Piotr Krzystek: Chocholi taniec wokół oświaty

Jesteśmy w permanentnych reformach, które nie poprawiają funkcjonowania szkół i całego systemu edukacji. A zmiany programowe wprowadzają chaos – mówi Piotr Krzystek, prezydent Szczecina.

Publikacja: 07.05.2023 15:33

Piotr Krzystek, prezydent Szczecina

Piotr Krzystek, prezydent Szczecina

Foto: mat. pras.

Panie prezydencie, ile Szczecin dopłaca co roku do oświaty?

Szczecin otrzymuje z budżetu państwa nieco ponad 600 mln zł, a oświata kosztuje nas w tym roku ok. miliarda złotych. Więc nasza dopłata jest na poziomie ok. 400 mln złotych. Dla porównania – to więcej niż cały podatek od nieruchomości, jaki ściągamy w ciągu jednego roku.

Oświata to jest największe i najkosztowniejsze zadanie w budżecie miasta, mimo że cały czas jest ono niedofinansowane, bo widzimy braki, jeśli chodzi o finansowane wynagrodzeń nauczycielskich i innych kwestii związanych z oświatą. Funkcjonowanie szkół to nie tylko płace nauczycieli, ale też programy dodatkowe dla uczniów, ale to także inwestycje w oświacie, które są cały czas potrzebne.

W 2021 roku miasto zapowiadało pozew przeciwko rządowi na kwotę 46 mln zł za dopłaty do pensji dla nauczycieli. Został on złożony? Jak ta sprawa się zakończyła?

Pozew został złożony. Z naszych dokładnych wyliczeń wyszło ponad 111 mln zł za lata 2019–2021 roku. To kwota wyższa od zapowiadanej, dlatego że przeliczyliśmy dopłaty dla każdego nauczyciela, a mamy ich ponad 6,1 tys. Najniższą dopłatę do wynagrodzeń nauczycieli miasto miało w 2019 roku, bo wtedy minimalnie przekroczyliśmy subwencję oświatową, czyli kwotę, którą dostaliśmy od rządu, ale już w każdym kolejnym roku te nożyce są coraz większe.

To pokazuje, że państwo nie realizuje swojego zadania w zakresie finansowania oświaty, ale stawia konkretne wymagania. To przecież państwo decyduje, ilu uczniów jest w klasie. To państwo nałożyło obowiązek, aby dla każdego dziecka było miejsce w przedszkolu. Więc my jako samorząd jesteśmy poddani rygorom ustawowym, za które de facto nikt nie płaci, a wręcz odwrotnie.

W tej chwili ubytki w dochodach z PIT powodują, że my jako samorząd tracimy samodzielność finansową. A samodzielność finansowa samorządów to jest coś, co konstytucja gwarantuje mieszkańcom.

Unia Metropolii Polskich przygotowuje rozwiązania, które zwiększałyby subwencję oświatową przekazywaną samorządom do 3 proc. PKB. To byłoby dobre rozwiązanie?

To był pomysł, z którym wyszedłem w Unii Metropolii Polskich, dlatego że w momencie gdy samorządy przejmowały oświatę, kwota subwencji oświatowej była na poziomie bliskim 3 proc. PKB. Z czasem gospodarka polska rosła i subwencja oświatowa też rosła, ale w dużo wolniejszym tempie. My doszliśmy do poziomu niewiele ponad 2 proc. PKB, co jest tendencją fatalną dla jakości oświaty.

Wokół oświaty jest teraz taki chocholi taniec, bo jesteśmy w permanentnych reformach, które nie poprawiają funkcjonowania szkół i całego systemu edukacji. A zmiany programowe wprowadzają chaos.

Warto zauważyć, że to będzie kolejny trudny rok w rekrutacji do szkół ponadpodstawowych, dlatego że w szkołach średnich, które kiedyś były trzyletnie, będziemy mieć pięć roczników. To są sytuacje niedopuszczalne, bo szkoły nie są z gumy. Na papierze rządowi wszystko pasuje, ale samorządy mają problemy z ulokowaniem klas w szkołach, a zwłaszcza z pozyskaniem nauczycieli.

Dziś nauczyciele w szkołach ponadpodstawowych są mocno przeciążeni i właściwie wszyscy mają nadgodziny, a ta sytuacja w nowym roku szkolnym jeszcze się pogłębi.

A na to nakładają się zmiany programowe, nowa matura, nowe rozwiązania, nowy sposób oceny matur, więc to wszystko powoduje, że oświata, która powinna być poza sporem politycznym i przestrzenią spokoju, taką przestrzenią nie jest.

My, samorządowcy, bardzo nad tym bolejemy, bo to się za chwilę odbije na jakości kształcenia, przygotowania młodych ludzi do życia i to już widać. Pandemia też zrobiła swoje i w tej chwili sytuację mamy bardzo trudną.

Czytaj więcej

Prezydent Lublina: Robimy to, co do nas należy

Tegoroczny budżet Szczecina to nieco ponad 3 mld zł, a wydatki niemal 3,3 mln zł. W mieście sporo oszczędności, m.in. mniej pieniędzy na inwestycje. Długo tak miasto pociągnie?

Żaden samorząd tego nie wytrzyma. Jeżeli mamy inflację, to dochody samorządów powinny w sposób realny rosnąć. W budżecie państwa czytamy, że wydatki w wielu dziedzinach rosną o ponad 20 proc. z powodu inflacji, a to, co się przekazuje samorządom w wartościach uwzględniających inflację – maleje.

W Polsce samorządy zawsze miały zdrową sytuację finansową, a nieliczne wyjątki tylko potwierdzały tę regułę, i mogliśmy spokojnie planować przyszłość. A dziś samorządy nie mogą nic planować. Nawet wykorzystania środków unijnych z nowej perspektywy. Po pierwsze, nie wiemy, czy ta nowa perspektywa zostanie uruchomiona, a po drugie, my nie wiemy, czy nas będzie stać na wkłady własne. Możliwości nadwyżki finansowej we wszystkich samorządach drastycznie spadły. Wiele samorządów jest pod kreską już w tym roku, więc pogłębienie tego w przyszłym roku oznacza katastrofę dla jakości usług publicznych.

Państwo w sposób świadomy doprowadziło do zapaści finansów publicznych na poziomie samorządów. To oznacza ograniczenie inwestycji, bo od tego zaczęły samorządy. To będzie miało oczywisty wpływ na nasze PKB, bo usługi budowlane, które myśmy zlecali, stanowiły istotny element w napędzaniu rozwoju gospodarczego Polski.

A gdy samorządy nie będą prowadzić inwestycji, to się odbije na wszystkim. Na VAT, na każdej przestrzeni naszego funkcjonowania. Bardzo się dziwię, że premier nie ma takiego spojrzenia na to, by o te samorządy zadbać i zagwarantować im stabilny rozwój.

Nie jestem przeciwny pomaganiu najbiedniejszym gminom, bo zawsze jako duże miasta o tym mówiliśmy, ale nie może być tak, że to się wiąże z ograniczaniem możliwości tych większych, które realizują wiele zadań dla wszystkich. W samym Szczecinie jest kilkaset miejsc w bursach czy w internatach dla dzieci spoza naszego miasta. My je finansujemy niemal w 100 proc. z własnych środków. Robimy to dla mieszkańców naszego regionu. Chcemy to robić. Chcemy mieć szansę, ale dziś tę szansę się nam odbiera. A za chwilę odbije się to na własnych usługach, z których korzystają mieszkańcy w mieście, ale też w ich portfelach.

Jakie rozwiązania są konieczne, by wspomóc budżety samorządów, zwłaszcza dużych miast, by ich sytuacja finansowa była bardziej stabilna?

Kluczem zawsze były wpływy z podatku PIT. A więc potrzebna jest stabilizacja dochodów z tego podatku, ale nie taka, jak to wygląda obecnie. Samorządy powinny mieć dużo wyższe procentowo wpływy z podatku PIT. A drugi element to waloryzacja subwencji oświatowej o wskaźniki inflacji.

To są dwa takie pierwsze kroki, które łatwo w parlamencie wykonać, gdyby tylko była taka wola polityczna. To by pozwoliło samorządom uzyskać stabilizację finansową. A później przeprowadzić rzetelną debatę na temat źródeł finansowania samorządów w Polsce.

Nie może być tak, że wprowadza się rozwiązania podatkowe, korzystne dla sporej grupy Polaków, i bardzo dobrze, ale obcinające w zasadzie z dnia na dzień dochody samorządom, i uniemożliwianie nam choćby planowanie zadań inwestycyjnych i planowanie skorzystania ze środków unijnych.

To rzeczy, które podważają fundamenty polskiej samorządności, a która przez wiele lat była wzorcowa w Europie. Reforma samorządów była jedną z najbardziej przemyślanych i skutecznych.

A myśli pan, że to będzie możliwe przy coraz większej centralizacji kraju i zmniejszaniu roli samorządów?

Decentralizacja jest wpisana w polski system, w polską konstytucję. A dzisiejsze działania rządu są wbrew ideom, które przyświecały polskim reformom w latach 90. ub. wieku. Wiemy, do czego doprowadziła centralizacja za czasów komuny, i rozumiem, że zmierzamy ku temu, aby podobny system działał dziś.

Ja rozumiem, że niektórzy politycy są do tego przyzwyczajeni, bo taka metoda podziału środków dawała im poczucie władzy i poczucie sprawczości. Tylko że nie da się tak zarządzać 38-milionowym krajem, bo to z całą pewnością doprowadzi do katastrofy, do niskiej wydajności usług publicznych, do niskiej efektywności systemu podatkowego, a to wcześniej czy późnej skończy się inflacją albo niskim poziomem życia mieszkańców.

Myślę, że czasy, gdy nadganiamy Europę w poziomie naszego funkcjonowania, życia i bogactwa mieszkańców mijają. I obawiam się, że jeśli nic się nie zmieni, to te czasy miną bezpowrotnie.

Ale mam nadzieję, że w znacznej części społeczeństwa obudzi takie poczucie, że trzeba coś w tym zmienić i wrócić na właściwe tory, które mimo wielu trudności w latach 90. i dwutysięcznych były efektywne.

Czytaj więcej

Zdanowska: Nie zrobimy od ręki inwestycji, na które miasto czekało latami

W ub. roku Szczecin zapłacił za prąd ponad 48 mln zł. Czy ma pan pomysł, aby Szczecin był miastem samowystarczalnym energetycznie? EcoGenerator czy elektrownie zakładu wodociągów i kanalizacji nie pokryją całego zapotrzebowania miasta na prąd.

My to robimy od dłuższego czasu. Nasze wodociągi ok. 30 proc. prądu pozyskują z własnych źródeł. Mamy EcoGenerator, czyli Zakład Unieszkodliwiania Odpadów, który produkuje 65 tys. MWh prądu rocznie. Około połowy zapotrzebowania na prąd w skali miasta mamy zabezpieczone z własnych źródeł. To oznacza, że szczecińskie ulice są oświetlane prądem z EcoGeneratora, a my płacimy za ten prąd nie 785 zł za KWh tylko 292 zł. Więc to jest istotna różnica w cenie. Teraz będziemy poszerzali ten zakres dostaw własnych i będziemy próbowali, aby nasze tramwaje były zasilane naszym prądem.

Myślimy też o budowie kolejnych farm fotowoltaicznych. Mamy takie miejsca w Szczecinie, gdzie mogą one powstać. Mam nadzieję, że to się uda, choć oczywiście wymaga czasu.

To nie jest tak, że zrobimy to bardzo szybko, ale myślę że Szczecin w ciągu dwóch–trzech lat uzyska 100-proc. efektywność energetyczną i samowystarczalność, jeśli chodzi o instytucje miasta.

Koalicja Samorządowa OK Samorząd, z którą jest pan związany, zaangażuje się w kampanię wyborczą do parlamentu? Wystawi swoich kandydatów?

Jesteśmy na to gotowi. Prowadzimy rozmowy z formacjami opozycyjnymi na ten temat. Dla nas jest ważne, by w tych wyborach zwyciężyli ci, którzy myślą poważnie o samorządzie, którzy decentralizację będą mieli jako jeden z punktów swojego programu.

Takie formacje jesteśmy gotowi wspierać. Mamy wstępne porozumienie z Polską 2050 Szymona Hołowni, który połączył swoje siły z PSL-em, więc rozmowy na ten temat będą prowadzone. Ale życzliwie też patrzymy na inne formacje, na Lewicę, na Koalicję Obywatelską.

A nie bliżej Koalicji Samorządowej OK Samorząd do choćby Ruchu Samorządowego Tak! Dla Polski – Jacka Karnowskiego, prezydenta Sopotu?

Jeśli chodzi o nasze założenia programowe, to one są niemal tożsame, jeśli chodzi o Tak! Dla Polski i Koalicję Samorządową. My po prostu funkcjonujemy w trochę innych środowiskach, ale cele i zadania mamy praktycznie te same, bo podobnie widzimy Polskę. I podobnie widzimy przyszłość samorządu. W Tak! Dla Polski jest sporo osób związanych z Platformą Obywatelską, więc to będzie miało istotny wpływ na rozwiązania personalne, które się pojawią przy budowaniu list. Natomiast współpraca już jest w wielu miejscach.

A samorząd i jego wspieranie to na pewno jest rzecz dobra, pozytywna, która sprawdzała się przez lata. Od małego samorządu po duże miasta widzimy, że samorząd nie jest czymś złym, ale czymś dobrym. I wokół niego trzeba skupiać nasze działania, naszą aktywność. Jako Koalicja Samorządowa OK to robimy, a każdy, kto podobnie myśli, jest naszym przyjacielem i partnerem.

Jest jakakolwiek szansa, by miasto przejęło kino Pionier, bodaj najstarsze na świecie, działające od 1907 roku pod jednym adresem?

My już od dłuższego czasu podejmowaliśmy rozmowy na ten temat. Właściciele kina Pionier zgłosili nam już w czasie pandemii, że chętnie dokonaliby operacji sprzedaży. Miasto zleciło nawet pierwszą wycenę tego obiektu, ale na tamtym etapie nie doszło między nami do porozumienia. Ale dalej jesteśmy otwarci. Jeśli właściciele kina będą zainteresowani współpracą z nami, to możemy umówić się na kolejną wycenę przedsiębiorstwa i jesteśmy gotowi na rozmowy o transakcji.

Ale samorząd jako podmiot publiczny nie może operować na zasadzie własnej oceny sytuacji czy ceny, tylko w oparciu o realną wycenę wartości przez biegłych, którzy się na tym znają. Więc tylko wtedy, gdy proponowana cena przez właścicieli będzie zgodna z parametrami obiektywnymi, możemy wydatkować środki publiczne. Jeśli w tej kwestii dojdziemy do porozumienia, to jak najbardziej jesteśmy zainteresowani. Jesteśmy gotowi, mamy pomysł, jak to kino poprowadzić.

Panie prezydencie, ile Szczecin dopłaca co roku do oświaty?

Szczecin otrzymuje z budżetu państwa nieco ponad 600 mln zł, a oświata kosztuje nas w tym roku ok. miliarda złotych. Więc nasza dopłata jest na poziomie ok. 400 mln złotych. Dla porównania – to więcej niż cały podatek od nieruchomości, jaki ściągamy w ciągu jednego roku.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Okiem samorządowca
Piotr Grzymowicz: Powrót tramwajów do Olsztyna to bardzo znaczący sukces
Okiem samorządowca
Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy: Ten rząd traktuje samorządy po partnersku
Okiem samorządowca
Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni: To była najtrudniejsza kadencja
Okiem samorządowca
Tadeusz Truskolaski: Pieniądze unijne to środki na inwestycje, a nie na konsumpcję
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Okiem samorządowca
Prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz: Z pokorą podchodzę do wyborów