły środki europejskie, dlatego ważne jest, kto będzie zarządzał urzędami marszałkowskimi. Ważne jest, by byli tam ludzie, którzy rozumieją zasadę subsydiarności, pomocowości, którzy rozumieją społeczeństwo obywatelskie.

Czy takie szerokie wsparcie w wyborach samorządowych panu jest potrzebne? Przecież aktualne sondaże sugerują, że reelekcję ma pan w kieszeni.

Te dobre i wysokie sondaże, za które jestem mieszkańcom wdzięczny, są wynikiem ciężkiej pracy, ale nie mogą spowodować, że spoczniemy na laurach. Od momentu, gdy wygrałem wybory samorządowe, ciężko pracuję. Można mi różne rzeczy zarzucać, ale nie to, że nie umiem ciężko pracować dla Wrocławia. Robię to od pierwszego dnia. I to się spotyka, tak to czuję, z uznaniem ze strony mieszkańców. Ale to mnie nie zwalnia z obowiązku szukania jak najszerszego porozumienia politycznego. Dlatego chciałbym wspólnie z kolegami z Platformy Obywatelskiej, z Lewicy, a teraz i Trzeciej Drogi, razem zatroszczyć się o Wrocław, ale też wspólnie troszczyć się o region, o województwo dolnośląskie, które jak na razie jest w rękach PiS-u i jego koalicjanta Bezpartyjnych Samorządowców z Lubina. Wierzę, że to zrobimy. O to będę zabiegał.

Składając życzenia noworoczne mieszkańcom Wrocławia, zauważył pan, że ten odchodzący 2023 r. był dobry i dla miasta, i dla Polski. Miał pan na myśli wybory wygrane przez koalicję czy coś jeszcze?

W pierwszej kolejności chodziło o wygrane wybory 15 października, bo one są ważne nie tylko dla Polski, ale dla polskiego samorządu, który przez działania rządu PiS-owskiego był latami w mocnej defensywie. Zamiast rozwijać struktury samorządowe, polepszać warunki funkcjonowania samorządu i jakość życia mieszkańców, skupialiśmy się przede wszystkim na obronie dorobku samorządowej Polski, który udało się nam wypracować przez ostanie 30 lat.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Okiem samorządowca
Piotr Grzymowicz: Powrót tramwajów do Olsztyna to bardzo znaczący sukces
Okiem samorządowca
Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy: Ten rząd traktuje samorządy po partnersku
Okiem samorządowca
Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni: To była najtrudniejsza kadencja
Okiem samorządowca
Tadeusz Truskolaski: Pieniądze unijne to środki na inwestycje, a nie na konsumpcję
Okiem samorządowca
Prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz: Z pokorą podchodzę do wyborów